Zarabia więcej niż Lewandowski i wylądował w "Klubie Kokosa". Woleli, żeby nie grał

2 godzin temu
Zdjęcie: screen https://x.com/PLeonardNYDN/status/1859688419850584357


W najbogatszej lidze świata też mają "Klub Kokosa". Zesłany do niego został Daniel Jones, zawodnik z kontraktem na 160 mln dolarów. Nie trwało to jednak długo. Futbolista postanowił odejść z New York Giants.
Amerykanie nie kryli swojego zaskoczenia tą kuriozalną sytuacją. Ryan Dunleavy z dziennika "New York Post" pisał: "To nie jest nic niezwykłego, iż gracze, którzy nie są przewidziani do gry w niedzielę, są pomocnikami na treningach. To jednak coś niespotykanego, żeby do takiej roli został zredukowany zawodnik, w którego zainwestowano 160 milionów dolarów".

REKLAMA







Zobacz wideo



Klub Kokosa w najbogatszej lidze świata
Daniel Jones, który przez sześć lat był podstawowym rozgrywającym drużyny futbolu amerykańskiego New York Giants w lidze NFL, został przez chwilę członkiem amerykańskiej wersji "Klubu Kokosa". Ta nazwa wiąże się z czasami Józefa Wojciechowskiego w warszawskiej Polonii. Biznesmen stworzył w klubie odrębne miejsce dla zawodników, których nie chciał w składzie, ale których nie był w stanie sprzedać, ani rozwiązać z nimi kontraktów. Można powiedzieć, iż była to forma mobbingu, bo prezes głośno mówił, iż trafiają tam nieudacznicy. Nazwa wzięła się od pseudonimu Daniela Kokosińskiego, który miał być pierwszym członkiem "Klubu Kokosa".


Jones w Giants, którzy według rankingu "Forbesa" są szóstym najbogatszym klubem świata, do amerykańskiej wersji "Klubu Kokosa" trafił z trochę innych powodów niż zawodnicy Polonii. Owszem, przede wszystkim dlatego, iż nie spełnił oczekiwań.
Jones przyszedł do Giants w 2019 roku. Został wybrany z szóstym numerem pierwszej rundy draftu. Miał zastąpić w drużynie wielkiego Elia Manninga, który poprowadził nowojorską drużynę do dwóch zwycięstw w Super Bowl i kończył już karierę. Jones wskoczył do składu już w pierwszym roku swojej gry na MetLife Stadium w East Rutherford, gdy żegnający się z grą Manning przegrał dwa mecze z rzędu.
Gigantyczny kontrakt dla Daniela Jonesa
Pierwsze sezony Jonesa w Giants nie wyglądały obiecująco. W 2022 r. klub zdecydował, iż nie będzie wykorzystywał opcji przedłużenia umowy z rozgrywającym na 2023 r. Tymczasem właśnie wtedy Jones rozegrał najlepszy sezon w karierze. Giants po raz pierwszy od sześciu lat awansowali do play-off i po raz pierwszy od 11 lat przeszli pierwszą rundę. Sam Jones znakomicie zaprezentował się wtedy w starciu z Minnesota Vikings. 379 jardów, które zdobył w tym meczu podaniami i biegiem, okazały się klubowym rekordem w meczach play-off.



Po sezonie 2022 w marcu następnego roku Jones podpisał nowy czteroletni kontrakt z Giants na 160 mln dolarów. Już za sam podpis na umowie dostał 36 mln dolarów. W tym sezonie jego pensja wynosi właśnie 36 mln - troszkę więcej niż zarabia Robert Lewandowski w Barcelonie (34,7 mln w dolarach). Tyle tylko, iż Polak rozrywa w okresie około 50 meczów, a Jones zaledwie 17. Właśnie tak! Za każdy mecz - niezależnie, czy gra, czy nie - dostaje ponad 2 mln dolarów.


Umowa Jonesa okazała się jedną wielką pomyłką. W 2023 roku większość sezonu opuścił z powodu kontuzji. Zagrał tylko w sześciu meczach, z których Giants wygrali jeden. W tym sezonie Jones zagrał w dziesięciu meczach i zespół wygrał dwa spotkania. Giants z bilansem 2-8 znajdują się w gronie czterech najgorszych zespół w liczącej 32 drużyny lidze. Zarząd spisał już sezon na straty. A iż w USA ligi są zamknięte i nikt z nich nie spada, to w Nowym Jorku mogą myśleć o przebudowie drużyny pod następny sezon.
Najdroższy zawodnik drużyny czwarty w kolejce do gry
Pierwszą ofiarą padł właśnie Jones. Rozgrywający w hierarchii zawodników na swojej pozycji spadł na czwarte miejsce. Pozycję startera dostał Tommy DeVito, a jego ewentualnym zmiennikiem będzie Drew Lock. Gdyby tych dwóch zawodników jakimś cudem doznało urazów, trzecim do gry będzie Tim Boyle. Zawodnik, którego Giants zatrudnili dopiero 19 listopada na krótkoterminowy kontrakt do tzw. składu trenującego.
Jones doskonale zrozumiał swoją sytuację, dlatego podczas czwartkowej konferencji prasowej wygłosił już swoją pożegnalną mowę, choć do końca sezonu zostało jeszcze siedem kolejek. Potem odpowiadał jeszcze kilka minut na pytania dziennikarzy, od czasu do czasu ciężko wzdychając, by rozluźnić ściśnięte przez wzruszenie gardło.



- Możliwość gry dla Giants było spełnieniem moich marzeń - powiedział Jones, który od dziecka kibicował "Gigantom". - Mieliśmy kilka wspaniałych chwil, ale oczywiście, chcielibyśmy, by było ich więcej. Biorę pełną odpowiedzialność za to, iż przyczyniłem się do tego, iż naszych zwycięstw nie było więcej. Mogę jednak zapewnić, iż nikomu nie zależało bardziej na wygrywaniu niż mi. Dałem z siebie wszystko - posumował swoje występy w Nowym Jorku.



Jednak choćby w "Klubie Kokosa" Jones był dla Giants problemem. Musieliby na niego chuchać i dmuchać, by nie doznał kontuzji. Gdyby bowiem Jones doznał przewlekłego urazu podczas meczu lub treningu, klub był zobowiązany do zapłacenia mu dodatkowo 23 mln dolarów za kolejny sezon. najważniejsze byłyby badania 16 marca, bo wtedy oficjalnie rozpoczyna się nowy okres rozliczeniowy w NFL.
Obawy klubu okazały się płonne. Ambicja wzięła górę nad kunktatorstwem u 27-letniego zawodnika. Według najnowszych wiadomości Jones ma zostać zwolniony przez Giants. Oznacza to, iż nie zarobi pozostałych w kontrakcie 78 mln dolarów, które nie były gwarantowane. Ponoć już szuka nowego klubu. W grze jest podobno aż 10 opcji, w tym zespoły, które walczą w tym sezonie o awans do play-off.
- Przede mną jeszcze mnóstwo gry w futbol - powiedział Jones dziennikarzom.
Idź do oryginalnego materiału