Żużel. Diament Aniołów o relacjach z Lewandowskim i sukcesach. „Ciężko było się dogadać” (WYWIAD)

2 godzin temu

Jak wyglądały Twoje początki na żużlu?

Wspominam je miło. Pierwszy raz siedziałem na motocyklu już 11 lat temu, kiedy pan Janek Ząbik zabrał mnie z mamą na mini tor. To był mój absolutny debiut. Wsiadłem wtedy na motocykl żużlowy – pięćdziesiątkę, najmniejszy, jaki się dało. choćby na rowerze jeszcze wtedy nie umiałem jeździć. I tak to się zaczęło. Przez kilka pierwszych lat trenowałem, aż w końcu przyszedł czas na pierwszą licencję. Zdałem ją na 125. Udało mi się wtedy dwa razy zdobyć wicemistrzostwo Polski. W wieku 13 lat zdałem licencję na 250 ccm. Jeździłem na niej przez dwa lata, ale tam zbytnio nic nie osiągnąłem. Dopiero pięćsetki przyniosły jakiś przełom. Dla mnie 250-tka, jeżeli chodzi o naukę jazdy, nie była najlepszą opcją. Po prostu mi nie pasowała.

Na początku tej przygody powstała właśnie słynna ksywa „Tygrys”. Skąd ona się wzięła, bo wiem, iż początkowo Ci się niezbyt podobała?

Ja już się przyzwyczajam… Bo jeszcze rok czy dwa lata temu nikt w sumie nie znał tej ksywki, a teraz wszyscy mówią na mnie „Tygrys”. Muszę się dopasować, przystosować. Skoro już jest „Tygrys”, to niech zostanie. Jakąś ksywę trzeba mieć – żadnej sensownej wcześniej nie miałem, a ta w sumie mi pasuje.

Rok temu startowałeś tylko w DMPJ i różnych zawodach młodzieżowych. Czy wierzyłeś, iż jak osiągniesz ten magiczny wiek 16 lat, to tak gwałtownie przebijesz się do składu i zaliczysz debiut?

Nie, myślałem tylko o U-24, iż będę jeździł, a o PGE Ekstralidze to choćby nie przyszło mi do głowy, iż pojadę w tym roku. Żeby jeździć tutaj, to trzeba już coś umieć. Czas pokazał, iż może dobrze, iż pojechałem…

Żużel. Kolejka klubów chętnych na Drabika! To będzie największy wygrany giełdy? – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Madsen był powodem kryzysu Michelsena? „Został sprowadzony na ziemię” – PoBandzie – Portal Sportowy

Od swojego debiutu punktujesz w każdym spotkaniu. Jest to bardzo dobry wynik. Jak Ty to widzisz? Wymagasz od siebie więcej?

Ja od siebie bardzo dużo wymagam, jeżeli chodzi o jazdę. A co się uda, to się uda, nie? Czasami przywiozę zero, raz uda się trójka. Każdy chce wygrywać – taki jest ten sport.

Jak radzisz sobie ze wzrastającymi oczekiwaniami – od klubu, mediów i kibiców? Czy ta presja dodaje Ci skrzydeł, czy czasem paraliżuje?

Na razie pozostało spokój, dopiero za rok będziemy się martwić. Jak już będę miał 17 lat, to dopiero wtedy będę musiał trochę się przejmować… Po prostu chcę jechać swoje i pokazać, co umiem. A co będzie za rok – tego nikt nie wie. Ja tam nie czytam tych komentarzy ani nic. Staram się robić, co potrafię najlepiej. Punkty przyjdą same. Trzeba zbierać doświadczenie przez cały sezon.

Nie chcę powiedzieć, iż sensacyjnie, bo zasłużenie awansowałeś do finału MIMP, ale czy spodziewałeś się tak rewelacyjnego wyniku?

Nie, my tam przyjechaliśmy walczyć o dwucyfrówkę. Awans? Przed wyjazdem w ogóle nie sądziłem, iż wejdę do finału Młodzieżowych Mistrzostw Polski Juniorów. Patrzyłem na stawkę – byli Paluch, Krawczyk, dużo naprawdę dobrych nazwisk. A udało się. Byłem bardzo zadowolony z tych zawodów. Oczywiście parę błędów było – bezbłędny nie jestem – ale udało się.

Co Cię bardziej cieszyło – pierwsza trójka w Ekstralidze czy awans do finału MIMP?

Pierwsza trójka w Ekstralidze to duży wyczyn. Wejście do finału Mistrzostw Polski to może trochę mniejsze osiągnięcie, ale tam też trzeba się pokazać. Bardzo chciałbym zakończyć turniej w top 3. choćby jeżeli skończyłbym w top 5, to też będę bardzo zadowolony. Tam już jadą naprawdę dobrzy zawodnicy. A ja jeszcze nie jestem starym wyjadaczem – doświadczenia mi brakuje. Myślę pozytywnie – żeby pojechać i zdobywać jak najwięcej punktów.

Żużel. Zaskakujące wieści! Ważna impreza przeniesiona z Wrocławia! – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Powrót Pawlickiego błędem Unii? „Poczułem rozgoryczenie” – PoBandzie – Portal Sportowy

Słyszałem, iż na ten sezon dostałeś silniki, które w zeszłym roku były przeznaczone dla Wiktora Lamparta. On ich finalnie nie chciał. To prawda?

Tak, dostałem silniki od Petera Jonesa i Ashleya Hollowaya. Pasują mi i jadą. To są silniki z tamtego roku, już jeżdżone, ale sprawdzają się bardzo dobrze. Wczoraj na U24 z Lublinem właśnie ten Jones „posypał się”. Jak to się mówi zawodowym językiem – klęknął. A Ashley będzie na niedzielę i na cały tydzień, który teraz nadchodzi.

Nie masz się czym martwić, ponieważ rotowałeś silnikami. To nie była twoja „złota jednostka”?

Rotowaliśmy silnikami. Patrzyliśmy też na tor – jeden był lepszy na jednym, drugi na innym. Czasem trzeba było zmieniać, bo jeden po prostu lepiej pasował. Na przykład w Grudziądzu mieliśmy jechać na Ashleyu, a w końcu pojechaliśmy na Jonesie. Czasem są zmiany na zawodach – zależnie od toru. Teraz ten Jones wrócił z serwisu tydzień temu i po dwóch i pół biegu już się rozsypał. Nie można mieć pewności, iż silnik przejedzie całe zawody. To zawsze jedna wielka niewiadoma. Raz jest ten, raz tamten – i trzeba rotować. Nie ma tak, iż jest jeden złoty silnik, na którym można bazować.

Czy wywiad, którego udzielił Krzysztof Lewandowski, zepsuł trochę Wasze relacje? To były dość mocne słowa, których na pewno się nie spodziewałeś.

Nie spodziewałem się, bo z Krzysiem miałem dobre relacje w Hiszpanii i jeszcze przed sezonem. A po tym wywiadzie, to prawie w ogóle ze sobą nie gadaliśmy. Teraz już staramy się normalnie rozmawiać – „cześć, cześć, jak tam?”. Staramy się wrócić do normalnych kontaktów. Ale po tym wywiadzie było ciężko się dogadać.

Rozmawiał NIKODEM KAMIŃSKI

Idź do oryginalnego materiału