Żodzik wywalczyła medal dla Polski. Teraz ujawnia. "Naprawdę"

2 godzin temu
- Myślałam o medalu. To było moje marzenie, żeby skoczyć dwa metry. Musiałam to zrobić i to zrobiłam - mówiła Maria Żodzik w rozmowie z TVP Sport tuż po ogromnym sukcesie na mistrzostwach świata. Skoczkini wzwyż, która rok temu otrzymała polskie obywatelstwo, teraz wywalczyła srebrny krążek, a jednocześnie pobiła rekord życiowy. Nic więc dziwnego, iż miała w sobie wiele emocji, o których mówiła w trakcie wywiadu. Opowiedziała też nieco więcej o współpracy z trenerem. Padły ważne słowa.
Polska nie wyjedzie bez medalu z lekkoatletycznych mistrzostw świata w Tokio. W niedzielę miała kilka okazji do zdobycia krążka, ale ostatecznie wykorzystała ostatnią z nich. Wszystko za sprawą Marii Żodzik. Choć nasza reprezentantka rozpoczęła rywalizację dość nerwowo, to z każdą kolejną wysokością radziła sobie lepiej. Najwięcej problemów sprawiła jej potencjalna "życiówka", czyli dwa metry. W trzeciej próbie sensacyjnie udało jej się ją zaliczyć, dzięki czemu wywalczyła srebrny medal. Lepsza od niej była tylko Nicola Olyslagers. Wprawdzie Australijka nie skoczyła wyżej od Polki, ale zaliczyła wysokość dwóch metrów już przy pierwszej próbie, co przesądziło o jej zwycięstwie.

REKLAMA







Zobacz wideo Swoboda odpadła w półfinale mistrzostw świata w Tokio. "Nie wiem co mam powiedzieć"



Maria Żodzik mówi o rywalizacji w Tokio. "Bawiłam się do dwóch metrów, a później..."
Po zakończeniu zmagań Żodzik była bardzo dumna z własnej postawy. W odniesieniu sukcesu nie przeszkodziły jej choćby warunki atmosferyczne, a te były naprawdę trudne tego dnia. Dość mocno padało i w pewnym momencie przerwano rywalizację. O czym myślała Polka? - Myślałam o medalu. Wiedziałam, iż jakby jestem czwarta i to jest moje marzenie, żeby skoczyć dwa metry. Musiałam to zrobić i to zrobiłam - podkreślała przed kamerami TVP Sport.


- Bawiłam się do dwóch metrów, a później, kiedy pojawił się deszcz, było już trudno się skupić. Ale udało się. Fajnie. (...) Jeszcze nie wiem, co to dla mnie znaczy. (...) Jestem bardzo zmęczona i chce mi się spać i jeść - żartowała. - Dziś wiedziałam, iż jesteśmy z innymi dziewczynami mniej więcej na jednym poziomie. Wygra ta, która wytrzyma presję. Pomyślałam sobie, iż będzie ciężko, ale chciałam ten medal. Naprawdę. Bardzo chciałam tego medalu. Nie mogłam go odpuścić - zapewniała.
Żodzik doceniła trenera. "Dziękuję"
Żodzik zwróciła się też do własnego sztabu. - Jestem wdzięczna moim trenerom, iż razem to zrobiliśmy. Jeszcze rok temu nie mogłam marzyć o tym, iż zdobędę srebro. Był to taki nieudany rok z igrzyskami. Nic nie wychodziło, a tutaj ten medal. Dziękuję trenerze - mówiła. I jak przyznała, kooperacja ze szkoleniowcem Pawłem Wyszyńskim układa się bardzo dobrze. Co takiego zmienił w niej ten trener? - Po prostu czuje się zaakceptowana. Rozumie mnie. Wiem, iż możemy dodać coś nowego i nie będzie to działało opornie. Łatwo coś usuwamy i to działa. Jesteśmy partnerami - podkreślała.
Zobacz też: Było już po biegu. Sensacyjny zwrot akcji na MŚ.



Był to pierwszy finał MŚ dla Żodzik i od razu zdobyła w nim medal. Trzeba uznać to za ogromny sukces. Teraz przed nią czas na odpoczynek, świętowanie i analizę. W kolejnych miesiącach najpewniej wystartuje w kilku imprezach, ale tym najważniejszym eventem będą igrzyska olimpijskie w Los Angeles. Te jednak dopiero za trzy lata.
Idź do oryginalnego materiału