Wyprosili ją choćby z pogrzebu ojca. Zarabiała miliony, została z długami

13 godzin temu
Najlepsze tenisistki grają w Montrealu. Iga Świątek swój pierwszy mecz rozegra w środę. Wśród zawodniczek, które są na liście triumfatorek z poprzednich lata, znajduje się i taka, której los może być przestrogą dla innych czołowych tenisistek świata.
W latach 1992 i 1994 zwyciężczynią Canadian Open została Arantxa Sánchez Vicario. Hiszpańska tenisistka należy do grona najbardziej utytułowanych zawodniczek w historii swojego kraju. W grze pojedynczej wygrywała cztery razy turnieje wielkoszlemowe. Do tego jako deblistka dołożyła kolejnych pięć triumfów w najważniejszych impreza tenisowego kalendarza. Przez dwanaście tygodni była numerem jeden rankingu WTA. Trudno było o więcej, gdy miało się za rywalki tak znakomite tenisistki jak Steffi Graf i Monica Seles. Jednak i z jedną, jak i z drugą Sánchez Vicario potrafiła od czasu do czau wygrać. Wystąpiła też na pięciu igrzyskach olimpijskich. Ostatni raz w 2004 roku, gdy wznowiła karierę po dwuletniej przerwie. Zdobyła cztery olimpijskie medale.


REKLAMA


Zobacz wideo


Tenisistka oskarżyła ojca i brata o oszustwo
Jednak na tej długiej pełnej sukcesu karierze cieniem położyło się to, co się wydarzyło później. Hiszpańska tenisistka zarobiła na korcie 17 mln dol., do tego ponad drugie tyle na reklamach i z innych komercyjnych przychodów. Wydawałoby się więc, iż z 40 mln dolarów na koncie Hiszpanka mogłaby dostatnio żyć do końca swoich dni. Nic bardziej mylnego.


W opublikowanej w 2012 roku autobiografii tenisistka twierdziła, iż została oszukana przez ojca i brata. Że z 60 mln dolarów, które zarobiła w trakcie kariery (tenisistka prawdopodobnie zawyżyła nieco swoje dochody z tamtego czasu, albo doliczyła do nich jeszcze zyski z inwestycji) przejęła jej rodzina: przede wszystkim ojciec Emiliano i brat Javier. Podczas dramatycznej konferencji prasowej promującej książkę była już tenisistka rozpłakała się przed dziennikarzami. Twierdziła, iż podczas jej kariery była pod nieustanną kontrolą rodziców, a matka decydowała choćby o tym, w co ma się ubierać. Władzę nad finansami miał ojciec. Emiliano Sánchez posunął się choćby do tego, iż gdy córka chciała poślubić Josepa Santacanę, to wynajął prywatnego detektywa, aby prześwietlić kandydata na zięcia. Okazało się, iż biznesmen ma poważne długi. Rodzice nie chcieli zgodzić się na ślub i ostrzegali córkę przed narzeczonym. Jednak zakochana Arantxa nie chciała ich słuchać. Ostatecznie rodzice byli na wystawnej ceremonii.
Wyprosili ją choćby z pogrzebu ojca
Po opublikowaniu autobiografii Sánchez Vicario pozwała rodziców i rodzeństwo do sądu, domagając się od nich pieniędzy. Sądowa walka zakończyła się ugodą, której warunków nie ujawniono. Nie była ona jednak zbyt korzystna dla zawodniczki, skoro to ona została obciążona kosztami sądowymi. Niejako jej ubocznym skutkiem było to, iż rodzina zerwała z tenisistką wszelkie kontakty. choćby gdy zmarł Emiliano Sánchez, Arantxa nie mogła wziąć udziału w pogrzebie, bo została wyproszona z domu pogrzebowego razem z mężem.


Ugoda nie zakończyła finansowych problemów zawodniczki. A powodem był fakt, iż fiskus domagał się od niej zaległych podatków w wysokości 3 mln euro, które potem urosły w związku z odsetkami do 4,6 mln. Hiszpanka przez całą karierę unikała płacenia podatków w ojczystym kraju, bo twierdziła, iż jest rezydentką Andory. Jednak podczas procesu śledczy wykazali, iż był to fikcja. Zawodniczka cały czas mieszkała w Barcelonie.
Tenisistka nie zdążyła jeszcze zwrócić organom podatkowym całej kwoty, gdy wybuchł kolejny skandal. Tym razem Sánchez Vicario została oskarżona o jeszcze poważniejsze przestępstwo. Razem z mężem Josepem Santacaną została oskarżona o ukrywanie majątku, by nie zwrócić zaciągniętej Bankowi Luksemburga 5,2 mln euro, która przez odsetki urosła do 7,5 mln. Tym razem zawodniczka twierdziła, iż nie miała pojęcia, iż robi cokolwiek nielegalnego. Całą winę zrzuciła na męża, twierdząc, iż to on miał pieczę na ich całymi finansami. Ona natomiast nie ma żadnej finansowej wiedzy, jak można ukrywać majątek przed wierzycielami.


Arantxa Sánchez Vicario skazana na dwa lata
Sąd miał jednak inne zdanie. Uznał, iż choćby jeżeli rzeczywiście nie miała wiedzy, co do działalności męża, to miała pełną świadomość, co działo się z jej majątkiem i doskonale wiedziała o zadłużeniu, którą mieli razem w Banku Luksemburga. Była tenisistka została skazana na dwa lata więzienia, a jej mąż na trzy lata i trzy miesiące pozbawienia wolności.
Santacana był już wtedy byłym mężem tenisistki. Do głośnego rozwodu doszło w 2019 roku. Para zażarcie walczyła o opiekę nad dziećmi. Były mąż posunął się choćby do tego, iż oskarżył tenisistkę, iż ma problemy psychiczne, z powodu których nie może się opiekować dziećmi. Z kolei zawodniczka twierdziła, iż to mąż odciął ją od rodziny i zrujnował finansowo.


Po rozwodzie Sánchez Vicario odnowiła relację z rodzeństwem. W tym roku wróciła z Miami, gdzie utrzymywała się z lekcji tenisa, do ojczyzny. Została wiceprezeską Hiszpańskiej Federacji Tenisowej i otrzymała rolę ambasadora hiszpańskiego tenisa.
Idź do oryginalnego materiału