Zrobiłem to po profesorsku – Jakub Szymański o złocie w Apeldoorn i drodze do mistrzostw świata

18 godzin temu
Zdjęcie: Jakub Szymański


Po udanych Halowych Mistrzostwach Europy w Apeldoorn, gdzie sięgnął po złoto w biegu na 60 metrów przez płotki, Jakub Szymański przyleciał do Polski, by podzielić się swoimi wrażeniami. W rozmowie z Bartłomiejem Falkowskim opowiada o kluczowych momentach biegu finałowego, swoich odczuciach w trakcie rywalizacji oraz o tym, jakie aspekty techniczne decydowały o sukcesie. Zdradza także, co może wynieść amatorski biegacz z treningów profesjonalnych sportowców i jaką rolę w sporcie odgrywa konsekwencja oraz pasja.

Pełna rozmowa wideo na końcu artykułu

Na 60 metrów przez płotki jest w ogóle czas na myślenie i analizowanie, czy to jest pełny automatyzm – strzał i nagle meta?

Bez analizowania. Może na początku, gdy jest się w blokach, można pomyśleć o technicznych aspektach startu, ale gdy już ruszysz, wszystko dzieje się błyskawicznie. Pamiętam bieg finałowy w Apeldoorn – byłem w pełni skoncentrowany, ale nie biegłem na 100 procent. Francuz był przede mną do drugiego płotka, powiedziałem sobie: „przyspieszam” – i po prostu to zrobiłem. To dziwne, ale doskonale pamiętam cały bieg, co oznacza, iż miałem nad nim kontrolę.

Po finale powiedziałeś, iż pobiegłeś „po profesorsku” i rzuciłeś się idealnie na metę. Myślisz, iż można było tam jeszcze coś poprawić?

Tak naprawdę to nie miało większego znaczenia. Start był bardzo dobry, wybieg też, a to właśnie na wybiegu można najwięcej zyskać lub stracić. W idealnym momencie rzuciłem się na metę, w przeciwieństwie do rywali. Francuz zrobił to trochę za późno, a inny miał źle ustawione ciało przy rzucie. Może gdyby któryś z nich poprawił ten element, walka byłaby jeszcze ciaśniejsza, ale na pewno nie na tyle, by zmienić końcowy wynik. To ja wykonałem plan perfekcyjnie.

Francuz lekko Cię wyprzedził na starcie – to kwestia reakcji? Czy to jest coś, nad czym będziesz jeszcze pracować przed mistrzostwami świata?

Nie, reakcja była bardzo dobra – jedna z najlepszych w sezonie, a może i w całej mojej karierze. Wcześniej miałem z tym problem, byłem znany z wolnych reakcji, ale na mistrzostwach w Apeldoorn trzy razy osiągnąłem wartości w okolicach 0.150 sekundy. Francuz miał po prostu idealny dobieg i dlatego przez chwilę był przede mną, ale to nie był problem – wiedziałem, iż mam rezerwę i mogę przyspieszyć we właściwym momencie.

Występowałeś w naszym cyklu treningowym na Bieganie.pl. Większość naszych czytelników to amatorzy, biegający długie dystanse – truchtacze, maratończycy. Czy jest coś, co mogą podpatrzeć u sprintera?

Myślę, iż nie chodzi tu konkretnie o technikę biegu przez płotki, ale o podejście do sportu. Zarówno amatorzy, jak i profesjonaliści mogą czerpać od siebie nawzajem. najważniejsze jest dążenie do celu, systematyczność, konsekwencja. Amatorzy mają ten komfort, iż nic nie muszą – mogą zmieniać dyscypliny, odpocząć, gdy nie mają motywacji. My natomiast musimy i chcemy to robić, bo to jest nasza praca i pasja jednocześnie. Wszyscy dokonaliśmy tego wyboru i codziennie go realizujemy.

Pełna rozmowa z Jakubem Szymańskim:

Idź do oryginalnego materiału