Dominik Kubera przychodzi w momencie, kiedy to karierę zakończył Jarosław Hampel. Jak się okazuje, 26-latek liczył na wspólne starty ze swoim idolem. Wychowanek leszczyńskiego klubu nie ukrywa, iż wejść w buty „Małego” może być naprawdę trudno.
– Tak naprawdę chciałem ścigać się tutaj razem z moim idolem – z Jarosławem Hampelem. Niestety, nie jest mi to dane i już nie będzie. Chciałbym godnie go zastąpić, wejść w jego buty, w jego rękawice, dawać z siebie wszystko i być tak skutecznym i solidnym zawodnikiem, jakim Jarek był tutaj przez te kilka dobrych lat – powiedział Kubera dla klubowych mediów.
Wyjaśnili sytutacje
Nowy zawodnik Stelmet Falubazu liczył po cichu, iż uda się przeciągnąć decyzję Jarosława Hampela o przejściu na emeryturę. Jak przyznał, obie strony porozmawiały prywatnie o tej sytuacji, dzięki czemu Dominik Kubera mógł lepiej zrozumieć decyzję Hampela.
– Bardzo wierzyłem w to, iż uda się to jeszcze przeciągnąć w czasie. I bardzo mu kibicowałem i chciałem, aby to jeszcze się nie wydarzyło. Jednak każdy wie, co dla niego jest dobre. Jarek czuł po prostu, iż to już ten czas. Ja do końca wierzyłem i marzyłem o tym, iż jednak to się nie wydarzy, ale niestety takie jest życie. Mieliśmy okazję długo o tym z Jarkiem rozmawiać, więc wszystko mi wyjaśnił – przyznał.
Dominik Kubera o sezonie 2025
Kubera opowiedział również szczerze o sezonie 2025. Jak sam przyznał, wiele rzeczy nie układało się po jego myśli. Przy szczęśliwych momentach, pojawiały się takie problemy jak defekt na prowadzeniu czy inne kwestie prywatne. Sam zawodnik przyznaje, jak wiele wyciągnął z tego sezonu i urósł jako zawodnik oraz człowiek.
– Bardzo dużo wniosków wyciągnąłem po tym sezonie. Popełniłem w nim mnóstwo błędów. Mam nadzieję, iż to już się nie zdarzy w kolejnych latach mojej kariery. Był bardzo trudny to dla mnie sezon przez te błędy, przez to, iż nie reagowałem wystarczająco mocno na dolegliwości, które miałem. Starałem się kleić jak najlepiej tylko potrafię z tego, co mam, z tego, co umiem z tego, z tego, czego się nauczyłem – przyznał. – Moja średnia ekstraligowa co prawda spadła poniżej dwóch punktów, choć bardzo walczyłem, żeby ona się utrzymała. To był mój cel, niestety tego się nie udało spełnić, ale też nie miałem szczęścia w niektórych biegach, np., gdy wybuchł mi silnik na prowadzeniu, miałem defekt na prowadzeniu i gdzieś te punkty trochę pouciekały – kończy.
Dominik Kubera














