Żużel. Po weekendzie. Koniec gorzowskiej telenoweli, czym my teraz będziemy żyć?

5 godzin temu

Koniec, klamka zapadła, wszyscy źle życzący Stali Gorzów muszą obejść się smakiem. Rada Miasta przegłosowała dodatkową pomoc finansową dla klubu, zatem gorzowianie nie muszą ogłaszać upadłości, wdrożą swój plan naprawczy i wystąpią w PGE Ekstralidze. No i co teraz? Czym żużlowa opinia ma teraz żyć, skoro do startu sezonu jeszcze jakieś cztery miesiące?

Okazało się, iż gorzowianie – przynajmniej ci w Radzie Miasta – kochają sport, kochają Stal i sięgną głębiej do miejskiego portfela. Jednym kamień spadł z serca, inni są oburzeni. Cała dyskusja na Radzie Miasta była dość interesująca i zaskakująco merytoryczna, ale w pewnym momencie ją zakończono, zarządzono głosowanie i… po wszystkim. Radni życzyli sobie wszystkiego dobrego i się niedługo rozeszli. Tak jak cała sprawa rozejdzie się po kościach i za chwilę niewielu będzie pamiętać, iż przez chwilę był temat braku startu Stali w elicie. Z jednej strony stoję na stanowisku, iż to dobrze dla polskiego speedwaya, bo całościowo nie możemy sobie pozwolić na utratę kolejnych ośrodków, z drugiej strony nie jest to rozwiązanie najszczęśliwsze.

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Żyto i Pedersen po ważnej rozmowie. Duńczyk pojedzie zespołowo?!

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Apator z najłatwiejszym kalendarzem? Trener nie zgadza się z ekspertami!

Dlaczego nie jest najszczęśliwsze? Bo co teraz z Waldemarem Sadowskim? Można sobie narobić długów i zniknąć bez konsekwencji? Co prawda radni byli zgodnie oburzeni, iż winni powinni za to odpowiedzieć, ale czy coś się dalej z tym stanie? Wątpię. W przypadku upadku Stali polowanie na czarownice (czarownicę) byłoby pewnie skuteczniejsze. Podobnie z innymi ośrodkami – teraz powraca do rozgrywek ekipa z Krakowa i chwała im za to, ale czy poprzednicy zostali rozliczeni? Naturalnie nie uważam, iż obecni sternicy Speedway Kraków powinni teraz spłacać długi, oni i tak mają dużo „swojej” roboty. Trzymam kciuki za Kraków (tak jak ostatnio za Polonię Piła), niech wróci na stałe na żużlową mapę Polski, nie tylko na „chwilę”.

Problemy z finansami najwyraźniej zaczynają także mieć zarządzający cyrkiem Grand Prix, choć dla mnie decyzja o przeniesieniu turnieju z Cardiff do Manchesteru jest jak najbardziej logiczna. Przez moment wydawało się, iż zawody mogą odbyć się w Polsce – o czym jako pierwszy informował Karol Bierzyński – no, ale nie będziemy tym okropnym Polakom dawać kolejnego pola do zarobku. Zimna wojna trwa w najlepsze. Wielka szkoda, bo choć dla mnie jest to ruch zgodny z logiką, to jednak jest pewnym „zwinięciem” się dyscypliny. A gdzie zapowiedzi Australii, Stanów Zjednoczonych czy innych krajów, gdzie mieliśmy popularyzować żużel? Na razie nie potrafimy sobie poradzić w miejscach, gdzie speedway na się względnie dobrze. I wypadałoby jeszcze, żeby zarządzający cyklem zrozumieli, iż to Indywidualne Mistrzostwa Świata, czyli zmagania najlepszych zawodników w tej dyscyplinie, a nie najlepszego Niemca, Czecha, Polaka, Duńczyka itp. Być może cyrk ze stawką zawodów miał wpływ na klapę finansową Cardiff?

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Będą nowe godziny meczów PGE Ekstraligi? Szykuje się ścisk w transmisjach!

CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Dziwne oskarżenia wobec trenera! Stanowczo dementuje!

Gorąco zrobiło się również w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie pożegnano trenera Mariusza Staszewskiego. Wróble ćwierkają, iż chodzi o finanse – jedne, iż było ich w klubie za mało, drugie, iż trener sam miał zrezygnować po tym, jak został nieelegancko potraktowany. Jak było oficjalnie – tego nie wiemy, ale faktem jest, iż trener Staszewski pracował w klubie dziewięć lat, w tym czasie Ostrovia przeszła prawdziwą metamorfozę, na czele z występami w PGE Ekstralidze. Dużo widział, dużo zrobił, wielu wychował. I nie wierzę, iż będzie długo bezrobotny. A może się okazać, iż taki rozwód będzie z pożytkiem dla obu stron, bo czasami świeże spojrzenie w klubie jest bardzo potrzebne.

A wracając do kwestii miejskiej kroplówki – wiele klubów z niej korzysta, czy to w piłce nożnej, żużlu, siatkówce czy koszykówce, więc nie jest to dla mnie jakieś wielkie halo. Najwyraźniej jako Polacy wszyscy kochamy sport. A przynajmniej samorządowo. Tylko teraz musimy sobie w tym naszym żużelku wymyślić jakiś temat zastępczy, jakąś aferkę, bo o czym będziemy mówić do startu sezonu żużlowego?

PAWEŁ PROCHOWSKI

Idź do oryginalnego materiału