- Ten turniej pokazuje, iż jest dla mnie nadzieja na trawie - powiedziała Iga Świątek po przegranej w finale imprezy WTA 500 w Bad Homburg z Jessicą Pegulą 4:6, 5:7. Szkoda każdej porażki, tym bardziej po tak zaciętym meczu, w którym Polka miała swoje szanse, ale cieszy jak nasza tenisistka zareagowała gwałtownie na swój sobotni występ.
REKLAMA
Zobacz wideo Daria Abramowicz wciąż pomaga Idze Świątek? Ferszter: Powinna się wytłumaczyć przed dziennikarzami
Jasne, iż w jej oczach tuż po meczu z Pegulą można było zauważyć łzy. Nie zwykła przegrywać na tym etapie turnieju. To jej dopiero piąty przegrany finał przy 22 wygranych. Pierwszy raz kończy spotkanie finałowe jako przegrana od maja 2023, gdy lepsza od niej w Madrycie okazała się Białorusinka Aryna Sabalenka. Po tamtym spotkaniu zaliczyła serię dziewięciu zwycięskich finałów z rzędu.
Czytaj także: Niesamowity finał WTA w Eastbourne!
Iga Świątek kończy niepowodzeniem mecz decydujący o tytule w Bad Homburg, ale przez ostatnie dni zyskała coś ważniejszego - wiarę w to, iż może z sukcesem rywalizować na trawie. Stąd jej słowa o nadziei. To był jej dopiero pierwszy finał na trawie w dorosłej karierze, pierwszy też bez podziału na nawierzchnie od ponad roku, gdy triumfowała w Roland Garros 2024.
Cztery cenne mecze
W Niemczech pokonała nieźle dysponowaną tego dnia Białorusinkę Wiktorią Azarenkę, zawsze groźną Rosjankę Jekaterinę Alexandrową, która na trawie zdobyła już dwa tytuły, a pamiętajmy, iż sezon trawiasty co roku jest bardzo krótki, to zaledwie kilka imprez rozgrywanych w czerwcu. W półfinale Polka rozbiła Włoszkę Jasmine Paolini, ubiegłoroczną finalistkę Wimbledonu. Do Bad Homburg udawała się głównie po to, by w ostatnim tygodniu przed Londynem poczuć się pewniej na kortach trawiastych, ograć się, przećwiczyć pewne zagrania. Plan zrealizowany w 100 procentach, a kilka brakowało, a skończyłoby się choćby turniejowym zwycięstwem.
Poprawę widać przede wszystkim przy serwisie - w czterech meczach Świątek zanotowała aż 24 asy. Długimi fragmentami mogła liczyć na swoje podanie, szczególnie w tych najważniejszych momentach. Serwis na zewnątrz dawał jej sporo punktów, a podanie to klucz przy trawiastej rywalizacji. Do tego nieźle poruszała się na tej nawierzchni, a jak mówiła ostatnio w rozmowie ze Sport.pl: "Pierwsze dni na trawie to przede wszystkim kwestia przyzwyczajenia się do nawierzchni. Może też zmiana, jak pracuję na nogach. Potrzebne są inne ruchy, inaczej muszę zatrzymać się przed piłką".
Z perspektywy nadchodzącego Wimbledonu występ Igi Świątek w Bad Homburg należy oceniać bardzo pozytywnie. Mało kto liczył, iż dojdzie do finału i rozegra cztery solidne mecze. Warto też zauważyć, iż zmieniła taktykę - dwa lata temu również startowała w Niemczech, ale wtedy po awansie do półfinału wycofała się z imprezy. Teraz grała do końca. czasu w regenerację nie ma bardzo dużo, ale Polka może liczyć na wsparcie teamu, a przede wszystkim fachowca w postaci trenera przygotowania fizycznego i fizjoterapeuty Macieja Ryszczuka. Pierwszy mecz w Londynie rozegra we wtorek. Jej rywalką będzie Rosjanka Polina Kudermietowa.
Pegula musi poradzić sobie z "przekleństwem"
Docenić trzeba także występ Jessiki Peguli. Przypominał to, jak w niedawnym finale Roland Garros zaprezentowała się jej rodaczka Coco Gauff. W Paryżu to Aryna Sabalenka była stroną dominującą, w Bad Homburg Iga Świątek. Zarówno Gauff, jak i Pegula świetnie się jednak broniły, zmuszały swoje rywalki do błędów, były skuteczniejsze w kluczowych fragmentach spotkań.
Pegula tym samym zdobyła swój drugi tytuł na trawie. Rok temu była najlepsza w Berlinie. Ciekawe, czy poradzi sobie z pewnym "przekleństwem", jakim od lat pozostaje triumf w imprezie przygotowującej do Wimbledonu. Takie zawodniczki zwykle nie wypadają potem najlepiej w Londynie, a wyjątkiem jest głównie Tunezyjka Ons Jabuer, która w okresie 2022 najpierw wygrała w stolicy Niemiec, by następnie dojść do finału imprezy wielkoszlemowej w Wielkiej Brytanii.
Jessica Pegula na Wimbledonie nigdy nie przeszła ćwierćfinału. Ostatni czas była dla niej trudniejszy - czwarta runda Roland Garros, szybkie przegrane w Rzymie czy Madrycie, druga runda w Berlinie. W sobotę potwierdziła, iż będzie należeć do grona faworytek londyńskiego szlema. Na Świątek, podobnie jak w Bad Homburg znów pewnie niewielu będzie stawiać w kontekście zajścia do decydujących faz turnieju. Kto wie, czy ta okoliczność nie będzie dla niej ponownie sprzyjająca.