Żużel. Brzytwa Sieraka: Właśnie leci… alfabecik. Żużlowe życzenia na 2025

3 dni temu

Sylwester za nami. To czas życzeń, postanowień i nowego otwarcia. Na szlace takoż wątków ci dostatek. Zatem z delikatnym przekąsem, momentami sarkazmem… poczynajmy.

A jak Ampugnani. Eber miał być Argentyńskim Małyszem. Pierwszym i jedynym. Miał też stanowić katalizator starań miejscowych o rundę SGP. Tylko trochę, jak to w życiu. Chłopak ma już 23 lata i żużlowego świata nie podbił, a entuzjazm autochtonów ograniczył się do organizacji mistrzostw kraju, przy jedynie teoretycznym zainteresowaniu możnych potencjalną rundą SGP. Oby więc nowy bodziec. A może Eber jeszcze poradzi?

B jak Balzarek. Wiktor. Facet z innej epoki. Pisuje sporadycznie, ale kiedy już urodzi w bólach kolejny tekst – klękajcie narody. To po trosze epigon, a po trosze kontestator. Przykre, iż efekty Jego wypraw nie nastrajają nazbyt optymistycznie. Ale zagłębić się w lekturze warto. Zatem weny Wiktor i jeszcze więcej kolorowych materiałów.

C jak Castagna. Nie wiem dlaczego system wykasował mi cały wpis. Żarcik acz niekoniecznie. Mówi i robi pod dyktando rządzących (chwilowo) żeby nie stracić stołka. A iż dyscyplina na tym traci… . Pogodzenia tych dwóch wydaje się sprzecznych interesów zatem.

Żużel. Kto na plus, a kto na minus? Oto 2024 rok w żużlu! (RANKING) – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Unia Tarnów z potężnym zastrzykiem finansowym! Prezes mówi o szczegółach – PoBandzie – Portal Sportowy

D jak Drabik. Slammer i Torres. Żyją sobie chłopaki każdy własnym życiem i nic nikomu do tego. W jedności siła? No pewnie. Dlaczego nie zakopią więc wojennego topora? Nie wiem. Na szczęście to nie moje zmartwienie i nie moje problemy. A z Drabikami jak w przysłowiu – zgoda buduje… . Zgody chłopaki.

E jak Ekstraliga. Moja rada? Wrócić do regulaminowej broszurki z lat 70-tych. Taniej będzie i wcale nie mniej głupio. A poważnie. Nie sposób przewidzieć wszystkiego. Rozbudowywanie Regulaminów ponad granice absurdu, takoż trzymanie towarzystwa pod butem, za pysk – niczego dobrego nie wróży. Może więcej zasług a mniej zasłużonych?

F jak FIM. Ciekaw jestem ilu decydentów na Gali w Monte Carlo wiedziało co to żużel? Założę się, iż niewielu. I to cała odpowiedź w kwestii prestiżu dyscypliny na salonach. Nie będzie ani mądrzej, ani skuteczniej. Życzmy więc sobie, by zwyczajnie szlaka nie zdechła pod rządami „światowców”. Trzymam kciuki i… wierzę.

Jest też jeszcze jedno słowo na „F”. Fundacja. Ściśle – fundacja PZM. Życzę zatem tejże, by wreszcie zaczęła realnie wypełniać swe statutowe założenia, ze stałym solidnym, usankcjonowanym finansowaniem – nie jak dotąd. Po partyzancku. Krótkimi zrywami. Empatii, empatii i jeszcze raz empatii.

G jak GKSŻ. Aktualnie – bez znaczenia. Do likwidacji. Kolejne miejsce służące wstawieniu kilku nie bezinteresownych swojaków. Wpływ na żużel? w tej chwili najwyżej śladowy. Zlikwidujmy ową Komisję a będzie równie… nieskutecznie. Zatem „członkom” w nowym roku – nowego etatu.

H jak Horrendalne. Horrendalne zarobki gwiazd. Horrendalne długi klubów. I horrendalny brak zainteresowania rozwiązaniem problemu przez PZM. Przynajmniej coś mamy największe na świecie. Żeby jeszcze frekwencja takoż była horrendalną, ale tu ewidentnie wkrada się efekt przegrzania… .

Drugie słowo na „H” to zaś historia. Tej żywej mamy już ledwie szczątkowo, by zatem nie brakło życzliwości wobec tych nielicznych. A słuchać zawsze warto. Wszak mamy dwoje uszu i tylko jedne usta… . Umiejętności wsłuchiwania się zatem.

I jak Ignorancja. Być może to właśnie podstawowa przyczyna braku zaangażowania w rozwiązywanie problemów przez możnych. jeżeli rzeczywiście – to całe szczęście. Gotowi wymyślić coś „epokowego”. pozostało inne słowo „Indolencja” – to też na „I” a wydźwięk niemal identycznie negatywny. Oby obydwa te pojęcia zniknęły z żużlowego światka. Jak najprędzej i najlepiej na zawsze.

J jak jedyny. Speedway dla wielu z nas pozostaje jedyną miłością. I niech się to nie zmienia. Po prostu.

K jak kasa. Oby co do zasady wszystko wokół było wreszcie jasne i czytelne, a nikt nie miał najmniejszych kłopotów z jej powodu. Że nierealne? Być może. Ale to przeca Nowy Rok. No i naturalnie „K” jak klimat. By tego specyficznego, żużlowego nie zabrakło na żadnym ze stadionów.

L jak lekarz. Klubowym medykom życzę zaś by nie pozwalali wykorzystywać się działaczom czy zawodnikom pod żadnym pretekstem. Wszak po pierwsze – nie szkodzić mawiał Hipokrates, a mądrego warto posłuchać. Bloczki z opieczętowanymi zaświadczeniami – do lamusa.

Ł jak Łooo matko! By jak najrzadziej, najlepiej w ogóle nie cisnęło się na usta podczas sezonu.

Żużel. Stal chwali się spłatą kolejnych długów! Następny wierzyciel dostał kasę – PoBandzie – Portal Sportowy

M jak mydlenie oczu. Nie nominacje a eliminacje. Nie dobre chęci a efekty. Wystarczy w zupełności. No i „M” jak mechanicy. Więcej snu i wypoczynku. Również – wypłacalnych pracodawców.

N jak nostalgia. Czasy takie, iż niektórym coraz bardziej doskwiera na stadionach brak swojskiego klimatu szlaki. By zatem wrócił. Raz i na dobre.

O jak Orły. Żeby latały. Wysoko. Jak najwyżej. Bez względu na obiektywne choćby okoliczności przyrody. Kibice wybaczą wówczas wszystko

P jak pogoda. Bez znaczenia – deszczowa czy sucha. Chciałbym wrócić do czasów, gdy pogodynka nie decydowała tydzień przed terminem czy mecz dojdzie do skutku. Naturalnie na bezpiecznym, acz niekoniecznie asfaltowym torze.

R jak rozsądek. Żeby nigdy, nikomu nie brakowało. Nam w komentarzach również. A Wam drodzy kibice, w komentarzach do naszych… komentarzy takoż.

S jak speedway. Niech się rozwija. Niech podbija. Niech święci triumfy. Na przekór różnym komornikom, co to kombinują jedynie jak tu spod głowy trupa wyciągnąć poduszkę.

T jak tory. Selektywne, ryśnięte, acz bezpieczne. Takie mają być zawsze. Byśmy mogli napawać się kunsztem rywalizujących gladiatorów. I byśmy… przez cały czas chcieli się napawać. I jeszcze „T” jak tunerzy. Wam panowie – trzy razy więcej roboty przy obecnych cenach. Żużel ma być dostępny

U jak USA. Niech się doczekają kowboje własnej rundy SGP i własnego mistrza. W Californii miejsce do ścigania by się znalazło. Skoro zaś stacjonują tamże m.in.Hamill i Hancock – co wadzi? Nowych kowbojów na światowych arenach. Z fantazją i odrobiną niezbędnego szaleństwa.

W jak walka. Zawsze tej zapierającej dech. Tak, by czwórkę na kresce dało się nakryć czapką. To kochamy i to stanowi sól rywalizacji.

Z jak Zmarzlik. Kolejnych tytułów i adekwatnego kevlaru – zawsze.

Serio zaś – życzę nam wszystkim wyjątkowych doznań w nowym sezonie. By kontuzje, czy afery nie zaprzątały nam głów. Byśmy mogli na żywo cieszyć się znakomitą walką, kunsztem i ambicją rywalizujących gladiatorów. I żeby zawsze, jak w kawałku Celi nr3 – zamiast krwi – metanol w żyłach. Adrenaliny, skrajnych emocji, a na koniec… wybuchu. euforii ma się rozumieć. Do Siego Roku

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

Idź do oryginalnego materiału