Donald Tusk był ostatnio gościem podcastu "WojewódzkiKędzierski". W trakcie rozmowy pojawił się temat incydentu z meczu Litwa - Polska. Obecny wówczas na trybunach premier usłyszał ze strony kibiców hasło: "Donald matole, twój rząd obalą kibole". - Oczywiście, iż to nie jest miłe. To nie był z kolei żart z mojej strony, kiedy odpowiedziałem, iż mam słabość do tego sloganu - skomentował całe zajście. Opowiedział też nieco szerzej o swoich relacjach ze środowiskiem kibiców.
REKLAMA
Zobacz wideo Szczere wyznanie Rzeźniczaka. "Żona wysłała mnie do psychiatry"
Tusk: "Byłem typowym kibicem". Nagle padło pytanie o ustawki
Te na pierwszy rzut oka wydają się kiepskie. Tusk ma jednak inne zdanie. - Znam tych ludzi. Jesteśmy z podobnego środowiska. W tym nie ma ani grama propagandy. Ja naprawdę wyrosłem w jakimś sensie na ulicy. Byłem - może nie chuliganem - ale byłem typowym kibicem - przekonywał. - Oj, czuję wejście w narrację Nawrockiego - zarzucił mu wtedy Kuba Wojewódzki. - W najmniejszym stopniu. Nie mam nic wspólnego z... No wiecie, jestem wychowany na podwórku, w biednej rodzinie, robotniczej, życie stawiało trudne warunki - wyjaśnił polityk.
Chwilę później padło pytanie, czy brał udział w tzw. ustawkach. Temat nie był wyssany z palca. W końcu uczestniczył w nich obecny prezydent Karol Nawrocki, który w trakcie debaty przed drugą turą wyborów prezydenckich to samo zarzucił Tuskowi. - Ja myślę, iż więcej o ustawkach mógłby powiedzieć pana szef Donald Tusk, który chwalił się swoim udziałem w ustawkach także w rozmowie z Michałem Listkiewiczem. Między mną a Donaldem Tuskiem była taka różnica, iż on tam stał z jakimś metalowym szlauchem - twierdził Nawrocki, odpowiadając na pytanie Rafała Trzaskowskiego.
Tusk powiedział, jak to było z nim i ustawkami. "Tylko ktoś, kto nie zna życia..."
Premier stanowczo temu zaprzeczył. - Nie było ustawek w latach 70. Tylko ktoś, kto nie zna życia, myśli, iż w latach 70. były ustawki - wytłumaczył, odwołując się do czasów swojej młodości.
Tusk pytany był także, czy w tej chwili lubi pokazywać się na trybunach. - Wtedy kiedy jestem premierem, bo się zdarza od czasu do czasu, raczej unikam chodzenia na mecze i wydarzenia sportowe, bo jestem przesądny. Czasami obecność polityków powoduje, iż reprezentacja albo ulubiony klub przegrywa - przyznał. - A czy wchodził pan kiedyś do szatni sportowców? - dopytywał Piotr Kędzierski. - Nie, tego już w ogóle unikam. Raz mi się zdarzyło i powiem szczerze: takie przyklejanie się do czyjejś popularności... jakoś źle się z tym czułem - dodał premier.