Zamieszanie wokół Rosjan i Białorusinów na igrzyskach. Polak może skorzystać

2 dni temu
Zdjęcie: https://twitter.com/polsatsport/status/1803831335158419614


- Liczę, iż liczba polskich medali na igrzyskach będzie dwucyfrowa. Mam też nadzieję, iż nie tylko będzie to miła dla oka liczba, a przede wszystkim, iż będą to medale, które będą swoje "ważyć", będą ważne dla kibiców i będą prestiżowe. Myślę tu np. o Idze Świątek, siatkarzach czy Natalii Kaczmarek - mówi Sport.pl Tomasz Majewski, szef polskiej misji olimpijskiej na igrzyska w Paryżu.
Na miesiąc do rozpoczęcia igrzysk w Paryżu nie wiadomo jeszcze, ilu dokładnie sportowców wejdzie w skład reprezentacji Polski, ale znaków zapytania w tym temacie pozostało już niewiele. Emocje towarzyszące wewnątrzkrajowej walce o start olimpijski też są duże i czasem prowadzają do konfliktów np. na linii zawodnik - związek. Znane są już m.in. szczegóły dotyczące wioski olimpijskiej, ślubowania i przelotów. Niektórzy z polskich sportowców czeka wyjątkowy lot. O szczegółach polskich przygotowań do igrzysk na miesiąc przed ich startem opowiada Tomasz Majewski.
REKLAMA


Zobacz wideo Natalia Kaczmarek pewna siebie przed Igrzyskami!


Agnieszka Niedziałek: Na miesiąc przed rozpoczęciem igrzysk w Paryżu szefowi misji olimpijskiej zostały do załatwienia już tylko detale?
Tomasz Majewski: Zostało najważniejsze, czyli zgłoszenie składu reprezentacji Polski. Przed nami jeszcze różne proceduralne sprawy, bo kwalifikacje olimpijskie są na finiszu. W wielu dyscyplinach już się skończyły, ale w niektórych - np. w lekkiej atletyce - jeszcze trwają.
Gdy rozmawialiśmy rok przed igrzyskami, to Polska miała 18 kwalifikacji. Ile ma ich teraz?
- Prawo występu mają 193 osoby oraz 20 rezerwowych, którzy nie są uwzględniani przy podawaniu liczebności ekipy. Ale jeszcze dojdą wspomniani lekkoatleci, szansę na występ w Paryżu mają wciąż koszykarze, pozostaje też opcja relokacji. Ale to już będą raczej niewielkie zmiany. Szacujemy, iż finalnie reprezentacja będzie liczyła dwieście kilkanaście osób. Ostateczny termin zgłoszenia składu to 8 lipca.
Co z rosyjskimi i białoruskimi sportowcami? Są dopuszczeni do startu indywidualnie w niektórych dyscyplinach. Wiadomo już, ilu ich wystąpi na podstawie zaproszeń?
- To bardziej skomplikowana sprawa. Kilkanaście światowych federacji sportowych zezwoliło im na występ pod neutralną flagą i wszystkie wytyczne spełnia ok. 30 osób. Potem nastąpił dwuetapowy proces sprawdzania tych wymogów, bo najpierw zajmowały się tym poszczególne światowe federacje, a następnie Międzynarodowy Komitet Olimpijski. I tu pojawił się problem, bo były przypadki, gdzie zawodnik został dopuszczony przez federację, ale przez MKOl już nie. Nie wiadomo jeszcze, co będzie w tych przypadkach. Część rosyjskich związków sportowych obraziła się i nie wysyła zawodników. Trudno więc teraz powiedzieć, ilu ostatecznie sportowców z tych państw pojawi się w Paryżu. Myślę, iż może ich być kilkunastu.
jeżeli ktoś z nich nie wystąpi, to nastąpi relokacja. Czy może skorzystać na tym któryś z reprezentantów Polski?
- Tak, jest na to szansa choćby w zapasach. Czekamy więc na rozwój wypadków.


Przejdźmy do obiektów olimpijskich. Jak wyglądała sytuacja podczas pana listopadowej wizyty i jak jest obecnie?
- W listopadzie niektórych z nich jeszcze w ogóle nie było. Ostatnio byłem w Paryżu w maju i wtedy część tymczasowych aren - tych zlokalizowanych w centrum miasta - zaczynała już powstawać. Przed nami jeszcze wciąż testy olimpijskie na niektórych obiektach. Np. na Stade de France odbędzie się mityng Diamentowej Ligi z nowym tartanem. Ogółem większość aren jest już pewnie gotowa.
Budowa ani jednej nie jest opóźniona?
- Żadne takie informacje do nas nie dotarły.
A wioska olimpijska?
- w tej chwili nie można do niej wejść. Ostatnio byłem tam w kwietniu i wszystko przebiegało zgodnie z planem. Otwarcie nastąpi 14 lipca, a pierwsi nasi sportowcy dotrą sześć dni później.
Czy ktoś z reprezentantów Polski będzie mieszkał poza oficjalnym olimpijskim systemem noclegowym?
- Tak, strzelcy, część ekipy tenisowej i kajakarze zamieszkają w hotelach.


Kto wchodzi w skład tej tenisowej grupy?
- Iga Świątek i jej sztab.
Jak zaplanowano przeloty i ślubowania?
- Pierwsza grupa poleci 21 lipca. Codziennie będą trzy loty liniami LOT do Paryża, a do tego dojdą dwa przeloty samolotem rządowym. Podróże te będą odbywać się niemal przez cały czas trwania igrzysk. Impreza jest blisko, a niektórzy startują dopiero pod koniec, więc nie muszą pojawiać się na miejscu z dużym wyprzedzeniem. Co do ślubowania w kraju, to zaplanowane są trzy duże grupy - 18, 20 i 22 lipca. Tradycyjnie niektórzy będą ślubować już na miejscu.
Kto poleci rządowym samolotem?
- M.in. obie reprezentacje siatkarskie.
Kontynuowany będzie model pary chorążych?
- Tak. Jeszcze jej nie mamy.


Trwa już sondowanie kandydatów?
- Polski Komitet Olimpijski ogłosi ich nazwiska we właściwym momencie.
Przez ostatnie miesiące za sprawą obrazków z zamieszek na ulicach Paryża u niektórych zwiększyły się obawy o bezpieczeństwo. Co w tej sprawie mówią krajowym komitetom olimpijskim organizatorzy?
- Mamy zapewnienia, iż będzie bezpiecznie. Ma być bardzo dużo ochrony, wojska i policji.
Czy PKOl zorganizuje też na własną rękę dodatkową ochronę na miejscu? Jakiś czas temu wspominał o takim pomyśle prezes Radosław Piesiewicz.
- Fizycznie byłoby to niemożliwe, będzie za dużo osób. Pamiętajmy jednak, iż obiekty sportowe będą jednymi z najbezpieczniejszych miejsc. Trudno się na nie dostać - trzeba mieć bilet, a do tego przechodzi się kilka kontroli. Przywołuję tu przykład meczu piłkarskiej Ligi Mistrzów w Paryżu, gdy pojawiła się groźba zamachu. Prezydent Francji został na stadionie, bo tam było bezpiecznie.
Więcej obaw mogą mieć kibice i bliscy zawodników, którzy będą samodzielnie poruszać się po mieście. Zgłaszali się z pytaniami?
- Mieliśmy spotkanie z przedstawicielami Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Przygotowano specjalny instruktaż na tę okoliczność dla olimpijczyków i ich rodzin.


Czy któryś ze sportowców lub trenerów miał jakąś zaskakującą prośbę?
- Ludzie mają różne problemy - niektóre da się rozwiązać, inne nie. Ale nie pamiętam niczego, co można byłoby określić jako zaskakujące.
Jednymi z większych problemów były te finansowe i formalne, z którymi mierzyli się przygotowujący się do igrzysk kolarze?
- To nie jest sprawa bezpośrednio związana z PKOl-em, choć pomagał on tutaj. Można powiedzieć, iż zakończyło się pozytywnie, bo kilka kwalifikacji mają. Jesteśmy po spotkaniu z nimi, z przedstawicielami wszystkich związków sportowych mieliśmy dwa spotkania. U kolarzy udało się na tyle wszystko poukładać, iż jadą do Paryża.


Ale nie da się chyba uniknąć myśli, iż gdyby nie ten wielki chaos w Polskim Związku Kolarskim, to tych kwalifikacji mogłoby być więcej.
- Trudności tam są od kilkunastu lat, trudno teraz z wszystkimi się na gwałtownie uporać. To nie jest, niestety, nowy problem.
Ostatnio uwaga skierowana została też na Polski Związek Kajakowy. Jeden z zawodników - Kacper Sztuba - w mediach społecznościowych opublikował wpis, w którym twierdził, iż został skrzywdzony przez działaczy nagłą zmianą zasad kwalifikacji. Przyglądali się państwu temu?
- Obserwujemy to z boku. Zasady kwalifikacji i ustalanie składu kadry na igrzyska to wewnętrzne sprawy związku. Podejmuje on tu autonomiczne decyzje, w które nie ingerujemy.


Co było największą trudnością, z jaką dotychczas zmierzył się pan w roli szefa misji olimpijskiej?
- Logistyka. Są sporty proste pod tym względem i bardzo trudne. Do tej drugiej grupy należą m.in. jeździectwo i żeglarstwo. Akurat te związki są przyzwyczajone, więc przeważnie sobie radzą, ale jest to wyzwanie. W porównaniu ze sportami, gdzie sprzęt po prostu pakuje się do torby to zupełnie inna bajka.
Na medale olimpijskie w jeździectwie teraz raczej nie liczymy. Ostatnio jednak wyniki i sukcesy Polaków w niektórych sportach sprawiły chyba, iż pojawiły się dodatkowe szanse, a przynajmniej nadzieje, medalowe. Jak pan podchodzi do ostatnich wyczynów siatkarek, pływaków czy niektórych z lekkoatletów?
- Rzeczywiście, pojawiło się trochę więcej szans, przyjemnie to wygląda. Ale kwestia jeszcze miarodajności tych wszystkich imprez. Różne było do nich podejście poszczególnych sportowców. Niektórzy udział w nich całkiem sobie odpuścili, inni potraktowali je bardziej treningowo, bo dopiero się rozpędzają, budując formę, której szczyt ma nadejść podczas igrzysk. Oby te ostatnie dobre wyniki przełożyły się na medale, ale weryfikacja nastąpi w Paryżu.
Trudno pewnie jednak będzie tonować u kibiców optymizm dotyczący np. Natalii Kaczmarek.
- Natalia jest kandydatką do medalu, nie ma o czym mówić. Potwierdza to wynikami. Widać, iż jest w świetnej formie. Jest trochę takich osób, które idą po medal w Paryżu i oby to była szczęśliwa droga. Mamy też trochę osób, które będą atakować z drugiego planu i oby to też się powiodło.
Po niedawnych mistrzostwach Europy w Rzymie Paweł Fajdek powiedział wprost, iż śmierć ojca sprawiła, iż niedawno sport zszedł u niego całkiem na dalszy plan. Ale utytułowany młociarz zapewnił przy tej okazji, iż niedługo wróci do formy. Jest pan o to spokojny?
- Widać po jego startach, iż idzie ku lepszemu. Musi przez cały czas pracować, ale liczę, iż powalczy o drugi medal olimpijski.


A co pan powie o Adriannie Sułek-Schubert, która ostatnio w pierwszym po przerwie macierzyńskiej starcie w siedmioboju uzyskała 6033 punktów? Był pan wcześniej chyba dość sceptyczny co do jej startu w igrzyskach.
- Wystartowała i zrobiła dobry jak na te okoliczności wynik. Pewnie się jeszcze poprawi przed występem w Paryżu, bo ma wciąż trochę czasu, ale trzeba jasno powiedzieć, iż będzie jej bardzo trudno walczyć tam o wysokie cele. Bo to jest po prostu za krótki czas, nie da się gwałtownie zbudować formy.
Ten jej ostatni występ - 4,5 miesiąca po porodzie - to w pana oczach szaleństwo?
- Jest zdrowa, została dopuszczona do startu. Ciąża to nie choroba. Ale trzeba mieć świadomość co do możliwości organizmu w tej sytuacji.
Prezes Piesiewicz jakiś czas temu wytypował, iż Polacy zdobędą w Paryżu 16 medali. A co pan myśli miesiąc przed igrzyskami?
- Trudno to oszacować, ale liczę, iż będzie to dwucyfrowa liczba. Mam też nadzieję, iż nie tylko będzie to miła dla oka liczba, a przede wszystkim, iż będą to medale, które będą swoje "ważyć", będą ważne dla kibiców i będą prestiżowe. Myślę tu np. o Idze Świątek, siatkarzach czy Natalii Kaczmarek.
Idź do oryginalnego materiału