ZAKSA przegrywała 0:2 z najgorszą drużyną PlusLigi. Niebywałe, co się stało

1 godzina temu
W jedynym czwartkowym meczu PlusLigi ZAKSA Kędzierzyn-Koźle podejmowała ostatni w tabeli Ślepsk Malow Suwałki. Wydawało się, iż to dla kędzierzynian idealna okazja, by wyjść z dołka. Ale w pierwszych dwóch setach ZAKSA wyglądała na zespół, który okopuje się w tym dole. Zdołała się jednak przebudzić w ostatniej chwili i wyszarpała zwycięstwo 3:2 (21:25, 19:25, 25:19, 25:22, 15:10).
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała dwa ostatnie spotkania ligowe. jeżeli chciała przełamać tę serię, to Ślepsk Malow Suwałki był do tego najlepszym rywalem "na papierze". Drużyna z Podlasia wygrała zaledwie jedno z ośmiu rozegranych spotkań. Ale los postanowił napisać inny, nieoczywisty scenariusz. ZAKSA miała niespodziewanie bardzo dużo problemów z ligowym outsiderem.

REKLAMA







Zobacz wideo Piotr Nowakowski wrócił do gry w siatkówkę. Zadebiutował na boisku w meczu z mistrzem Polski



Ślepsk o krok od sensacji
W pierwszym secie ZAKSA miała spore problemy ze skutecznością w ataku, a w obronie była dziurawa. Ślepsk potrafił to wykorzystać i miarowo powiększał swoją przewagę. Goście w końcówce byli już nie do złapania, a nad siatką czarował w ataku Asparuch Asparuchow, tegoroczny wicemistrz świata z kadrą Bułgarii. Ślepsk wygrał niespodziewanie pierwszego seta 25:21.






W drugiej partii mieli jedynie przyzwoity początek, prowadzili 3:1. Ale potem wróciły demony z pierwszego seta. Byli nieregularni w ataku, łatwo nadziewali się na suwalski blok, w przyjęciu też pojawiały się problemy. Ślepsk nie spuszczał z tonu i momentalnie odwrócił sytuację w secie. Doszedł do prowadzenia 13:8. W dalszej części seta mógł tylko uciekać. Suwałki wystrzegały się błędów i zgarnęły drugiego seta, wygrywając 25:19. Motorem napędowym gości był Henrique Honorato. Absolutna sensacja wisiała w powietrzu.






ZAKSA się przebudziła
Wydawało się, iż trzecia partia będzie przełomowa dla kędzierzynian. Wreszcie zaczęli grać dynamicznie, wykluczyli błędy techniczne. W ataku poprawili się Igor Grobelny i Kamil Rychlicki, a to też zasługa lepszego rozegrania. Gospodarze w pełni kontrolowali przebieg seta, którego wygrali 25:19. Złapali kontakt, byli w grze.


Początek czwartego seta sugerował, iż poprzedni set to był jedynie przebłysk zespołu z Kędzierzyna-Koźla. Wróciły błędy z pierwszych dwóch partii. A Ślepsk znów wyglądał na zespół lepszy w ataku i działający niemalże bez zarzutu na przyjęciu. Spora w tym zasługa Jana Nowakowskiego, Bartosza Filipiaka i Bartosza Mariańskiego (libero). Ślepsk prowadził 11:7.



Ale nagle goście stracili kontrolę nad meczem. Albo atakowali w aut, albo oddawali punkty gospodarzom za darmo. ZAKSA odwracała powoli losy seta, a może i choćby całego spotkania prowadziła 18:15. Ślepsk zdołał jednak dogonić kędzierzynian i mieliśmy zaciętą końcówkę. Ta padła łupem gospodarzy, którzy wygrali całego seta 25:22 i doprowadzili do remisu w setach. Ważna była skuteczność Szymona Jakubiszaka na środku siatki. Z kolei całkowicie się posypał Filipiak w barwach Ślepska.






W tie-breaku mieliśmy kontynuację thrillera z końcówki poprzedniego seta do pewnego momentu. Nagle Ślepsk zaczął popełniać proste błędy i przegrywać 5:9. Zdobył się na jeszcze jeden zryw, złapał kontakt, ale znów zaliczył serię pomyłek i przegrywał 8:12. Forma gości falowała w decydującym secie.
Zobacz też: Kolejna sensacja w Pucharze Polski! Dramat Jagiellonii zaczął się w 46. minucie
ZAKSA musiała być za to konkretna i konsekwentna, by wyszarpać zwycięstwo. I była. Wygrała tie-breaka 15:10, a cały mecz 3:2. Zdołała odwrócić losy tej rywalizacji, ale zdecydowanie ma nad czym pracować.



W tabeli PlusLigi ZAKSA wskoczyła na siódme miejsce, ma na koncie 13 punktów.
Idź do oryginalnego materiału