Jeszcze kilka tygodni temu, po zakończeniu sagi ze Stalą Gorzów w roli głównej, retorycznie pytałem, czym my – pismaki – będziemy się teraz zajmować. No to proszę – mamy kolejną aferkę. Zawodnik samowolnie (!) opuścił zgrupowanie kadry, ale na siłę już wrócił i na domiar złego dla decydentów – postanowił zabrać głos. Ciśnie się teraz jedno pytanie – naprawdę nie można było tego załatwić inaczej?
Pierwotnie komentarz swój napisałem dziś rano, ale szczęśliwie doczekaliśmy się kolejnego etapu, naiwnie wierzę – epilogu. Pozwolę sobie zatem dokonać małej aktualizacji, bo Maciej Janowski postanowił przemówić i niestety dla decydentów, wybrał język faktów.
CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Wiadomo, dlaczego Janowski opuścił zgrupowanie. Wcześniej to zgłaszał!
CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Cieślak komentuje aferę z Janowskim! „Sprawę trzeba gwałtownie wyjaśnić!”
Szczerze mówiąc, zrozumiałbym, gdyby cała sprawa wyszła od dziennikarzy. Ale przecież tutaj pierwszy komunikat wydał oficjalny kanał Żużlowej Reprezentacji Polski. I już pal licho ten komunikat, jednocześnie został też wydany wyrok. Maciej Janowski wyjechał ze zgrupowania reprezentacji? No to Maciej Janowski jest teraz zły. Nieważne, jakie miał powody, trener Rafał Dobrucki wypowiadając się w groźnym tonie stwierdził, iż powody nie były uzasadnione. I koniec. A może pozwoliłby Pan, selekcjonerze, iż opinia publiczna sama zadecyduje czy powody są ważne czy nie?
Maciej Janowski nie wypowiadał się, bo chciał, by emocje opadły. Całkiem słusznie. Wiadomo już, dlaczego opuścił zgrupowanie – mowa o ślubie ważnego sponsora i szeregu innych okoliczności – wiadomo, iż zgłaszał to wcześniej, wiadomo też, iż nie dostał zgody na wyjazd. Jednak i tak pojechał, ale wcale nie traktowałbym tego w kategoriach, iż kadra nie jest dla niego ważna. Oczywiście, iż jest, jak dla wszystkich sportowca, co dodatkowo pokazał, wracając na Maltę. Po prostu dokonał wyboru, czy słusznego czy nie, to niech już sobie każdy sam oceni. Wizyta na ślubie bliskiej osoby, czyli wyjątkowej uroczystości, przeżywanej raz w życiu (teoretycznie!), dla mnie jest usprawiedliwieniem. Wyboru dokonał, ale musiał go zmienić.
Zastanawiam się tylko, jak bardzo Janowski musiał kogoś wk**wić, iż zdecydowano się na tak drastyczny krok, jak wywlekanie wszystkiego do mediów i to w taki sposób. Przecież taką sprawę można było załatwić we własnym gronie, podejść ze zrozumieniem, choćby jeżeli uważa się, iż powody nie są ważne, a nie na siłę pokazywać kto jest ważniejszy. Dla dobra zawodnika, dla dobra reprezentacji, dla dobra dyscypliny. Czy mówienie o żużlu w kontekście kolejnej afery na pewno jest tym rozgłosem, o którym nam wszystkim chodzi? Zgrupowanie kadry jest potrzebne, organizowane profesjonalnie, ale też nie róbmy z tego najważniejszej rzeczy na świecie.
CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Czy Janowski powinien ponieść konsekwencje? Trener Dobrucki też dawniej rezygnował z kadry
CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Kacper Pludra chce jeszcze coś udowodnić. Nie dziwi się decyzji GKM-u
Podobało mi się też to zabezpieczenie w oficjalnym komunikacie. Kary za opuszczenie zgrupowania są wymienione, ale żadne decyzje nie zapadły. No pewnie, iż od razu nie zapadły, bo była szansa, iż w porę ktoś pójdzie po rozum do głowy, zakończy po cichu tę zupełnie niepotrzebną farsę, a całość rozejdzie się po kościach. I tak prawdopodobnie się stanie, choć – jak w tym dowcipie – niesmak pozostał. Niemniej obawa o to, iż odcisk został tak nadepnięty, iż w krajowych eliminacjach do mistrzostw świata i Europy zabrakłoby aktualnego Indywidualnego Mistrza Polski była jednak całkiem spora.
Teraz już wiemy, iż najpewniej zawodnik został – może nie wprost – zaszantażowany wyrzuceniem z kadry, a Złoty Kask i przepustka do walki na międzynarodowych arenach są dla niego ważne. Teraz Janowski wrócił na dwa dni i z uśmiechem dalej szusował po maltańskich traktach. A słowa o tym, iż zawodnik powinien okłamać trenera w tej sprawie i zasłonić się bliżej nieokreślonymi sprawami rodzinnymi są po prostu skandaliczne, SKANDALICZNE. Możemy zatem rozumieć, iż młodzi zawodnicy – wszak Rafał Dobrucki też jest trenerem młodzieży – są także uczeni tego, iż warto cwaniakować niż szczerze powiedzieć prawdę? Niebywałe. Cała sytuacja to słabizna, dziecinada i błazenada, bynajmniej nie ze strony zaszantażowanego żużlowca.
Wyzłośliwiałem się ostatnio, iż niektóre kluby w zakresie social mediów i PR-u zachowują się z gracją słonia w składzie porcelany, ale przykład idzie z samej góry. Jako dyscyplina chcemy równać się z większymi od siebie i ich naśladować, ale sami sobie wkładamy kij w szprychy. I jesteśmy szczerze zdziwieni z efektów takiego działania. A jak już sprawy zamiast załatwić po ludzku, rozgrywane są w mediach, to może doczekamy się komunikatu o powrocie Macieja Janowskiego?
PAWEŁ PROCHOWSKI