Znowu to samo. To już jest katastrofa Wisły w LM. Komentatorzy nie wytrzymali

2 tygodni temu
Zdjęcie: Screen z TV


Kolejna porażka Wisły Płock w Lidze Mistrzów! I to już numer osiem. Tym razem polska ekipa uległa 18:21 Eurofarmowi Pelister. Początek był dość wyrównany, ale większą inicjatywę wykazywali szczypiorniści z Macedonii. Jednak to, co wydarzyło się w pierwszym kwadransie drugiej partii, obnażyło Wisłę. Komentatorzy byli zszokowani jej postawą. Mimo iż w pewnym momencie grała z przewagą aż dwóch zawodników, to gola zdobyć nie mogła. - Jesteśmy załamani, jak wygląda to spotkanie - mówili komentatorzy.
Obecna edycja Ligi Mistrzów jest dość trudna dla Wisły Płock. Dość powiedzieć, iż po dziewięciu kolejkach plasowała się na szóstym miejscu z zaledwie czterema punktami na koncie. To efekt dwóch zwycięstw i aż siedmiu porażek. Ważne było więc, by w środowy wieczór poszła śladem Industrii Kielce i dopisała dwa punkty do konta. Tym bardziej iż rywalizowała z siódmym Eurofarmem Pelister, który znajdował się tuż za jej plecami w tabeli (również cztery punkty na koncie).


REKLAMA


Zobacz wideo Złota Piłka dla Lewandowskiego czy Yamala? Żelazny: On nie ma szans


Wisła Płock z kolejną porażką w Lidze Mistrzów. Pierwsza połowa wyrównana, ale początek drugiej... to była katastrofa
Początek rywalizacji był dość wyrównany. Szczypiorniści obu drużyn grali agresywnie, przez co często nakładano na nich kary czasowe. I tak już w pierwszych ośmiu minutach sędzia wykluczył aż trzech zawodników. Większą inicjatywę w grze wykazywali Macedończycy. To oni wychodzili na prowadzenie, a Wisła była tą ekipą, która rywali goniła. Robiła to jednak dość skutecznie, a w szczególności Miha Zarabec, który mimo dwuminutowej kary zdobył cztery gole w pierwszej połowie.


Dopiero w końcówce tej partii rywale nieco uciekli polskiej drużynie. Wypracowali sobie dwubramkową przewagę i przy wyniku 12:10 schodzili na przerwę. I w drugiej odsłonie nie zwalniali tempa. Ba, podkręcali je i to dość wyraźnie. Z łatwością przedzierali się przez obronę płocczan. I tak pierwsze gole wpadły właśnie na konto gospodarzy. Prowadzili już 15:10.
- Gra Wisły nie jest urozmaicona. (...) Gra bardziej schematycznie, łatwiej jest przeciwko takiej drużynie bronić - zwracali uwagę komentatorzy Eurosportu. Na dodatek płocka ekipa spieszyła się i łatwo traciła piłkę. Grała dość nerwowo, co sprzyjało rywalom.
Później nastał spory przestój w grze. Przez niemal kwadrans nie padła ani jedna bramka. Doszło też do dość kontrowersyjnej decyzji sędziowskiej. Wydaje się, iż intencjonalnie Przemysława Krajewskiego uderzył łokciem Samoil Ristevski, ale otrzymał tylko dwuminutową karę.


- To za mało. Jestem bardzo zaskoczony takim zachowanie arbitrów. (...) Widział dokładnie, co się dzieje za jego plecami, spojrzał, gdzie jest ustawiony Krajewski. Tu powinna być czerwona kartka - grzmieli komentatorzy, którzy choćby domagali się niebieskiej kartki dla zawodnika Eurofarmu, która wykluczyłaby go nie tylko z tego, ale i kolejnego spotkania.


Komentatorzy w szoku. Nie takiej postawy Wisły oczekiwali
W pewnym momencie Wisła grała choćby w przewadze dwóch zawodników. Ale nie była w stanie tego wykorzystać. Nie była w stanie zdobyć żadnego gola, co mocno oburzało publiczność. - Jesteśmy załamani, jak wygląda to spotkanie. (...) Nie ma tu żadnego pomysłu - dodawali komentatorzy.
I w końcu gra obu drużyn ruszyła i zaczęli zdobywać bramki. Płocczanie próbowali dogonić rywali, ale bez większych sukcesów. I choć w końcówce nieco zagrozili przeciwnikom, to nie na tyle, by ci zaczęli popełniać większe błędy. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 21:18 dla macedońskiej ekipy. Sytuacja Wisły mocno się skomplikowała. W związku z porażką spadła na siódmą lokatę. Awans do 1/8 finału wywalczą drużyny z miejsc 3-6. Dwie najlepsze ekipy automatycznie zakwalifikują się do ćwierćfinału.
Idź do oryginalnego materiału