Wrzucił Polskę i Rosję do jednego worka. "Skrajnie prawicowy populizm"

2 godzin temu
Nie tylko polscy kibice wyrażali gorącą dezaprobatę wobec szefa rządu w ostatniej serii meczów eliminacji mistrzostw świata. Premier Anglii również musiał wysłuchiwać obelg na swój temat. Media głównego nurtu biją na alarm, iż apolityczni dotąd angielscy kibice, opowiadają się coraz bardziej po stronie jednej z partii.
Premier Anglii Keith Starmer miał wiele argumentów za tym, by wzbudzać sympatie angielskich kibiców. Od lat jest zagorzałym fanem Arsenalu. W dodatku zwycięstwo jego Partii Pracy w ubiegłorocznych wyborach zbiegło się w czasie z tak udanymi dla reprezentacji Anglii mistrzostwami Europy. Starmer wykorzystał wtedy sukcesy drużyny, by zwiększyć swoją popularność. Gdy Anglia wygrała w ćwierćfinale po rzutach karnych ze Szwajcarią, premier zażartował, iż "Anglia nie spudłowała żadnego karnego pod rządami Partii Pracy".


REKLAMA


Zobacz wideo


Jeszcze żaden premier nie był tak lżony przez kibiców
Miesiąc miodowy nie potrwał jednak zbyt długo. Dziś angielska prasa pisze, iż żaden z brytyjskich premierów nie był tak obrażany przez kibiców od czasów Margaret Thatcher. Tu warto przypomnieć, iż to właśnie ona po tragedii na stadionie Heysel wypowiedziała wojnę stadionowym bandytom i swoją konsekwencją doprowadziła do ucywilizowania się angielskich kibiców.


"The Telegraph" pisze, iż jednak choćby Thatcher nie była obrażana w tak ordynarny sposób jak Starmer dzisiaj. Słów, których używają fani, nie da się zacytować bez wykropkowania. I nie zaczęło się to wczoraj, ale trwa już od dobrych kilku miesięcy. Brytyjskie media zachodzą w głowę, co takiego się stało, iż akurat ten premier tak podpadł kibicom i dlaczego dość apolityczna wcześniej widownia tak ochoczo wyraża teraz swoje poglądy.
Na pewno jedną z przyczyn jest skrajna niepopularność rządu Starmera. Jeszcze nigdy żaden premier nie miał tak niskiego poparcia (20 proc.) w czasie swoich rządów. Brytyjczycy nie doczekali się reform, które zapowiadał lider Partii Pracy, nie ograniczył on napływu nielegalnych imigrantów. Wręcz przeciwnie. Brytyjskie media piszą o kolejnych rekordach w liczbie łódek, którymi każdego dnia nowi imigranci dopływają do brzegów Zjednoczonego Królestwa przez kanał La Manche. Odpowiedzią Starmera na rujnujące gospodarstwa domowe ceny energii, było odebranie dofinansowania rachunków za ogrzewanie. W rząd uderzyło też stosowanie podwójnych standardów przez brytyjską policję wobec prawicowych i islamskich bojówkarzy. Pierwsi byli traktowani z brutalną siłą, drudzy o wiele łagodniej. Opozycja krytykuje Starmera również za nową umowę z Unią Europejską, która jest "zdradą Brexitu".
Angielscy kibice skręcają na prawo
Drugi powód, dla którego angielscy kibice obrażają premiera, wynika z pierwszego. Fatalne rządy Partii Pracy, które nastąpiły po równie kiepskim sprawowaniu władzy przez konserwatystów, sprawiły, iż liderem sondaży jest dziś prawicowa Partia Reform. Na ugrupowanie Nigela Farage'a chce głosować 34 procent Brytyjczyków. Dziś ta partia ma tylko pięciu posłów w parlamencie, ale wynika to przede wszystkim z ordynacji wyborczej w Wielkiej Brytanii. Jednomandatowe okręgi preferują wielkie partie. Laburzyści przy poparciu 33,8 procent wyborców obsadzili 411 mandatów (63 procent miejsc w parlamencie). Partia Reform zebrała ponad 14 procent głosów, ale dostała zaledwie siedem promili miejsc w parlamencie.


"Stop the boats, stop the boats. Nigel Farage, we’re all voting for Reform UK" ("Zatrzymajcie łódki, zatrzymajcie łódki, wszyscy głosujemy na Partię Reform") - skandowali angielscy kibice przed wrześniowym meczem eliminacji mistrzostw świata Serbia – Anglia w Belgradzie. Wtedy już z pełną mocą do angielskich mediów głównego nurtu dotarło, iż kibice z tego kraju skręcają na prawo.
Eksperci nie kryją swojego zaskoczenia. Wcześniej bowiem uważali, iż angielscy fani nie są skłonni, by wyrażać swoje poglądy polityczne podczas meczów reprezentacji. Uważali je za apolityczną przestrzeń - jak pisze Philip Buckingham w portalu The Athletic.
- Cała skrajna prawica zawsze pozostawała w cieniu – mówi sportowemu serwisowi "New York Timesa" dr Danny Fitzpatrick, wykładowca polityki, historii i stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Aston w Birmingham. - Niekoniecznie mówimy o ekstremistycznych poglądach, ale nastąpiła zmiana kulturowa, która teraz przejawia się na boiskach piłkarskich. Dokąd to zmierza i czy stanie się bardziej powszechne, to jest interesujące pytanie.
Porównują Anglię do Polski i Rosji
Sam Nigel Farage, jedyny szerzej znany polityki Partii Reform, wielkim fanem piłki nożnej nigdy nie był. Sam przyznał, iż to nie jest dla niego sport numer jeden. Nie unika jednak odwołań do futbolu - jego partia wypuściła choćby na rynek swoją specjalną koszulkę piłkarską z liczbą 29 na plecach, która odwołuje się do planowanych w 2029 roku wyborów prezydenckich.


Brytyjscy eksperci sugerują, iż angielscy kibice futbol był raczej związany z lewicową Labour Party niż z prawicą. Szczególnie widać to było w byłym przemysłowym sercu kraju na północnym wschodzie. Dziś te regiony, który tradycyjnie głosowały na laburzystów, są odbijane przez Partię Reform, bo mocno ucierpiały na globalizacji. Brytyjskie korporacje przeniosły produkcje do tych miejsc świata, gdzie robotnikom nie trzeba płacić tak dużo jak w Anglii. Przemysłowe angielskie miasta gwałtownie przez to zubożały.


The Athletic zwraca więc uwagę, iż prawicowy przechył angielskich kibiców jest stosunkowo świeży, a także, iż Partii Reform nie można porównywać z innymi populistycznymi partiami w Europie. Farage chce nadać swojemu ugrupowaniu twarz reprezentanta "milczącej, przyzwoitej większość tego wspaniałego kraju". Nie chce w swoich szeregach "bigotów" i ekstremistów. I tutaj pojawia się porównanie do Polski. Anand Menon, profesor polityki europejskiej i spraw zagranicznych w King's College London, zwraca uwagę: - Skrajnie prawicowy populizm od dziesięcioleci kojarzony jest z piłką nożną w takich krajach jak Polska, Węgry czy Rosja. Tak samą o wiele bardziej radykalne ruchy prawicowe niż Partia Reform.
Ostatnie sondaże pokazują, iż ugrupowaniu Farage już kilka brakuje, by po kolejnych wyborach w Anglii utworzyć samodzielną większość. Wtedy przekonamy się, czy poparcie dla Partii Reform wśród angielskich kibiców przetrwa, gdy nowy rząd będzie musiał podejmować niepopularne decyzje.
Idź do oryginalnego materiału