Według starego powiedzenia, nie zmienia się konia podczas przeprawy przez rzekę. Zwłaszcza, gdy ten koń jest zwycięski, a Benjamin Veillas bez wątpienia nim był. Zaledwie cztery dni po wygraniu Rajdu Katalonii, 44-letni Francuz został jednak bez pracy. Tej wymarzonej, u boku wielokrotnego mistrza świata. Na finałową rundę sezonu WRC Sebastien Ogier zabierze bowiem Vincenta Landaisa, a to zwiastuje ambitne plany Francuza.
Trudny wybór
Końcówka zeszłego roku była dość przewidywalna – po zdobyciu kolejnego czempionatu, Sebastien Ogier zapowiedział ograniczony program startów w WRC, a jego wieloletni pilot, Julien Ingrassia na dobre odwiesił kask na kołek. Przynajmniej w tzw. rajdach płaskich. Na mecie Rajdu Monza zakończył się istotny rozdział w mistrzostwach świata.
Od tych słów i czynów do styczniowego Rajdu Monte Carlo było kilka czasu. Ogier, by myśleć o kolejnym zwycięstwie w domowej imprezie, musiał naprędce znaleźć pilota, który chociaż w jakimś stopniu równałby do poziomu Ingrassi. Wybór padł na Benjamina Veillasa – dawnego umysłowego Erica Camili, który niejednokrotnie towarzyszył Sebowi podczas testów.
Ich pierwszy wspólny start był udany, ale raczej poniżej postawionej poprzeczki. Duet Ogier/Veillas pojawił się w hybrydowym Yarisie jeszcze czterokrotnie, a w miniony weekend odniósł pewne zwycięstwo w Rajdzie Katalonii.
Decyzja przed Katalonią
Co zatem nie zagrało, iż w Japonii byłemu mistrzowi świata będzie towarzyszył zupełnie nowy pilot, Vincent Landais? Trudno powiedzieć. Tego typu informacje zwykle są pilnie strzeżone, a ewentualne przecieki prasowe to bardziej efekt domysłów niż potwierdzonych deklaracji. Prawdopodobnie ta decyzja zapadła jeszcze przed wyjazdem do Salou. Na początku października Ogier i Landais odbyli wspólne testy, które być może przyczyniły się do takiego, a nie innego obrotu sprawy.
Prawda jest jednak taka, iż na niektóre rzeczy, aby je zrozumieć, trzeba spojrzeć z szerszej perspektywy. A w mojej opinii wygląda ona następująco. Szukający nowych wyzwań Ogier prawdopodobnie jest rozczarowany swoimi startami w wyścigach długodystansowych i przez cały czas bliżej mu do rajdów, gdzie wciąż jest konkurencyjny.
Druga sprawa dotyczy samochodu. Wprowadzenie hybryd do mistrzostw świata okazało się strzałem w dziesiątkę i nowe konstrukcje są nie tylko szybsze od aut WRC, ale i dają zawodnikom większą frajdę z jazdy. A to dla niemal 40-letniego Ogiera przez cały czas jest ważne.
Pełny sezon Ogiera?
Trzecia sprawa to czytanie między wierszami. W swojej wypowiedzi na temat rozstania z Veillasem, Seb zaznaczył, iż w Japonii będzie czas na ocenę pewnych rzeczy z punktu widzenia przyszłości. To oznacza, iż na pewno zobaczymy go w WRC również w przyszłym roku. Idąc dalej tym tropem, coraz bardziej prawdopodobny staje się scenariusz jego powrotu do cyklu w pełnym wymiarze.
Gdyby rzeczywiście tak się stało, być może bylibyśmy świadkami najlepszego sezonu w historii, w którym o mistrzostwo walczyłoby dwóch kierowców z tego samego teamu, ale z całkowicie różnych pokoleń. Mowa o Rovanperze i Ogierze właśnie.
Fakt, iż informacje o odejściu Tanaka z ekipy Hyundaia i rozstaniu Ogiera z Veillasem dzielą zaledwie cztery dni, na pewno nie jest dziełem przypadku.
W Rajdowych Mistrzostwach Świata zaczynają się dziać interesujące rzeczy. Obaj wspomniani panowie wszystko już dokładnie wiedzą. My na końcowe rozstrzygnięcia wszystkich roszad będziemy musieli poczekać. Jak długo? Nie wiadomo, ale pewne jest, iż i to czekanie może być ekscytujące.