REKLAMA
Zobacz wideo
Republikanie nie chcą w szkołach lektur powodujących... dyskomfort
Z początku wszystko wyglądało idealnie, a Maks nie mógł się doczekać każdego kolejnego treningu. Rodzice z dumą obserwowali, jak rośnie jego zaangażowanie. Jednak z czasem sportowa pasja zaczęła przybierać zupełnie inną formę. Po zaledwie półtora miesiąca treningów pani Julia zauważyła, iż w domu coraz częściej słychać jedno imię - imię trenera. - Mój syn od jakichś dwóch tygodni nie mówi o nikim innym, jak o panu trenerze. Mam wrażenie, iż ten człowiek stał się ważniejszy ode mnie. Wzoruje się na nim, powtarza jego słowa, liczy z tym, co on powiedział. Przyznaję, mam powoli ość pana w dresie z gwizdkiem, który, mam wrażenie, wyskakuje mi z każdej szafy - podkreśla pani Julia. Maks naśladuje sposób mówienia i gesty swojego trenera, pilnuje, by w domu panował "piłkarski porządek" i często upomina rodziców, iż "trener mówił inaczej". W oczach chłopca to właśnie trener jest nie tylko autorytetem, ale też źródłem wszelkiej wiedzy o świecie - od tego, jak kopać piłkę, po to, co należy jeść na śniadanie.Jak trener powie, to znaczy, iż tak ma byćPodobne obserwacje ma pani Marta, mama ośmioletniego Antka. - Dla mojego syna i jego kolegów trener z ich klubu piłkarskiego to najwyższy autorytet. Ja mogę codziennie powtarzać, iż ważna jest zdrowa dieta i unikanie słodyczy, ale dopóki trener tego nie potwierdzi, to tak, jakbym nic nie mówiła. Jak proszę, żeby zakładał bieliznę termiczną na mecz rozgrywany na boisku, to nie ma na to szans. Chyba iż trener tak zarządzi - opowiada kobieta. Rodzice zauważają, iż dzieci z ogromnym zapałem słuchają swoich szkoleniowców i są gotowe wykonać każde ich polecenie. To, co w domu często wywołuje opór, z ust trenera brzmi jak święte przykazanie.Czy fakt, iż trener jest dla dziecka aż tak dużym autorytetem, powinien niepokoić? O komentarz poprosiliśmy psycholożkę, Katarzynę Kucewicz: - Dobrze, jeżeli trener jest dla dziecka autorytetem, bo to oznacza, iż dziecko widzi w nim kogoś, kto potrafi inspirować i dawać przykład. W relacji z trenerem dzieci często uczą się rzeczy, których nie zawsze doświadczają w szkole - konsekwencji, współpracy, radzenia sobie z emocjami po przegranej. To może być wartościowe doświadczenie. Niepokoić powinno, gdy ta relacja uczeń - mistrz zaczyna przybierać formę zależności - wyjaśnia w rozmowie z eDziecko.pl ekspertka.
I dodaje: - Na przykład wtedy, gdy dziecko boi się trenera, bardzo przeżywa jego krytykę albo uzależnia od niego swoją samoocenę. jeżeli zaczyna mówić "trener się zdenerwuje", "trener powiedział, iż jestem słaby" albo "nie pójdę na urodziny, bo trener by nie był zadowolony" - to są sygnały, iż granice zaczynają się zaburzać. Wtedy warto przyjrzeć się tej relacji i porozmawiać, zanim autorytet przerodzi się w coś, co ogranicza dziecko, zamiast je wspierać. Kiedy dziecko jest "ślepo" wpatrzone w trenera nie warto od razu konfrontować czy krytykować tegoż trenera, bo to tylko wzmocni dziecka lojalność wobec niego. Lepiej spokojnie poszerzać pole jego doświadczeń np. włączać inne autorytety, inne aktywności, pokazywać różne sposoby myślenia. Celem nie tyle powinno być "oderwanie" dziecka od trenera, tylko odzyskanie równowagi, tak by miało przestrzeń na własne zdanie i emocje. Autorytet jest zdrowy wtedy, gdy dziecko w jego obecności rośnie, nie znika.Autorytet w dresieDzieci, zwłaszcza w wieku wczesnoszkolnym, potrzebują wzorców, które imponują im siłą, pewnością siebie i konsekwencją. Trener spełnia wszystkie te kryteria. To ktoś, kto potrafi pochwalić, ale i wyznaczyć granice. W dodatku jest kimś spoza domu, co sprawia, iż jego słowa mają szczególną moc. Dla wielu chłopców to pierwsza męska figura autorytetu poza rodziną. Ktoś, kogo zdanie liczy się bardziej niż mamy czy taty.Pani Julia przyznaje, iż cieszy ją zaangażowanie syna, ale czasem trudno jej zaakceptować, iż jej własne zdanie przestało mieć dla Maksa takie znaczenie. - Kiedy słyszę: "Mamo, trener mówił, iż mam nie jeść słodyczy" mam ochotę uśmiechnąć się i przewrócić oczami. Ale wiem, iż to tylko etap. On potrzebuje kogoś, kogo będzie podziwiał. Zarówno pani Julia, jak i pani Marta przyznają, iż mimo chwilowych frustracji cieszą się, iż ich dzieci mają tak pozytywne wzorce. - Widzę, jak Maks się zmienia. Jest bardziej zdyscyplinowany, odważny, ma cel. jeżeli trener potrafił to w nim obudzić, to znaczy, iż robi coś dobrego - podsumowuje. Bo w gruncie rzeczy nie chodzi o to, kto jest ważniejszy. Najważniejsze, iż dzięki "panu w dresie z gwizdkiem" dzieci uczą się pasji, współpracy i wiary w siebie.
A Ty? Co sądzisz o takiej sytuacji? Masz ochotę podzielić się z nami swoją historią? Napisz na adres: [email protected]