jeżeli chodzi o sprawę z Acerbim, włoski obrońca zablokował potencjalnie groźny strzał Pedriego. Zrobił to jednak w taki sposób, iż piłka zahaczyła o jego rękę, choć bliżej barku. Sytuacja nie była jednoznaczna, a VAR uznał, iż Szymona Marciniaka nie ma choćby po co wołać. Już ten fakt rozgrzał katalońskich fanów do czerwoności. "Fan Realu Madryt Marciniak uznał, iż tam nie było zagrania ręką", "Infantino wspiera tego beznadziejnego Marciniaka, fana Realu Madryt i oto efekt" - to tylko niektóre z komentarzy.
REKLAMA
Zobacz wideo Grzegorz Krychowiak szczerze o alkoholu: To aż wstyd trochę jako Polak
Nie brakowało jednak i opinii broniących Polaka w tej sytuacji. Były hiszpański sędzia międzynarodowy Matheu Lahoz w analizie sytuacji dla telewizji Movistar+ zgodził się z Marciniakiem. - Nie wygląda mi to na rzut karny. UEFA bardzo pilnuje, by powtórki były jak najlepsze - powiedział Hiszpan.
Ależ burza po decyzji Marciniaka w meczu Barcelony. Tak go nazwali
Jednak już kompletny szał wybuchł po podyktowaniu karnego za faul Pau Cubarsiego na Lautaro Martinezie. Emocje udzieliły się choćby Toniemu Juanmartiemu z dziennika "Sport", który prowadzi na ich stronie internetowej relację na żywo. "Calhanoglu podwyższa na 2:0 po rzucie karnym, którego nie było" - czytamy w jednym ze wpisów.
"Sport" zaktualizował też tekst, przypominający kontrowersje z udziałem Marciniaka, którego wprost nazywali sędzią-kibicem Realu Madryt. Piszą tam m.in. o nieuznanym rzucie karnym Juliana Alvareza z tej edycji Ligi Mistrzów (w dużej mierze przyczyniło się to do zwycięstwa Realu Madryt z Atletico Madryt w 1/8 finału).
- Prowadzący to spotkanie Szymon Marciniak ma spory wpływ na przebieg spotkania. Arbiter nie dość, iż nie uznał zagrania ręką Acerbiego w polu karnym za coś wartego ukarania, wskazał też na bardzo kontrowersyjny rzut karny po wślizgu Pau Cubarsiego na Lautaro Martinezie - dopisano na samym początku.