Nie ma kibica ekstraklasy i polskiej piłki, który nie kojarzy Podbeskidzia. Losy drużyny ze 165-tysięcznego miasta Bielska-Białej są tak charakterystyczne, iż zapisały się w pamięci fanów w całej Polsce. Symbolem wciąż jest cudowne utrzymanie w elicie w okresie 2012/2013, gdy trenerem był Czesław Michniewicz, a na półmetku sezonu TSP traciło do bezpiecznej strefy tyle punktów, iż choćby najwięksi optymiści w Bielsku nie mieli żadnych nadziei. Wiosna w wykonaniu "Górali" była jednak tak dobra, iż po ostatniej kolejce Michniewicz został nazwany "księdzem" i specjalistą od niemożliwego. Równie szalony - ale nie tak wesoły - był sezon 2015/2016, gdy Podbeskidzie najpierw wywalczyło miejsce w górnej ósemce ligi, co przy tamtym systemie oznaczało również utrzymanie, ale w wyniku niebywałego bałaganu w PZPN, kar, odwołań, ale przede wszystkim braku podjęcia wiążących decyzji na czas, zostało najpierw przesunięte do "strefy spadkowej", a później z hukiem spadło z ligi.
REKLAMA
Zobacz wideo Grzegorz Krychowiak szczerze o alkoholu: To aż wstyd trochę jako Polak
"Ekstraklasa to marzenie"
Dziś zespół, na którego stadionie powstało również słynne hasło "grajcie na Wawrzyniaka - on jest cienki!", gra w drugiej lidze. Po ekstraklasie zostały wspomnienia, nowy stadion, ale też nadzieje, iż uda się do niej kiedyś wrócić. - Ekstraklasa to marzenie całego środowiska związanego z Podbeskidziem, ale musimy pamiętać, iż przed nami długa droga. Aby tam się znaleźć, trzeba regularnie wygrywać na boisku, a to wymaga konsekwencji i pracy na wielu poziomach. Równie istotne są przygotowania organizacyjne i finansowe, robimy wszystko, by klub był gotowy na najwyższą ligę, ale zdajemy sobie sprawę, iż to proces pełen wyzwań. w tej chwili jesteśmy w drugiej lidze, a o miejsce w elicie polskiej piłki jest niezwykle trudno. Dlatego podchodzimy do tego z pokorą i cierpliwością, krok po kroku budując fundamenty. Nie chodzi tylko o to, by awansować, ale by być gotowym, aby w ekstraklasie zostać - mówi Sport.pl Krzysztof Sałajczyk, który dołączył do Podbeskidzia w listopadzie 2024 roku.
- Staram się być prezesem, który słucha ludzi i buduje wspólnotę, bo wiem, iż sukces tworzy się razem: zarząd, trenerzy, zawodnicy, sponsorzy i kibice. Miałem okazję obserwować, jak funkcjonują kluby w Europie, i wiem, iż ich sukces nie wynika wyłącznie z wyników sportowych, ale przede wszystkim z konsekwentnego zarządzania, kontroli finansów i jasno określonych procedur. Te doświadczenia staram się przenosić do Podbeskidzia. Dla mnie klub to nie tylko drużyna walcząca na boisku, ale cała organizacja, akademia, infrastruktura, partnerzy, kibice i pracownicy. Dlatego dbam o to, by każdy z tych obszarów był transparentny i dobrze zarządzany - mówi.
Po dziewięciu kolejkach II ligi Podbeskidzie ma na koncie 14 punktów i traci cztery do pierwszej w tabeli Olimpii Grudziądz. Na zaplecze ekstraklasy bezpośrednio awansują dwa zespoły, pozostałe cztery bić się będą w barażach. Co ciekawe, w tych samych rozgrywkach występuje inny lokalny klub - Rekord. Ale on - tak przynajmniej wydaje się po początku sezonu - bić się będzie o utrzymanie.
Wracając jednak do Podbeskidzia, gdy pytam prezesa Sałajczyka o cele i ambicje, odpowiada z dużą pewnością. - Moim celem jest, by Podbeskidzie było klubem stabilnym, nowoczesnym i odpowiedzialnym. Takim, który krok po kroku rozwija się w sposób zrównoważony i w przyszłości stanie się powodem do dumy całego regionu. Chcę, by Podbeskidzie rozwijało się według najlepszych standardów, zarówno szkoleniowych, jak i organizacyjnych. To oznacza stabilne finanse, nowoczesną akademię z jasnym modelem gry, profesjonalny scouting i bazę treningową na najwyższym poziomie. Równie ważne są codzienne warunki pracy trenerów, zawodników i wszystkich pracowników, bo tylko wtedy możemy wymagać od siebie więcej na boisku. Tak samo istotna, jak organizacja jest atmosfera. Chcę, aby w klubie panował klimat współpracy, wzajemnego szacunku i poczucia wspólnego celu. Tylko wtedy drużyna może walczyć na boisku jako jedność, a wszyscy związani z klubem, od pracowników po kibiców mogą czuć dumę, iż są częścią Podbeskidzia - zaznacza prezes.
"To nasz strategiczny filar"
Jednym z filarów budowy "nowego Podbeskidzia" ma być akademia. Od niedawna zarządza nią Dariusz Kołodziej, były piłkarz, który w Bielsku-Białej ma status klubowej legendy. - Akademia to nasz strategiczny filar. Coraz częstsza obecność wychowanków w pierwszej drużynie to nie tylko efekt przepisu o młodzieżowcu, ale świadoma część naszej wizji. Po moim przyjściu do klubu funkcję dyrektora akademii objął Dariusz Kołodziej, a niedawno powołaliśmy "Fundację Akademii Podbeskidzia", aby lepiej uporządkować procesy szkoleniowe i wsparcie dla młodych zawodników. Wprowadzamy także ujednolicony model gry, który ułatwia płynne przechodzenie kolejnych etapów rozwoju i lepsze przygotowanie do piłki seniorskiej. To długofalowy proces, wymagający czasu i cierpliwości, ale jestem przekonany, iż przyniesie realne efekty - mówi Sałajczyk.
Budowa nowoczesnego i stabilnego klubu wymaga oczywiście dużych pieniędzy. Podbeskidzie od lat może liczyć na wsparcie miasta, ale - jak zaznacza prezes - chce walczyć również o jak najlepsze umowy sponsorskie. - Sytuacja finansowa klubu jest dziś stabilniejsza niż w momencie mojego powołania. Spłaciliśmy znaczną część zaległych zobowiązań i uporządkowaliśmy najważniejsze kwestie organizacyjne. To efekt wielu trudnych decyzji i dużego nakładu pracy całego zespołu. Dziś funkcjonujemy na solidniejszych fundamentach, ale musimy pamiętać, iż to dopiero początek drogi. Przed nami kolejne wyzwania, rozwój przychodów komercyjnych, dywersyfikacja źródeł finansowania i budowa modelu, który w dłuższej perspektywie uczyni klub odpornym na wahania wyników sportowych. Mogę również potwierdzić, iż firma EkaMedica zwiększyła ostatnio swoje zaangażowanie w klubie, co traktujemy jako dowód zaufania i uznania dla kierunku, w którym zmierzamy. To wsparcie jest dla nas niezwykle cenne i pokazuje, iż poważny biznes chce być częścią Podbeskidzia. Wciąż dopinamy szczegóły, ale już dziś mogę powiedzieć, iż będzie to wartościowa współpraca, dla klubu, partnera i całej lokalnej społeczności. Równolegle prowadzimy rozmowy z kolejnymi sponsorami i przygotowujemy się do budowy klubu biznesu, opartego na partnerach z regionu, choć pozostajemy otwarci także na inne formy współpracy - wymienia prezes.
Sztuczna inteligencja jako symbol nowoczesności
Pozyskanie nowych sponsorów na pewno ułatwiłby awans do I ligi i choć w klubie nikt głośno o nim nie mówi, to ostatnie dobre wyniki, a także postęp, który drużyna wykonała pod okiem trenera Krzysztofa Bredego, rozbudzają nadzieje kibiców. - Trener jest ważnym elementem w strukturze naszego klubu: odpowiada za pierwszy zespół, jego przygotowanie, taktykę i wyniki sportowe. Wspólnie z działem sportowym rekomenduje zawodników, przedstawiając zarządowi profile piłkarzy, którzy mogą wzmocnić drużynę. Moja rola w tym procesie ogranicza się do kwestii finansowych i organizacyjnych. W obszarze sportowym decydujący głos należy do trenera - wyjaśnia Krzysztof Sałajczyk.
Coraz ważniejszą rolę w klubie odgrywa też Edward Łukosz, biznesmen i jeden ze współwłaścicieli Podbeskidzia.- Pan Edward Łukosz nie angażuje się w sprawy działu sportu. Jako współwłaściciel jest na bieżąco informowany o wszystkich kluczowych kwestiach i żywo interesuje się funkcjonowaniem klubu, ale nie koncentruje się na jednym obszarze. Dzięki jego wsparciu możemy wdrażać rozwiązania wzmacniające fundamenty organizacyjne Podbeskidzia. Marzeniem nas wszystkich, właścicieli, władz miasta i całego środowiska, jest budowa silnego, stabilnego klubu rozwijającego się w sposób nowoczesny i odpowiedzialny. Innowacje, w tym narzędzia oparte na sztucznej inteligencji, są częścią tego procesu, dziś to standard w sporcie i biznesie, dlatego konsekwentnie je wprowadzamy - kończy prezes, który w tym roku został powołany do Komisji Piłki Profesjonalnej przy Polskim Związku Piłki Nożnej.