Roger Federer był jednym z nielicznych tenisistów, którzy zdołali odnosić duże sukcesy również w zaawansowanym jak na sportowca wieku. Zdobycie trzech tytułów wielkoszlemowych po 35. roku życia należy rozpatrywać w kategorii fenomenu. Jak przeczytać można w książce Christophera Clareya „Maestro. Piękna gra Rogera Federera”, duży wpływ na ten fakt miała żona sportowca.
Pomagała mu twardo stąpać po ziemi i realnie oceniać jego szanse na dalszą grę w kryzysowych momentach.
Zamów biografię Rogera Federera na LaBotiga.pl: https://bit.ly/polskitenis-federer
– tylko bezpośrednio u wydawcy wersja z barwionymi brzegami kartek!
– atrakcyjne pakiety z innymi książkami tenisowymi
Książki szukaj również od 15 stycznia w ulubionych księgarniach.
Fragment książki:
Pisząc tekst dla „New York Timesa”, obrałem podejście w stylu „zamykania pewnej epoki”: „Federer, nadzwyczajny mistrz i ambasador, oczywiście zasłużył sobie na prawo gry tak długo, jak mu się podoba, i nie powinien wysłuchiwać gderania domorosłych znawców, choćby o ile jego osiemnasty tytuł wielkoszlemowy wydaje się coraz mniej prawdopodobny. Tenis jest cykliczny, jak życie. Siedmiokrotny mistrz Wimbledonu upada, a powstają nowi pretendenci, pragnący obalić status quo. Jednakże w świetle całej wielkoszlemowej frustracji i ambicji, które przez cały czas nosi w sobie będący w szczycie kariery 29-letni Murray, można założyć, iż Raonica dopiero czeka najtrudniejsze wyzwanie na tegorocznym Wimbledonie”.
Przynajmniej z tym ostatnim trafiłem. Kanadyjczyk przegrał finał z Andym Murrayem, dla którego to był najlepszy sezon w życiu i który kilka tygodni później zdobędzie drugie singlowe olimpijskie złoto w Rio. A Federer nie pojedzie na igrzyska, nie dostanie kolejnej szansy na zdobycie ostatniego ważnego singlowego tytułu, jakiego mu jeszcze brakowało. Pierwszy raz w karierze zakończył sezon po Wimbledonie. On też odebrał tę przewrotkę z Raonicem jako wyraźny sygnał. „Nidy nie tracę równowagi w taki sposób, trochę śmiesznie się potknąłem – opowie mi później. – Nie wiem, czy to trochę przez to, iż mięśnie były za słabe, czy co się stało. Było to bardzo dziwne i problem polegał na tym, iż znowu upadłem na lewe kolano, i właśnie dlatego mocno się wystraszyłem. Ale miałem w tym momencie break point w plecy. Mógłbym przegrać ten mecz choćby w formie, więc nie ma sensu się tłumaczyć. Ale upadek na pewno był niezdarny. Ile razy przewracałem się w karierze? Niewiele, a już zwłaszcza w takich momentach: no wiesz, w półfinałach Wielkich Szlemów”.
Postanowił odpocząć, wzmocnić ciało i kolano i skupić się na sezonie 2017. Zdecydował się na sześciomiesięczną przerwę, zdecydowanie najdłuższą w dotychczasowej karierze. Ostatecznie to była prosta decyzja. W latach 2020–2021 zrobi ponadroczną przerwę. „W tym roku zagrałem zasadniczo jeden turniej w topowej formie – powiedział mi, mając na myśli Australian Open 2016. – Nie uważam, żeby występy na trawie kosztowały mnie resztę sezonu. Myślę, iż kolano i ciało potrzebowały po prostu odpoczynku i dzięki sześciomiesięcznej przerwie mogłem dać im czas potrzebny na powrót do zdrowia. Teraz mogłem spojrzeć wstecz i powiedzieć: »Patrz, idzie kiepsko, ale zrobiłem wszystko, co było możliwe. Niczego nie żałuję«”.
Ta przerwa była w pewnym sensie przygrywką do emerytury. „Posmakowałem tego – przyznał. – Nagle mogłem być zorganizowany i powiedzieć: »Dobra, to teraz spędzimy cztery tygodnie w domu, w jednym miejscu. Z kim chcesz wyjść na kolację, Mirka? Z kim się dawno nie widzieliśmy?«”.
Ale prawdziwe zakończenie kariery nie było na poważnie brane pod uwagę, choć Federer odbijał pytania na ten temat od dobrych siedmiu lat, odkąd w 2009 roku skompletował w Paryżu wszystkie szlemy. Od czasu do czasu poruszali ten temat też z Mirką. „Gdybym ją spytał, czy jestem w jednym z moich dołków, powiedziałaby: »Na serio, znowu musimy to przerabiać? Ty decydujesz, ale według mnie absolutnie warto grać. Patrz, jak dobrze grasz, a ja widzę, kiedy robisz to dobrze, a kiedy źle« – opowiadał Roger. – Jest ze mną superszczera i od zawsze była zdania, iż dopóki gram, mogę osiągać wielkie rzeczy. No, miło słyszeć od żony coś takiego”.
Mirka zakończyła karierę przedwcześnie przez chroniczne problemy ze stopą, więc od razu potrafiła spojrzeć na jego kłopoty z odpowiedniej perspektywy. „Ona mówi: »No popatrz na tę swoją kontuzyjkę« – naśladował ją piskliwym głosem. – »Na to kolaneczko. To drobnostka. Popatrz na innych chłopaków, co im się przytrafiało, albo na mnie. To dopiero było. Więc nic ci nie będzie. Zaufaj mi. Jedyne, o co musimy się martwić, to o to, iż zagrałeś może z tysiąc czterysta meczów w karierze. To jedyny problem, jaki możemy napotkać, ale to całe kolano, daj spokój, człowieku, pierdółka «. Ona właśnie tak ze mną rozmawia”.
Podejście żony bawiło i równocześnie krzepiło Rogera. Dobrze wykorzystał długą przerwę. Spuszczał parę w Szwajcarii, ale bacznie śledził tour. „Zaskoczyło mnie, jak często przyłapywałem się na sprawdzaniu wyników na żywo w necie” – przyznał ze śmiechem.
O książce:
Kompletna biografia tenisowej legendy
Roger Federer przez wiele lat sprawiał, iż jego zadziwiające wyczyny na korcie wyglądały jak najprostsza sprawa pod słońcem Ale jego droga od temperamentnego, jasnowłosego nastolatka do jednego z największych, najbardziej opanowanych i eleganckich sportowców na świecie wymagała potężnej pracy nad sobą, niezwykle silnej woli i katorżniczych treningów.
Christopher Clarey wielokrotnie rozmawiał ze Szwajcarem, jego najbliższymi, a także rywalami, takimi jak Rafael Nadal, Novak Djoković czy Andy Roddick, aby stworzyć kompletną opowieść o tenisowym geniuszu. Autor śledził karierę Federera od samego początku – był w Paryżu podczas pierwszego meczu Rogera w Wielkim Szlemie i przeprowadził z nim więcej wywiadów niż jakikolwiek inny dziennikarz.
Ta książka skupia się na najważniejszych ludziach, miejscach i momentach w karierze helweckiego geniusza. Autor zabiera czytelnika w niezwykłą podróż obfitującą w zwycięstwa, ale i naznaczoną kilkoma miażdżącymi porażkami, które paradoksalnie uczyniły z Federera ulubieńca tenisowej publiczności.
Clarey opowiada historię życia i kariery Rogera Federera tak, jak nikt inny nie mógłby tego zrobić. To po prostu trzeba przeczytać.
[artykuł sponsorowany]