Została gwiazdą kadry, oddaje na WOŚP najcenniejszą rzecz. I zaprasza na kawę

23 godzin temu
Zdjęcie: Reuters/https://allegro.pl/oferta/ola-szczyglowska-dla-wosp-koszulka-kadry-kawa-33-final-wosp-17169817782


- Miałam uśmiech, ale z oczu leciały mi łzy - mówi Aleksandra Szczygłowska, wspominając ćwierćfinał igrzysk olimpijskich Paryż 2024. Polskie siatkarki przegrały wtedy z USA 0:3. Libero kadry wierzy, iż na następnych igrzyskach - Los Angeles 2028 - wraz z koleżankami wywalczy medal. I zapowiada walkę o złoto tegorocznych MŚ. A tymczasem zaprasza do siebie na kawę. A wcześniej zaprasza do licytowania koszulki, w której grała na paryskich igrzyskach. Wszystko w ramach 33. finału WOŚP.
Aleksandra Szczygłowska to jedna z nowych gwiazd reprezentacji Polski siatkarek. Kiedy Maria Stenzel miała przerwę z powodu ataku wyrostka robaczkowego, 26-latka ją zastępowała. Robiła to tak znakomicie, iż trener Stefano Lavarini stawiał na nią choćby po powrocie bardziej doświadczonej i bardziej utytułowanej libero.


REKLAMA


Zobacz wideo Tak Polacy powitali bohaterów igrzysk! Sceny na lotnisku


Szczygłowska imponuje nie tylko na boisku. Widać, iż nie boi się mówić o wielkich marzeniach. A choćby bardziej celach niż marzeniach. Bo ewidentnie wierzy, iż ją i koleżanki z reprezentacji Polski stać na największe sukcesy.
Spotkanie przy kawie ze Szczygłowską można wylicytować na aukcji na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Spotkanie jest w pakiecie z koszulką reprezentacji Polski. W tej koszulce Ola rozgrywała mecze paryskich igrzysk. - Osobiście przekażę koszulkę zwycięzcy licytacji. Będziemy mieli okazję chwilę porozmawiać i zrobić sobie wspólne zdjęcie – mówi siatkarka.
Walczyć o koszulkę Szczygłowskiej i o spotkanie z nią można TUTAJ. Licytacja potrwa do 9 lutego. Cała kwota zasili konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Łukasz Jachimiak: Widzę, iż zapraszasz na kawę. Bo rozumiem, iż to ty stawiasz?
Aleksandra Szczygłowska: No jasne! Postawię najlepszą kawę, jaka będzie w ofercie tej rzeszowskiej kawiarni, w jakiej spotkam się z człowiekiem, który wylicytuje moją koszulkę na rzecz WOŚP.


Jest taka kwota, którą uznałabyś za godną za koszulkę, w której grałaś na igrzyskach olimpijskich w Paryżu i za spotkanie z tobą?
- Zależy mi po prostu, żeby kwota była jak najwyższa. Żeby uzbierać jak najwięcej pieniędzy na pomoc dzieciakom. To jest bardzo szczytny cel. Liczę, iż koszulka z igrzysk, z najważniejszej sportowej imprezy, jaka istnieje, zostanie uznana przez kibiców za wyjątkową rzecz i iż o taką rzecz fani powalczą.
Igrzyska skończyłyście na ćwierćfinale i wiem, bo to się czuło od razu w Paryżu, iż czujecie niedosyt.
- Zdawałyśmy sobie sprawę, iż nie jesteśmy faworytkami do medalu, ale dwa razy z rzędu nasza kadra zdobyła medal Ligi Narodów, wygrywałyśmy przed igrzyskami ze wszystkimi innymi drużynami z czołówki i czułyśmy, iż możemy pokonać każdego. Ale poczułyśmy też, iż igrzyska to jest inny turniej. Inaczej się czujesz, gdy jesteś na boisku w turnieju olimpijskim. Tam każdy mecz waży więcej. I ta koszulka z flagą biało-czerwoną też waży więcej niż bardzo podobna na Lidze Narodów. Oczywiście, iż był niedosyt. Czułyśmy, iż chcemy więcej. I uważam, iż to bardzo dobrze. Oczekujemy od siebie więcej, a zdobyłyśmy cenne doświadczenie – to nam zaprocentuje.
Jesteś młodą zawodniczką, więc już planujesz igrzyska w Los Angeles w 2028 roku?
- Jasne! To jest mój główny cel. Trochę oddalony, ale najważniejszy dla mnie. Na igrzyskach w Paryżu pojawiłam się trochę niespodziewanie [swoją pozycję w kadrze Szczygłowska zbudowała w roku olimpijskim pod nieobecność kontuzjowanej Mariii Stenzel, a po powrocie bardziej doświadczonej Stenzel trener zabrał na igrzyska obie libero]. Jadąc, nie wiedziałam, czy będę miała możliwość grania, a skończyłam jako pierwsza libero i starałam się wybronić tę swoją pozycję. Jestem zadowolona z tego, iż trener mi zaufał, a ja to wykorzystałam. Mam motywację, żeby to podtrzymać, żeby mieć dobre kolejne lata i jechać na kolejne igrzyska w nagrodę za pracę i po nagrodę za tę pracę.
Gdybyś zdobyła medal olimpijski, to byłabyś w stanie go zlicytować? Czy jednak to byłaby zbyt cenna emocjonalnie pamiątka?
- Nie wiem. Ale wiem, iż reprezentacyjna koszulka z igrzysk to jest najcenniejsza rzecz, jaką w tej chwili mogłam oddać na aukcję. Nie każdy sportowiec może pojechać na igrzyska, a chyba każdy o tym marzy. Zastanawiając się, co mogę dać na WOŚP, myślałam przez moment o srebrnym medalu mistrzostw Polski, ale jednak uważam, iż chociaż na igrzyskach nie zdobyłyśmy tego, o czym marzyłyśmy, to i tak koszulka olimpijska jest dla mnie ważniejsza niż wszystkie inne rzeczy. Po prostu udział w igrzyskach satysfakcjonuje mnie jeszcze bardziej niż srebrny medal z ligi, który był zwieńczeniem dobrej pracy.


Pierwszy raz grasz z WOŚP, czy pierwszy raz grasz z czymś tak dużym?
- We wcześniejszych latach dogadywałam się z takim moim trenerem z młodzieżówki i razem wystawialiśmy różne rzeczy, jak np. medal ligowy czy jakaś koszulka. Ale teraz czuję, iż daję coś większego.
Wybiegłem aż do igrzysk w 2028 roku, tymczasem w tym roku, na przełomie sierpnia i września, pewnie zagrasz na mistrzostwach świata i sądzę, iż już tam wasz zespół będzie stać na walkę o medal.
- Na pewno! Nasza drużyna tego bardzo potrzebuje. Cały czas czekamy jeszcze na to, jak trener będzie widział ten rok. On się nie liczy punktowo do rankingu do igrzysk, więc trener może sobie pozwolić na jakieś rotacje, zmiany. Ale myślę, iż jego celem będzie jednak zrobienie jak najlepszego wyniku. Spodziewam się, iż będziemy celować w złoto.
Aż złoto? Nie jakikolwiek medal?
- Tak, złoto! Jak się gra, to o najwyższe cele. Zawsze do tego dążę.
Wiesz, co pomyśli część kibiców? "Jakie złoto, skoro na igrzyskach ćwierćfinał z Amerykankami przegrały tak wyraźnie". Uważasz, iż usztywniła was stawka? Że brakowało wam doświadczenia gry w takich meczach? Bo czysto sportowo pokazywałyście już, iż Amerykanki nie są wam straszne.
- Zdecydowanie! Wcześniejsze mecze z Amerykankami wygrywałyśmy. O stawkę, na przykład w Lidze Narodów czy w kwalifikacjach olimpijskich. Ale było widać, iż na igrzyskach ich głowy były spokojniejsze. One wiedziały, z czym to się je, a nam tego zabrakło. Jesteśmy drużyną, która wciąż jeszcze się buduje. Wymagamy od siebie coraz więcej i czuję, iż takiego doświadczenia jak ten wyraźnie przegrany ćwierćfinał, potrzebowałyśmy. Żeby się wzmocnić. Głównie mentalnie.


Mówiliście sobie na gorąco we własnym gronie, iż wrócicie do takiego olimpijskiego ćwierćfinału i następnym razem wytrzymacie ciśnienie? Że zrobicie więcej?
- Tak było. Po tym meczu dawałam choćby wywiad, w trakcie którego miałam uśmiech, ale z oczu leciały mi łzy. Nie mogłam tego opanować. Od razu mówiłam, iż to jest doświadczenie, jakiego potrzebowałyśmy. Amerykanki wyszły na ćwierćfinał pewniejsze siebie, wiedziały, czego oczekiwać od siebie, od swoich emocji, od całej otoczki takiego meczu. A my bardzo chciałyśmy, ale brakowało nam bazy, jaką byłoby wspomnienie gry w takim meczu. Może i dobrze, iż tak przegrałyśmy, bo to jeszcze mocniej zbuduje naszą kadrę.
Żeby było jasne - absolutnie cenię takie podejście, jak twoje. Skoro mówisz o złocie MŚ, to od razu pokazujesz głód sukcesu, jaki jest w tobie i na pewno też w twoich koleżankach z kadry.
- Ostatnie lata pokazały, iż bardzo dobre efekty przynosi praca, którą wykonałyśmy i zaufanie, jakie dostałyśmy od trenera i jakim my obdarzyłyśmy trenera. Nasza kadra urosła sportowo i mamy też naprawdę bardzo dobrą atmosferę. Odzywamy się do siebie, jesteśmy w kontakcie, spotykamy się ze sobą po meczach, jak choćby teraz we Włoszech, gdzie mój klub z Rzeszowa zagrał z Imoco Conegliano, a po meczu spędziłyśmy trochę czasu z Asią Wołosz i z Martyną Łukasik. Naprawdę fajnie było się zobaczyć, pogadać, powspominać – super się złożyło, iż wylot do Polski miałyśmy dopiero następnego dnia wieczorem.
Idź do oryginalnego materiału