Wzmocnienie pozycji lewego skrzydłowego będzie jednym z najważniejszych priorytetów dla FC Barcelony w najbliższym czasie. Latem 2024 roku próbowano ściągnąć Nico Williamsa z Athleticu Bilbao, ale problemem była klauzula odstępnego, a sam zawodnik postanowił pozostać w macierzystym klubie. Na tej pozycji w tym sezonie awaryjnie występuje Raphinha. 28-letni Brazylijczyk ma za sobą najlepsze pół roku w barwach Barcy. W 26 spotkaniach strzelił 17 goli i zanotował 10 asyst, ale w klubie i tak poszukują zawodnika, która nominalnie pasowałby na tę pozycję.
REKLAMA
Zobacz wideo Szczęsny na dłużej w bramce Barcelony? Gleń: Umiem sobie wyobrazić, iż będzie numerem 1
Wrze w Barcelonie. Spięcie na linii Flick-Laporta. Poszło o transfer
Hiszpańskie media już jakiś czas temu donosiły, iż obiektem zainteresowania Barcelony jest Rafael Leao. W zawodniku AC Milan zakochany jest prezydent katalońskiego klubu Joan Laporta. Biorąc pod uwagę jego bardzo dobre kontakty z Jorge Mendesem, agentem piłkarza, wiele w tej historii się zgadza. Taki ruch miałby też znaczący wpływ na jakość piłkarską drużyny, choć Portugalczyk to byłby z pewnością spory wydatek finansowy. Portal Transfermarkt wycenia go na 75 milionów euro, a kontrakt obowiązuje do 2028 roku.
Jest jednak istotne kryterium, które może zaszkodzić temu transferowi. Leao w Barcelonie widziałby zarząd z Joanem Laportą na czele, ale tego entuzjazmu nie podziela sztab szkoleniowcy Hansiego Flicka - informuje kataloński "Sport". "Jednym z czynników omawianych wewnętrznie jest zaangażowanie w zadania defensywne, jeżeli chodzi o pomoc bocznemu obrońcy" - czytamy.
Zawodnikiem o naturze zdecydowanie bardziej ofensywnej jest już po prawej stronie Lamine Yamal. "Trenerzy uważają, iż dwóch skrzydłowych o tym samym profilu może zaszkodzić drużynie, jeżeli chodzi o zaangażowanie w defensywie" - przekonuje "Sport". W dodatku zdaniem Hansiego Flicka Portugalczyk gorzej radzi sobie w grze na małej przestrzeni. Przy lepiej zorganizowanej obronie "cierpi".