Dziesięć i piętnaście lat. Dokładnie tyle minęło od ostatnich triumfów kolejno FC Barcelony oraz Interu Mediolan w Lidze Mistrzów. Oczywiście wtorkowy mecz na San Siro nie decydował o zdobyciu pucharu, bo do tego trzeba jeszcze ograć Arsenal lub PSG. Jednak szansę na ponowne przejście do historii owszem. Pierwszy mecz tej rywalizacji doskonale pokazał, jak bardzo obydwu zespołom zależało, ale wynik pozostał otwarty (3:3). Zwiastowało to potężne emocje w rewanżu.
REKLAMA
Zobacz wideo Wojciech Szczęsny się przyznał! Krychowiak o pamiętnym Senegalu
Ależ to była wymiana ciosów!
To, co zobaczyliśmy, było w pełni zgodnie ze zwiastunem. Do przerwy Inter prowadził 2:0, a hiszpańscy fani oraz dziennikarze szaleli z wściekłości po decyzjach Szymona Marciniaka. Barcelona była praktycznie nieobecna na boisku. Po przerwie zupełnie niespodziewanie role się odwróciły. Katalończycy w zaledwie 15 minut odrobili całość strat. Na tym jednak nie poprzestali.
W 87. minucie Raphinha dobił swój własny strzał, wybroniony przez Yanna Sommera i dał Barcelonie prowadzenie. Koniec? Skądże znowu! W doliczonym czasie gry w polu karnym Barcelony znalazł się stoper Francesco Acerbi i doprowadził do dogrywki niczym rasowy napastnik! W niej to znów Inter objął prowadzenie po kapitalnym strzale Davide Frattesiego. To trafienie okazało się ostatnim w całym spotkaniu. Inter wygrał i zagra w wielkim w finale Ligi Mistrzów.
Włosi pozytywnie zszokowani Interem. "Ryk San Siro"
Po wszystkim we włoskich mediach zapanowała w pełni uzasadniona euforia. - Inter zdominował pierwszą połowę, po której prowadził 2:0. Barcelona kompletnie odwróciła jednak losy spotkania, a gol Raphinhi na 3:2 zmroził całe San Siro. Jednak w samej końcówce Acerbi uratował Inter, a jego starania okazały się w pełni tego wszystkiego warte, bo trafienie Frattesiego w 99. minucie okazało się przepustką do finału! - czytamy we włoskim Eurosporcie.
- Epicki wieczór i niezmordowany Inter! Pokonali Barcelonę i są w finale Ligi Mistrzów! Mediolański sen przez cały czas trwa, a "Nerazzurri" po 120 minutach walki mogli pogrążyć się w ekstazie. Barcelona strzeliła trzy gole w drugiej połowie, ale Acerbi złamał im serca w 93. minucie. Gdy w 99. minucie Frattesi pokonał Szczęsnego, to była prawdziwa apoteoza Interu. Ryk San Siro w ulewny wieczór towarzyszył nieokiełznanej euforii zespołu Inzaghiego, który po dwóch latach znów zagra o najcenniejsze trofeum w europejskiej piłce - pisze "La Gazzetta dello Sport".
- Niebywały mecz w wykonaniu Interu, który pokonał jedną z najmocniejszych oraz najlepszych fizycznie drużyn na świecie po dogrywce i wywalczył sobie drugi finał Ligi Mistrzów w przeciągu trzech lat. Kapitalna pierwsza połowa Interu, remontada Barcelony, niesamowite wyrównanie Acerbiego, kapitalne parady Sommera i decydujący gol Frattesiego. Wszystko to podsumowane euforyczną euforią "Nerazzurri" - to z kolei portal calciomercato.com.