Wielka noc Sochana! Oczarował trenera. "On rządzi"

3 godzin temu
Zdjęcie: https://x.com/JSochanMuse/status/1850351538922811454 / nba.com


Jeremy Sochan mocno przyczynił się do premierowego zwycięstwa San Antonio Spurs w nowym sezonie NBA. Po znakomitym meczu z Dallas Mavericks wyszedł na parkiet przeciwko Houston Rockets i był jednym z liderów swojej drużyny. Zanotował double-double, a nad jego występem wręcz rozpływał się trener Spurs Gregg Popovich. - On jest tam tylko po to, żeby wygrać - podsumował.
Jeremy Sochan w imponującym stylu rozpoczął trzeci sezon na parkietach NBA. Przed dwoma dniami fantastycznie spisał się w meczu San Antonio Spurs z Dallas Maverics. Co prawda jego drużyna przegrała 109:120, ale Polak był najskuteczniejszym graczem zespołu. Zdobył 18 punktów. Tym razem w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu poprowadził Spurs do zwycięstwa nad Houston Rockets 109:106. I znów pokazał, iż jest w imponującej formie.


REKLAMA


Zobacz wideo Robert Lewandowski królem El Clasico! Te słowa zapamiętam do końca życia


Co za gra Sochana! Nic tylko bić brawo. "Cały Jeremy"
Sochan spędził na parkiecie 37 minut. W tym czasie rzucił 17 punktów i miał 12 zbiórek, a więc zanotował double-double. Oprócz tego może dopisać sobie trzy asysty i dwa przechwyty. Imponował dynamicznymi wejściami pod kosz i fantastycznie radził sobie z obroną rywali. Lepsze statystyki od niego miał tylko jeden z koszykarzy z San Antonio - Victor Wembanyama, który zdobył aż 29 "oczek".


Naszego reprezentanta na pomeczowej konferencji prasowej nie mógł się nachwalić trener San Antonio Spurs Gregg Popovich. - To jest właśnie cały Jeremy. Sami wiecie. On rządzi na parkiecie, zbiera, daje z siebie wszystko w defensywie. On jest tam tylko po to, żeby wygrać - mówił.


Pierwsza wygrana San Antonio Spurs w tym sezonie. Jest jednak co poprawiać
Ekipa Polaka dominowała przede wszystkim w dwóch pierwszych kwartach, po których wygrywała aż 62:41. Później jednak wyraźnie spuściła z tonu i ostatecznie utrzymała tylko trzy punkty przewagi. Popovich nie był z tego faktu zadowolony. - Myślę, iż w drugiej połowie Houston było od nas trochę lepsze dzięki swojej fizyczności. W pierwszej graliśmy dobrze, ale druga połowa dała nam do myślenia. Była dla nas bolesna. Mogliśmy dołożyć trochę do ognia, a trzymaliśmy wynik na styku. Wiele zależało od decyzji sędziów. Mam nadzieję, iż w poniedziałek się poprawimy - przyznał.


Kolejny mecz Spurs rozegrają w nocy z poniedziałku na wtorek 29 października. We własnej hali ponownie zmierzą się z Houston Rockets.
Idź do oryginalnego materiału