Zawodnik KSW zaskoczył fanów jednym z zawodów, które wykonywał w przeszłości. Okazuje się, iż Sergiusz Zając pracował w zakładzie pogrzebowym.
Sergiusz Zając powróci do okrągłej klatki KSW w sobotę 20 września. Zawodnik zawalczy przed własną publicznością na gali KSW 110 w Rzeszowie. Zając przywita w polskiej federacji Mariusza Książkiewicza, którego rodzina pochodzi z Polski jednak reprezentuje on od lat Kanadę.
Do sieci trafił nowy odcinek KSW Battlecourse, czyli programu w którym prezentowane są przygotowania zawodników do gal. To właśnie w tym materiale Sergiusz Zając zdradził, iż w przeszłości pracował w zakładzie pogrzebowym.
Sergiusz Zając obszernie opowiedział o pracach, których podejmował się w przeszłości, skupiając się właśnie na pracy w domu pogrzebowym.
– Zawodów w życiu miałem kilkanaście, każdy był ciekawy. Ten chyba będzie najciekawszy dla wszystkich. Chociaż jeszcze bramki były ciekawe, ale nie ma co o bramkach opowiadać. Od dzieciaka marzyłem o tym, aby zobaczyć ludzkie kości. Przychodził do moich dziadków grabarz stary, świętej pamięci. Bardzo fajny człowiek i zawsze za dzieciaka się go wypytywałem co tam widział w pracy. Tak po łebkach mi opowiadał, ale widzisz życie się tak potoczyło, iż ktoś mnie zaprowadził do takiej pracy w domu pogrzebowym i parę lat tak popracowałem.
Sergiusz Zając podkreślił, iż choć musiał zrezygnować z tej pracy, gdyż kolidowała ona z rozwojem i treningami, to wciąż od czasu do czasu zdarza mu się pomagać w zakładzie.
– Dyżury miałem, bywało ciężko jak trzeba było kogoś zabrać, ubrać czy przebrać. Zrezygnowałem z tego bo przeszkadzało mi to w treningach. Nie mogłem się wyspać, nie raz codziennie miałem telefon, dalekie trasy. Poza tym praca w zakładzie pogrzebowym była fajna. Do tej pory zdarza mi się jechać pomóc do wniesienia trumny jak jest ciężka. Jak dostanę telefon, a nie mam co robić w ciągu dnia to jadę.