Przegląd tygodnia zaczniemy, bo nie może być przecież inaczej, od weekendu w Toruniu i walki o złote medale w Speedway of Nations. „Czas czekania, czas olśnienia” – śpiewała przed dekadami Budka Suflera. Okazało się, iż Polacy jeszcze na upragnione złoto w SON poczekają. Ile? Oby jak najkrócej.
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie brak złotego medalu rozpatrywałbym w kategorii porażki, a nie jakiegoś srebrnego sukcesu. Gdzieś gwałtownie przeszła narracja, iż drugie miejsce to jednak sukces. Dla mnie o sukcesie to mogą mówić młodzi Niemcy. Piękny, jak to o nim mówią, Norick, Mario Hausl i rezerwa w postaci płci pięknej w piątek wywalczyli złoto. Tak, to jest wielki sukces. Niemcy na jakiekolwiek złoto czekali w klasyku od 1983 roku, kiedy to Egon Müller pozamiatał na torze w Norden.
Żużel. Wybierz najlepszych żużlowców, prezesów i komentatorów! Rusza Plebiscyt PoBandzie 2025! – PoBandzie – Portal Sportowy
Polska młodzież, jak i seniorka może po weekendzie nucić fragment piosenki Kazika „Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, byłaby rzecz wielka”. Dla mnie wymówek nie ma. Zarówno w piątek, jak i w niedzielę Polacy zadaniu nie sprostali. Czy będą poszukiwania winnego? Trener w wywiadzie z naszym portalem powiedział, iż ma istotny kontrakt i nie wie co dalej. Osobiście znam oparu trenerów, choćby tych z piłki nożnej, którzy po nieudanej misji sami poddają się do dymisji. Myślę sobie tym samym, iż nasz „Narodowy” nie pozostało ugadany z Falubazem, bo gdyby tak było, to ta samoistna dymisja by po niepowodzeniu w młodzieżowym i jednocześnie seniorskim SON-ie nastąpiła. Czego jak czego, ale inteligencji Rafałowi odmówić nie można.
Żużel. Co z Dobruckim po kolejnym braku złota? Trener kadry zabiera głos! – PoBandzie – Portal Sportowy
Nie dymisja, a zwolnienie trenera najpewniej nastąpi za to w Bydgoszczy. Co by nie mówić o Jerzym Kanclerzu, to żołniersko podchodzi do zadań. Zero-jedynkowo. Trener miał wywalczyć w dwa sezony awans, nie wywalczył, to już myślę kto byłby lepszy od Tomasza Bajerskiego i najpewniej wymyślę. Ja osobiście przewidywałem już tydzień temu, iż promocji do następnej klasy Polonii kolejny rok żużlowy – nie szkolny – nie będzie i tak się stało. Ale iż trzech zawodników na torze w Gorzowie – Huckenbeck, Łoktajew i Buczkowski – nie dostanie ze sprawdzaniu szóstki, a tyle łącznie wywalczy oczek na torze rywala, to tego bym już nie przewidział.
Choć z drugiej strony kontrakty ważne, kasa jest w Bydgoszczy niezła, i co ważne na czas, może zatem nie wszystkim w zespole z Gryfem na plastronie chciało się zdawać do następnej klasy. Przyswajanie tej samej wiedzy kolejny rok ponoć przychodzi łatwiej i miejmy nadzieję, iż tak będzie w wypadku bydgoskich zawodników w kolejnym sezonie. Popatrzcie na grafikę poniżej. To niby działacze Polonii czekający na awans. Ludzie to jednak wilki wszędzie wbijają szpilki.
Nie lada problem ma nowy właściciel Włókniarza Częstochowa. Po pierwsze, musi na starcie zainwestować i poprostować. a raczej pospłacać, stare zobowiązania. To jest, napiszę Wam, dosyć ciekawe, iż przychodzi nowy właściciel, ma spore środki finansowe, ale nie ma już kogo kontraktować. W tym samym momencie jego przyszły rywal, czyli zespół gorzowskiej Stali stara się o kredyty, aby w ogóle przetrwać i publicznie chwali się, iż dawno temu skompletował skład.
Ja się tylko zapytam, po rak kolejny, czy władze PGE Ekstraligi to jakiś wyimaginowany twór czy jednak istnieją? Zabawne, iż klub, który sam nie wie ile, komu i za co „wisi” spokojnie sobie dogaduje zawodników w połowie sezonu na kolejny. Gdybym był na miejscu włodarzy PGE Ekstraligi, to Panu Thomsenowi i Holderowi dałbym jasny przekaz, iż żadne kary za zerwanie porozumień im nie grożą skoro tak naprawdę tej Stali formalnie na ten moment raczej dalej, aniżeli bliżej do Ekstraligi. O ile oczywiście ktoś do tematu podejdzie poważnie, a nie, jak często widzę, zabawowo.
Żużel. Mistrz ze Stalą apeluje do radnych! Chodzi o pomoc klubowi – PoBandzie – Portal Sportowy
Zabawowo najwyraźniej do tematu podeszli też nowi promotorzy cyklu Grand Prix. Mamy „dzikie karty” – Fricke, Doyle i Woffinden. Do dwóch pierwszych jakoś nie mam większych zastrzeżeń, ale stawianie na Woffindena, który ostatni sezon spędził raczej nie na żużlowym owalu jest dla mnie już mocno kontrowersyjne. Nie do końca rozumiem te nominacje, ale najwyraźniej jestem po prostu za głupi.
– Są lepsi, bo są gorsi. Rozumiecie? – mówi do pułkownika SB Molibdeny, grany przez Mariana Opanię, generał Zenon Zambik w filmie „ Rozmowy Kontrolowane”. Mam wrażenie, iż dialog ten idealnie pasuje choćby do rozmowy Martina Vaculika czy paru innych rajderów w temacie „dzikiej karty” z tymi, którzy je przyznawali. Jak już szło się grubo w nominacjach, to trzeba było jedną dać Tony’emu Rickardssonowi. Sześć tytułów na koncie, marketingowo siła większa, a i sponsorzy wielcy jak Monster być może też by się znaleźli. Inna sprawa, iż te „dzikie karty” po raz kolejny pokazały, iż w żużlu zarządzanym przez dobrze myślących nie powinny mieć miejsca. Jedna karta dla gospodarza turnieju, reszta do wywalczenia na torze. Koniec. Kropka.