Choć w darta, zwanego też czasem "rzutkami", gra się praktycznie cały rok, nikt nie ma wątpliwości, iż najważniejszy czas przychodzi właśnie na przełomie grudnia i stycznia. Mistrzostwa świata PDC (Professional Darts Corporation) w legendarnym Alexandra Palace ("Ally Pally") w Londynie. Polska ma w tym roku na tych zawodach jednego przedstawiciela, a konkretnie Krzysztofa Ratajskiego. To zdecydowanie najlepszy polski darter w historii, który od lat utrzymuje nasz kraj na mapie tej dyscypliny w kontekście światowej czołówki.
REKLAMA
Zobacz wideo Prawdziwa historia "Bestii z Hinterzarten". Odwiedziliśmy miasto Stefana Horngachera
Ratajski pokonał najstraszniejszego rywala. Teraz wraca do Londynu po marzenia
Za Ratajskim bardzo trudny rok naznaczony ogromnymi kłopotami zdrowotnymi. W rozmowie z portalem Łączy Nas Dart wyznał, iż za nim dwie poważne operacje, jako iż w jego głowie wykryto aż dwa śmiertelnie groźne tętniaki mózgu. Na szczęście najważniejsze mecze w życiu wygrał i ponownie zawitał do Londynu. Jak z jego szansami? Cóż, do mistrzostwa z pewnością nikt go nie typował. choćby o powtórzenie najlepszego rezultatu w karierze, czyli ćwierćfinału z 2021 roku, nie będzie łatwo. Natomiast do wielu niespodzianek już w tym turnieju w tym roku doszło.
Turniej strachu dla faworytów
Na przykład w starciu o to kto z nim zagra. Polak, jako zawodnik rozstawiony z nr 31, zaczynał rywalizację od II rundy. Jego rywalem był Filipińczyk Alexis Toylo, który w pierwszym meczu niespodziewanie pokonał Holendra Richarda Veenstrę i to 3:0 (w dwóch pierwszych rundach gra się do trzech wygranych setów). Jeszcze ciekawsze jest to, kto czekał na zwycięzcę polsko-filipińskiego starcia. Otóż Kevin Doets, Holender, który absolutnie sensacyjnie wyrzucił z turnieju rozstawionego z nr 2 Anglika Michaela Smitha.
Filipińczyk się postawił. Ale Ratajski nie zawiódł
Początek należał do Polaka. Nasz reprezentant gwałtownie przełamał rywala (tj. wygrał lega, którego zaczynał Filipińczyk), nieźle prezentował się na podwójnych (choć w czwartym legu dopiero w ostatnim rzucie trafił) i w efekcie wygrał seta 3:1. Druga partia była nieco bardziej wyrównana. Filipińczyk nie odstawał od Polaka na dystansie, choćby rzucał czasem więcej potrójnych. Natomiast na podwójnych dominował Ratajski, który wiele nie potrzebował, by kończyć legi. Tym razem przełamań nie było, a iż seta zaczynał nasz reprezentant, to wyszedł na prowadzenie 2:0.
Mieliśmy nadzieję, iż Polak gwałtownie skończy ten mecz wynikiem 3:0. Jednak trzeci set poszedł mu nieco słabiej. Kilku szans nie wykorzystał, słabiej grał na dystansie. I tak mógł wygrać, jednak Toylo potrafił zachować spokój, nie dał się przełamać, dzięki czemu wygrał seta 3:2, doprowadzając do stanu 2:1. Na szczęście to nie wytrąciło Polaka z równowagi. Ratajski najlepszą partię zachował na koniec. Dużo potrójnych, świetne podwójne. Przepis na sukces, wygraną 3:2 w secie, a 3:1 w całym meczu i awans do III rundy mistrzostw świata!