Wszyscy słyszeli okrzyk rozpaczy Polki. "No kur...!"

3 godzin temu
Oczy fanów kobiecego tenisa w tej chwili zwrócone są ku Rijadowi, gdzie Iga Świątek zagra w WTA Finals, ale w czwartek spotkanie w tourze grała inna Polka, Katarzyna Kawa. Niestety, 32-latka meczem z Poliną Jacenko zakończyła swój udział w turnieju WTA 250 w Chennai. A najdobitniejszym podsumowaniem jej gry, był głośny okrzyk, który wydała z siebie w drugim secie.
Wprawdzie Polina Jacenko zajmuje dopiero 181. miejsce w rankingu WTA, więc znajduje się w nim sporo niżej od Polki (121.). Ale Rosjanki nie można było lekceważyć, gdyż cały czas robi na korcie postępy, a we wrześniu 2025 roku wygrała swój pierwszy turniej WTA Challengera. Miało to miejsce w portugalskim Caldas da Rainha.


REKLAMA


Zobacz wideo Przemysław Saleta uniknął konfrontacji ze Stevenem Seagalem: Podpuszczali mnie, żebym zrobił mu krzywdę


Okrzyk rozpaczy podsumował grę Polki. "No kur...!"
Kawa w pierwszym meczu w Indiach pokonała 2:1 w setach Lucię Bronzetti (105. WTA). W drugiej rundzie teoretycznie słabsza rywalka od początku pokazała jednak, iż Polkę ponownie czeka ciężkie zadanie. Premierowego seta Jacenko zakończyła ze skutecznością pierwszego podania wynoszącą 75%. Jeszcze lepiej spisywała się na returnie, gdzie przełamała naszą rodaczkę aż cztery razy. Tym sposobem, chociaż Kawa dwukrotnie zdołała ją przełamać, to partię przegrała rezultatem 2:6.


W drugim secie Kawa starała się zaskoczyć Jacenko zmianą tempa gry. Chociaż przegrała otwierającego gema przy własnym podaniu, to później udało jej się choćby zdobyć przełamanie powrotne. Problem polegał na tym, iż na hinduskim korcie to obie rywalki z łatwością zaskakiwały się na returnie, więc nie należało się zanadto przywiązywać do tego małego sukcesu. Ale też z drugiej strony, nie można było zrażać się porażkami przy własnych błędach.


Kawa najwyraźniej nie bardzo zdawała sobie sprawę z tej kwestii, gdyż na każde nieudane zagranie reagowała wylewem frustracji. Kiedy przy stanie 2:1 dla rywalki posłała piłkę w siarkę, z całych sił wykrzyczała soczyste "Kur...!", które poniosło się po korcie szerokim echem.
Nie było to najbardziej eleganckie zachowanie, ale trzeba oddać Polce, iż istotnie miała w tym meczu sporo powodów do frustracji. Chociażby gdy przegrywała już 1:3, ale prowadziła przy własnym podaniu 30:0. Jednak Jacenko zdołała ugrać przełamanie.


Mimo to 32-latka próbowała walczyć, czego dowodem był gem numer osiem - zdecydowanie najdłuższy w całej partii. Wówczas miała aż trzy okazje do przełamania rywalki, jednak nie wykorzystała żadnej z nich.
Po tej partii Kawa poddała się psychicznie. Następny gem był tylko formalnością, dzięki której Rosjanka osiągnęła swój największy sukces w karierze, jakim jest ćwierćfinał turnieju WTA 250.
Polina Jacenko 6:2, 6:3 Katarzyna Kawa
Idź do oryginalnego materiału