Żużel. Takie pomysły na zmiany mieli 30 lat temu! Nowe bandy i zmiany transferowe!

2 godzin temu

Żużel jest jedną z tych dyscyplin, w których często dochodzi do zmian. Regulaminy lig polskich, czy choćby zawodów międzynarodowych wprowadzają nowości praktycznie co sezon. W wydaniu Tygodnika Żużlowego z 27.11.1994 możemy się dowiedzieć czego domagali się ówcześni idole kibiców.

Jednym z żużlowców, którzy zabrali głos był aktualny trener i ówczesny zawodnik Sparty Wrocław – Dariusz Śledź. Lublinianin dostrzegł problemy, które mają Polacy gdy wyjeżdżają na zawody zagranicę i zaproponował zmianę w torach. Wspomniał też o cenach transferowych, które jak widać choćby wtedy wywoływały raczej negatywne emocje.

– Faktem jest, iż wiele rzeczy można byłoby zmienić. Przede wszystkim tory. Jestem za małymi, „powyginanymi” obiektami, na których trzeba umieć jeździć technicznie. Odnotowalibyśmy wówczas dwa plusy: ciekawsze widowiska i lepsze wyszkolenie polskich zawodników. Teraz jadąc do innych państw czujemy się trochę nieswojo, bowiem często gubimy się na małych torach. Także jestem za zmianą przepisów dotyczących list transferowych. w tej chwili ceny widniejące przy nazwiskach wzbudzają ogólny śmiech. Jestem za łagodniejszym przepływem zawodników z klubu do klubu. Gdyby tak się stało, nie wykluczam, iż kibice inaczej zaczęliby odbierać imprezy żużlowe. Dzisiaj mamy fankluby drużyn, a może wtedy pojawiłyby się fan-kluby… żużlowców, jak to bywa choćby w Anglii. O zmianach można mówić godzinami. Ale jednej rzeczy bym nigdy nie zmienił: obecnej publiczności pojawiającej się na stadionach żużlowych – stwierdził Dariusz Śledź

Żużel. Wjechał między Stalowców i dał wygraną! Tak Screen mówił o słynnej akcji!

Żużel. Zapytali Zmarzlika o najlepszych żużlowców wszech czasów! Odpowiedź z klasą

Reprezentujący Polonię Piła, Jan Krzystyniak starał się skupiać na jeździe. Jedyne o czym wspomniał to o nieodpowiedniej jeździe niektórych rywali. Napomniał też ówczesną tabelę biegową, przez którą zawodnicy byli głównie indywidualistami.

– Jeżdżę już tyle lat na żużlu, iż staram się zawsze dostosować do istniejących przepisów. Ale nigdy nie pogodzę się z brutalną jazdą, którą możemy obserwować na stadionach. Dlatego jestem za wprowadzeniem ostrzejszego taryfikatora kar dla takich żużlowców, włącznie z dyskwalifikacją na kilka spotkań. Poza tym nie odpowiada mi obecna tabela biegów w meczach ligowych, gdyż ma ona ujemny wpływ na jazdę zespołową. Zawodnicy myślą jedynie o sobie, chcąc po czterech swoich wyścigach wystąpić także w nominowanym. Przez to brakuje współpracy na torze pomiędzy zawodnikami tej samej drużyny. Każdy myśli tylko o sobie – mówił Jan Krzystyniak

Żużel. Są wieści z Krakowa! Wiadomo, co ze startem w KLŻ!

Oprócz zawodników wypowiadali się również działacze. Włodzimierz Niemirski, członek GKSŻ i menadżer Polonii Piła zrzucił to co złe na kluby, które nie potrafiły się między sobą dogadać. Chciał wprowadzić Radę Ligi, aby mógł ktoś rozstrzygać sporne sytuacje.

Nigdy nie twierdziłem i przez cały czas nie twierdzę, iż z moimi kolegami z GKSŻ tworzymy najmądrzejszą grupę, która wszystko może zrobić w polskim żużlu. Uważam, iż polskie „piekiełko” żużlowe polega na tym, iż mamy w kraju dwadzieścia klubów i one nie mogą się dogadać pomiędzy sobą. Dlatego potrzebne jest nam ciało potrafiące być arbitrem w wielu kontrowersyjnych sytuacjach. Jestem zdania, iż to kluby powinny wiedzieć, jak sobie pościelić, żeby dobrze się wyspać. Dlatego potrzebna jest Rada Ligi, oczywiście nazwa tutaj jest umowna, która zajmowałaby się sprawami krajowymi. Natomiast GKSŻ mogłaby spokojnie zajmować się sprawami międzynarodowymi, kadrowymi i przez cały czas byłaby arbitrem w spornych sprawach. Niestety, w dalszym ciągu nie wykreowały się siły mogące iść w stronę reform. Pojedyncze ośrodki starają się coś tam robić, ale choćby ubiegłoroczne spotkanie w Gorzowie spodziewanego efektu nie przyniosło. Ciągle brakuje jedności, a bez GKSŻ prawdopodobnie lepiej w naszym żużlu by nie było… – powiedział Włodzimierz Niemirski

Żużel. Kibice z Gorzowa nie zapomną mu tej zrzutki. Krzysztof Cegielski gościem „Mówi się żużel”

Swoimi pomysłami dzielił się też Jacek Krzyżaniak. Zawodnik toruńskiej drużyny odniósł się do niebezpiecznych band, które jego zdaniem nie chroniły zdrowia sportowców tak jak powinny. Na przestrzeni lat możemy mówić o sukcesie tego pomysłu, gdyż już w zdecydowanej większości zawodów na świecie, dmuchane bandy są bardzo solidne i zapobiegają konsekwencjom wypadków.

– Od wszelkich zmian w żużlu są inne osoby niż ja, gdyż moim zadaniem jest jeździć jak najlepiej. Ale patrząc od strony zawodnika byłbym za wymianą band, które są niebezpieczne. Zamiast twardych należałoby wprowadzić nieco bardziej elastyczne. Drugim moim marzeniem są… krótkie tory. W Polsce mamy zbyt długie i stawka jeżdżących zawodników na ogół się rozciąga i traci na tym widowisko, a szczególnie kibic. Również zmieniłbym kilka punktów w regulaminie, które uatrakcyjniłyby imprezy. Chodzi m.in. o przepis dotyczący taśmy. W Szwecji w meczu ligowym po dotknięciu taśmy zawodnik jest wykluczony, ale w jego miejsce może pojechać rezerwowy – stwierdził Jacek Krzyżaniak

Idź do oryginalnego materiału