Do tej pory Aleksandrowa (26. WTA) z Anisimovą (41. WTA) grały ze sobą tylko dwa razy. Po raz pierwszy w 2020 roku - i wtedy również podczas turnieju WTA w Dosze. Wówczas lepsza była Anisimova, która wygrała 6:3, 7:6(4). Rosjanka zrewanżowała się dwa lata później w Madrycie, gdy pokonała Amerykankę 6:4, 6:3.
REKLAMA
Zobacz wideo Wstyd i hańba w Legii Warszawa! „Jak patrzę na Guala." [To jest Sport.pl]
Świetny początek Anisimowej. Nieudana pogoń Aleksandrowej
Ich półfinałowy pojedynek w Dosze dużo lepiej zaczął się dla Anisimovej. Aleksandrowa w pierwszych czterech gemach w ogóle nie potrafiła sobie poradzić ze swoją rywalką. Amerykanka wygrywała już 4:0 i wydawało się, iż set skończy się jej łatwym zwycięstwem. Wtedy Aleksandrowa zaczęła odrabiać straty i wygrała trzy gemy z rzędu. Niestety dla Rosjanki - było już za późno. Anisimova zwyciężyła 6:3.
W drugim secie ogromnych emocji dostarczył trzeci gem. Trwał on około 10 minut, a Anisimova musiała bronić w nim aż pięciu break-pointów. W końcu poradziła sobie z Aleksandrową i wyszła wtedy na prowadzenie 2:1. Aleksandrowa przegrała również kolejnego gema - popełniła w nim aż trzy podwójne błędy.
Rosjanka w ogóle nie potrafiła wykorzystać momentów słabości Amerykanki. W piątym gemie ponownie miała okazję, żeby przełamać rywalkę i kolejny raz nie dała rady tego zrobić.
Można było odczuć, iż Aleksandrowa nie znajduje się dzisiaj w formie, która pozwalałaby jej na pokonanie Anisimovej. Ostatecznie reprezentantka USA przegrała jeszcze dwa gemy, ale jej zwycięstwo nie było zagrożone. Anisimova wygrała cały mecz 6:3, 6:3.
W sobotę odbędzie się finał turnieju WTA w Dosze. Amanda Anisimova zagra w nim z Jeleną Ostapenko, która w fantastycznym stylu pokonała Igę Świątek.