W poniedziałkowe popołudnie żużlowe środowisko przecierało oczy ze zdumienia. Władze cyklu Grand Prix opublikowały informację w kwestii dzikich kart na sezon 2026. Jak się okazało, zaproszenia dostali Max Fricke, Jason Doyle oraz Tai Woffinden. Dosadnego komentarza tuż po tej decyzji udzielił nam ceniony dziennikarz żużlowy, specjalista od indywidualnych mistrzostw świata i turniejów Grand Prix – Henryk Grzonka.
Wielu kibiców przecierało oczy ze zdumienia, gdy zobaczyło wybory władz cyklu. Postawiono na zawodników, którzy od lat nie biją się o czołowe pozycje. Najbardziej sensacyjna była jednak dzika karta dla Taia Woffindena. To wprawdzie trzykrotny mistrz świata, ale ostatnio zmagał się z bardzo poważnymi kontuzjami. Po raz ostatni w zawodach o stawkę pojechał w Grand Prix Polski w Gorzowie, czyli w czerwcu 2024 roku.
– Może Hans Nielsen jeszcze by spróbował, Ole Olsen mógłby dostać szansę albo Tony Rickardsson powalczyłby z Bartoszem Zmarzlikiem o siódmy tytuł? – zaczyna ironicznie rozmowę z nami Henryk Grzonka.
Żużel. Woffinden zabiera głos po dzikich kartach! Wszystko przez kontuzje? – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. To przede wszystkim pomówienia? Nowe doniesienia ws. Piotra R.! – PoBandzie – Portal Sportowy
– Mówiąc jednak całkowicie poważnie, mam apel do rządzących cyklem. Czas skończyć z dzikimi kartami! One wypaczają sens rywalizacji. Wróćmy do pomysłu ojców założycieli i przeprowadzajmy Grand Prix Challenge zgodnie z ich ideą. Niech przykładowo ośmiu zawodników pozostanie w cyklu, a cała reszta, która się nie utrzyma, dostanie szansę rywalizacji w turnieju Challenge. Do tego dokładamy drugą połowę zawodników z eliminacji. Mamy świetny turniej o wielką stawkę i koniec dyskusji o zielonych stolikach – argumentuje nasz rozmówca.
Długo mówiło się o tym, iż poza Maxem Fricke dzikie karty przypadną Mikkelowi Michelsenowi oraz Luke’owi Beckerowi. Co na takie wybory powiedziałby wieloletni dziennikarz i sprawozdawca turniejów Grand Prix?
Żużel. Sajfutdinow nie zostawi Apatora na lodzie! Szczerze mówi, co z Grand Prix – PoBandzie – Portal Sportowy
– Ten układ był w pewnym sensie połączniem kwestii sportowych i promocyjnych. Mielibyśmy dwóch zawodników, którzy byli tuż za czołową siódemką i jednego, któremu zaproszenie zostałoby przyznane przez względy narodowościowe. Zwróćmy jednak uwagę na to, iż dyskusja o dzikich kartach jest co roku. Zawsze wywołują one kontrowersje. Czas więc z tym skończyć i rozgrywać wszystko na torze. Niech tor decyduje o tym, kto jedzie w Grand Prix – apeluje Henryk Grzonka.
– Przytoczę przykład igrzysk olimpijskich. Tam nie ma takich dyskusji. Masz kontuzję i nie wypełnisz minimum olimpijskiego? Nie jedziesz. Przypomnę, iż igrzyska realizowane są co cztery lata, więc dramat sportowca jest nieporównywalnie większy – dodaje.
Przypomnijmy, iż po decyzjach żużlowych władz najliczniejszymi nacjami w przyszłorocznym cyklu Grand Prix będą Polacy oraz Australijczycy. Biało-Czerwoni, a także zwycięzcy sobotniego Speedway of Nations mają po czterech przedstawicieli.