Wszyscy słyszeli, co Abramowicz krzyknęła do Świątek. "Przestań"

3 godzin temu
Kiedyś Anastasija Potapowa była zmorą Igi Świątek. Dziś role się odwróciły. W drugiej rundzie turnieju WTA 1000 w Cincinnati Polka nie dała szans Rosjance, wygrywając 6:1, 6:4. To kolejna bolesna porażka Potapowej ze Świątek.
Bardzo dobry serwis, ostre returny, pewność w wymianach, świetne poruszanie się po korcie – to wszystko Iga Świątek zaprezentowała na początek swojego grania w Cincinnati. W pierwszym secie tylko tłem dla trzeciej tenisistki świata była rywalka, która zajmuje 45. miejsce w rankingu WTA, a kiedyś seryjnie Igę pokonywała. W drugiej partii gra Polki wyglądała gorzej, ale Rosjanka i tak kilka mogła zdziałać.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek? "Trudny temat". Karol Strasburger z ważnym przesłaniem


Po zaledwie 26 minutach meczu Potapowa udała się na przerwę toaletową. W tak krótkim czasie został rozegrany pierwszy set. Polka wygrała go 6:1, w punktach aż 26:9. Faworytka popełniła tylko trzy niewymuszone błędy i zagrała sześć piłek kończących. Rosjanka miała zaledwie jednego winnera i osiem niewymuszonych błędów. A przede wszystkim pewnie znów miała znów poczucie bezradności w starciu z rywalką, której nie lubi.
W drugim secie Rosjanka miała lepszy moment, który zbiegł się w czasie z gorszą grą Polki. Świątek prowadziła 6:1, 2:1 z przełamaniem, wydawało się, iż za moment wyserwuje sobie wynik 6:1, 3:1 i już nieodwołalnie odjedzie przeciwniczce. Tymczasem Potapowa wygrała dwa gemy z rzędu. W tamtym momencie drugiej partii nasza tenisistka miała popełnionych już 10 niewymuszonych błędów (przypomnijmy, iż w całym pierwszym secie miała ich tylko trzy). Ale od stanu 6:1, 2:3 Świątek znów zaczęła grać na lepszym poziomie. - Iga, przestań dyskutować. Skup się, come on - krzyknęła z boksu Daria Abramowicz, co wychwyciły mikrofony na korcie. To pomogło.
Świątek najpierw odrobiła stratę, a następnie wyszła na prowadzenie i tym razem już go nie oddała. Mimo nerwów, jakie przeżywała po drodze (zwłaszcza przy prowadzeniu 6:1, 5:4, gdy miała pewne problemy z domknięciem meczu).
Potapowa powiedziała to o sobie i Świątek: "Nie jesteśmy przyjaciółkami"
Dla Potapowej trudne musi być godzenie się z tym, iż nie wytrzymuje choćby nie bardzo dobrego, a solidnego tempa Świątek. Przecież kiedyś przez lata z Igą wyłącznie wygrywała. Rosjanka urodziła się w marcu 2001 roku, a Polka – dwa miesiące później. Jako juniorki spotkały się cztery razy i Świątek cztery razy przegrała. To Potapowa była uważana za cudowne dziecko tenisa. To ona była juniorską numer jeden na świecie. Ale teraz, w dorosłym graniu, górą jest Polka. I to Rosjankę musi boleć.


- Nie jesteśmy przyjaciółkami – rzuciła nam Potapowa nieco ponad rok temu. Nam, to znaczy grupce polskich dziennikarzy. W czwartej rundzie Roland Garros 2024 Potapowa w 40 minut przegrała ze Świątek 0:6, 0:6. W pierwszym seniorskim meczu z Polką, którą kiedyś regularnie ogrywała, została zbita. Aż trzy godziny musiały minąć, żeby przyszła wypowiedzieć się dla mediów. Miała świadomość, iż wydarzenia z kortu były trochę jak dogrywka. Do ich starcia z 2023, spoza kortu. I do ich meczów z przeszłości.
Rosjanka prowokowała, a Świątek to zgłaszała
Podczas Indian Wells 2023 Potapowa pojawiła się na korcie w koszulce Spartaka Moskwa. A kilka tygodni później była gwiazdą podczas meczu tego klubu. Do tenisistki należało uroczyste pierwsze kopnięcie piłki.
- Nie powinna w takich czasach pokazywać swoich poglądów w ten sposób. choćby jeżeli jest fanką tej drużyny. Porozmawiałam o tym z WTA - przyznała stanowczo Polka. Igę, jak wielu ludzi na świecie, denerwowało, iż w czasie inwazji Rosji na Ukrainę Potapowa dumnie prezentowała rosyjskie symbole, co było i jest niedozwolone. Na odpowiedź Potapowej nie trzeba było długo czekać.
- jeżeli chodzi o zachowanie Świątek, nie sądzę, aby miała prawo potępiać ludzi za jakiekolwiek działania. Potępiła mnie, ale jej skargi mnie ani ziębią, ani grzeją! jeżeli chce mi coś zarzucić, to życzę jej powodzenia. Nie zwracam na to uwagi - komentowała Potapowa.
Świątek nie chce w to wchodzić
Przed meczem Świątek – Potapowa na Roland Garros 2024 jeden z polskich dziennikarzy zapytał, czy Iga ma świadomość, iż kibice już specjalnie nastawiają się na ten mecz. Dociekał też czy w Idze są większe emocje przed spotkaniem z reprezentantką Rosji.


- Jak powiem, iż nie, to ludzie mogą to opacznie odebrać - odpowiedziała w pierwszej chwili Świątek. - Ale jestem profesjonalistką, więc niezależnie od tego, czy gram z największą przyjaciółką, czy z największą rywalką, staram się zawsze mieć takie samo podejście. Wydaje mi się, iż wtedy gram najlepszy tenis. Myślę, iż jeżeli skupię się na swojej robocie i dobrze zagram w tenisa, to to będzie najważniejsze. Nigdy nie miałam bezpośredniej rozmowy z Anastasiją na ten temat. Myślę, iż media bardziej to rozdmuchują. Wiadomo, iż poglądy są różne, ja już wyraziłam swoje, ona swoje, ale to jest mecz tenisa i wątpię, żeby on cokolwiek zmienił w sytuacji na świecie. Dlatego koncentruję się tylko na tenisie i myślę, iż ona zrobi tak samo - podsumowała Iga.
Świątek i wtedy, i na pewno też teraz, skupiła się na tenisie, na swojej robocie. Ale na pewno całkiem nie wyrzuciła z głowy tego, co myśli o rywalce czy bardziej o jej różnych występkach. Tak samo było przecież niedawno z Danielle Collins. Chłód Igi w meczu z nią na tegorocznym Wimbledonie był imponujący. Amerykanka próbowała różnych sztuczek - mimo ataków na Igę z przeszłości teraz przed meczem pozując do zdjęcia z nią pozwoliła sobie Igę objąć, przy czym bardzo szeroki się uśmiechała. Ale zupełnie nie była w stanie zdenerwować Polki i zatrzymać jej.
To był najważniejszy juniorski mecz Świątek – Potapowa. "Poszło na noże"
Potapowa w ubiegłorocznym Roland Garros uzyskała najlepszy wynik w historii swoich wielkoszlemowych występów. Tylko wtedy w Paryżu dotarła do czwartej rundy, a więc do drugiego tygodnia. Łatwo można sobie wyobrazić, jak mocno musiało ją zaboleć to 0:6, 0:6 w 40 minut. I to z kimś, z kim wcześniej wyłącznie wygrywała.
Najważniejszy mecz w czasach juniorskich Potapowa i Świątek rozegrały w 2016 roku też na Roland Garros. Oddajmy głos komuś, kto świetnie to zapamiętał. Bo zmieniło mu to życie.


- To był 2016 rok. W juniorskim Rolandzie Iga szła z eliminacji i doszła daleko. Mecz o ćwierćfinał wygrała z Kenin, a w ćwierćfinale przegrała z Potapową. Z relacji Tomka Świątka [ojca Igi] wiem, iż trener do niego zadzwonił, poszło na noże i kooperacja się skończyła. Wtedy pracowałem w Legii, prowadziłem najlepsze zawodniczki poza Igą. Przyszedł do mnie mój ówczesny szef Artur Bochenek i mówi "Słuchaj, Iga nie ma trenera. Czy chciałbyś pomóc?". Odpowiedziałem szczerze, iż nie mam takiego doświadczenia – opowiadał kiedyś w rozmowie ze Sport.pl Piotr Sierzputowski.
Tamten mecz Iga przegrała 6:4, 3:6, 0:6. A niedługo jednak zaczęła pracować z Sierzputowskim. Z nim wygrała juniorski Wimbledon (2018) i przede wszystkim seniorski Roland Garros po raz pierwszy (2020). Ich kooperacja trwała ponad pięć lat i bez wątpienia dała Idze podstawy do bycia tym, kim jest teraz.
A Potapowa? Wtedy, w 2016 roku, ona zapowiadała się lepiej niż Iga, wówczas wygrała juniorski Wimbledon. Ale w dorosłym tenisie Rosjanka nigdy w żadnym turnieju wielkoszlemowym nie doszła dalej niż do czwartej rundy, a w światowym rankingu nigdy nie była wyżej niż na 21. miejscu. Teraz jest numerem 45, a Świątek – numerem 3. I Świątek znów pokazała jej, jak wielka jest przepaść wyrażona liczbowo "tylko" mniej więcej 40 miejscami.


Po pokonaniu Potapowej w drugiej rundzie turnieju WTA 1000 w Cincinnati teraz w trzeciej rundzie Świątek (w pierwszej rundzie miała wolny los) zmierzy się z Ukrainką Martą Kostiuk (27 WTA), która w imponującym stylu pokonała Niekę Tatjanę Marię (41 WTA) - 6:0, 6:1 w 51 minut.
Idź do oryginalnego materiału