Żużel. Junior wcale nie kończy kariery! Mówi o hejcie i tym, czy zasypiał na treningi (WYWIAD)

3 godzin temu

Miłosz Wysocki nie ma zamiaru kończyć kariery. Młodzieżowiec Energa Wybrzeża Gdańsk w tej chwili szuka klubu, który jest w stanie zaoferować mu kontrakt. W rozmowie z naszym portalem żużlowiec opowiedział o nieustannych poszukiwaniach oraz o krzywdzących słowach od kibiców byłego już pracodawcy.

Energa Wybrzeże Gdańsk ma za sobą trudny sezon, gdzie ostatecznie doszło do spadku z Metalkas 2. Ekstraligi. Rzecz jasna nie wiadomo, w której lidze pojadą gdańszczanie. Wiadomo jednak, iż w barwach tego zespołu zabraknie jednego młodzieżowca. Miłosz Wysocki w tej chwili szuka nowego pracodawcy, choć niektórzy zakończyli jego żużlową karierę. Udało nam się porozmawiać z żużlowcem odnośnie potencjalnego odwieszenia łyżwy do szafy.

Od pewnego czasu krąży plotka, iż zdecydowałeś zakończyć karierę. Zapytam prosto z mostu – czy to prawda?

Nie, nie jest to prawda. Pewnego dnia znajomy wysłał mi artykuł i bardzo się zdziwiłem. Nigdy nie myślałem, aby zakończyć karierę, jednak klub zostawił mnie w bardzo trudnej sytuacji. Zdecydowanie staram się teraz znaleźć klub, w którym mógłby dalej jeździć.

Co jest zatem powodem twojego odejścia z Gdańska? Wydaje się, iż byłeś tam czołowym juniorem.

Powiem tak. Bardzo zadomowiłem się w Gdańsku. Wiem, iż ten sezon nie był dobry w moim wykonaniu i jestem tego świadomy. Jednak moim zdaniem wina leży zawsze po dwóch stronach. Miałem dużą presję na sobie, co w pewnym aspekcie też myślę iż mi nie pomagało. Wymagano ode mnie zbyt wiele. Skończył mi się kontrakt, więc dalej już się nie porozumieliśmy.

Ale były rozmowy, tak?

Została przeprowadzona rozmowa o tym, iż klub daje mi wolną rękę i nie są zainteresowani dalej moją osobą. Klub i ja nie do końca wywiązaliśmy się z umowy, która była przed sezonem.

Czyli szukasz zatrudnienia. Miałeś już jakieś oferty na stole?

Tak, szukam zatrudnienia. Jednak myślę, iż przez niektóre plotki na mój temat, które wyszły od mojego byłego klubu, jest trudnej. Kluby nie wiedzą, jak było i wierzą klubowi. Nie wiem, dlaczego taka opinia na mój temat wyszła. Jest mi bardzo ciężko teraz czytać niektóre artykuły na mój temat oraz patrzeć, jak została zepsuta moja reputacja. Mam nadzieję, iż jednak znajdzie się klub, który we mnie uwierzy. Rozmawiałem z paroma klubami, jednak na razie nic nie doszło do skutku.

Żużel. Ugotowali kolejny transfer! Duńczyk zasila Wybrzeże

Żużel. Sądne dni dla Stali Gorzów. „Sytuacja jest dramatyczna, ale nie krytyczna”

Miałem właśnie o to pytać. Czy rzeczywiście zasypiałeś na treningi? Bo z twoich wypowiedzi da się wyczuć, iż to nie prawda.

Nigdy nie zdarzyło mi się zaspać na trening. Zawsze byłem minimum dwie godziny przed. Zawsze starałem się być na treningu i byłem na prawie wszystkich. Po moim wypadku w Gnieźnie, gdzie wybiłem bark i zerwałem tkanki miękkie, przyznam się, iż nie było mnie na treningu. Był on parę godzin po tym, jak wróciłem do domu ze szpitala. Jednak jechałem w meczu, który był dwa dni po nim, ponieważ nie chciałem zawieść drużyny. Rozmawiałem z trenerem, dlaczego coś takiego zostało powiedziane. Jednak nikt mi nie odpowiedział.

To wszystko brzmi słabo. Naprawdę nikt nie chciał się wytłumaczyć z tych słów?

Trener Jóźwiak wypowiedział się na ten temat w wywiadzie, jednak wywiad nie trafił prawie do nikogo. Spotkałem się z dużą krytyką od swoich kibiców. Były choćby groźby śmierci, kierowane do mnie i mojej dziewczyny. Ludzie zawsze wierzą we wszystko, zamiast dać się wypowiedzieć obu stronom. Hejt niszczy ludzi, a tym bardziej takie młode jak ja.

Kibice pozwalają sobie na zbyt wiele, szczególnie względem młodych zawodników. Mam nadzieję, iż do niczego poważnego nie doszło?

Nie. Oprócz gróźb nie doszło do niczego więcej. Wiadomo, iż buzuje krew, ale pisanie w czasie meczu wiadomości prywatnych o treściach, które nie są zbyt motywujące, nie pomaga. Nie raz spotykałem się z tym iż kibice zbyt śledzili moją osobę i naruszali moją prywatność.

Żużel. Trzykrotny mistrz świata przedłużył kontrakt! „Wprowadzamy dodatkowy kaliber”

Już na sam koniec, chciałbym cię zapytać o spokojne spojrzenie na ten sezon. Wiadomo, były wzloty i upadki. Jednak w niektórych meczach pokazywałeś się z dobrej strony.

Tak. W meczach, gdzie miałem dobre momenty i wyniki, to pasował mi tor. Miałem też silnik, który był po prostu lepszy niż ten, na którym jeździłem później. Jednak nie mogłem wiele, bo to klub miał mi to zapewnić. Z mojej strony, sezon oceniam na słaby. Robiłem wszystko, by był lepszy, jednak nie czułem wsparcia w momentach meczu, kiedy potrzebne mi było parę słów. Byłem skazany sam na siebie i choćby nikt nie potrafił mi podpowiedzieć. Wskazówki trenera są kluczowe, a mi ich po prostu zabrakło. Jednak zabieram cenne doświadczenie do swojej kieszeni i liczę na lepsze jutro. Takie słowo od serca dla wszystkich: Zawsze wierzcie w siebie, nie poddawajcie się. Dziękuję.

Dzięki Miłosz za rozmowę. Życzę szczęścia w poszukiwaniu klubu.

ROZMAWIAŁ HUBERT FURMANIAK

Idź do oryginalnego materiału