Widzew nie wyklucza sensacyjnego transferu reprezentanta Polski. Odchodził za granicę za 11 mln euro

2 godzin temu

Jeszcze niedawno informacja o zainteresowaniu Widzewa Łódź Kacprem Kozłowskim brzmiała jak typowa ciekawostka z rynku transferowego. Teraz temat zaczyna nabierać realnych kształtów. W rozmowie z Przemysławem Langierem z Interia.pl dyrektor sportowy Dariusz Adamczuk nie tylko nie zdementował plotek, ale wręcz podsycił atmosferę.

Kacper Kozłowski wciąż pozostaje jednym z najbardziej utalentowanych polskich pomocników młodego pokolenia. W 2022 roku Brighton & Hove Albion zapłaciło za niego około 11 milionów euro, licząc, iż nastolatek gwałtownie odnajdzie się w Premier League. Rzeczywistość okazała się jednak brutalniejsza. Seria wypożyczeń i problemy z regularną grą sprawiły, iż sam zawodnik później otwarcie przyznał, iż wyjazd do Anglii był zbyt wczesny.

Dopiero pobyt w Gaziantepie FK przyniósł mu stabilizację. W Turcji 22-latek w końcu zaczął grać systematycznie, odbudowując pewność siebie i formę. Nic więc dziwnego, iż coraz częściej mówi się o jego możliwym powrocie do mocniejszej ligi. Niespodziewanie w tym gronie pojawił się… Widzew Łódź.

– To taka informacyjka dla kibiców Widzewa, iż ma być znowu grubo, ma być inaczej – przekazywał niedawno Tomasz Włodarczyk z Meczyki.pl.

Do doniesień odniósł się teraz sam Dariusz Adamczuk. Zapytany przez Interia.pl o temat Kozłowskiego, odparł z uśmiechem:

Pomidor. Ale na pewno brakuje nam Polaków w drużynie, a to ciężkie tematy. Wiemy z Piotrkiem Burlikowskim z poprzednich klubów, iż ściągnąć Polaka to duże koszty, ale będziemy nad tym pracować.

Działacz podkreślił również, iż Widzew musi myśleć długofalowo, inwestując zarówno w transfery zewnętrzne, jak i rozwój własnej akademii.

– Aby baza dobrze się rozwinęła, potrzeba trochę czasu. Mój model w Pogoni Szczecin opierał się na ściąganiu piłkarzy do pierwszej jedenastki, natomiast na ławce chciałem mieć młodzież. W ten sposób Pogoń, mimo mniejszego budżetu niż Legia, Lech czy Raków, cały czas walczyła o mistrzostwo – zaznaczył Adamczuk.

Na koniec dodał, iż Widzew nie zamyka się na żadną opcję:
– Z Polski przyszli Bergier i Fornalczyk, co pokazuje, iż piłkarze z rynku wewnętrznego mogą też odpalić.

Kacper Kozłowski ma na koncie 40 meczów w Ekstraklasie, wszystkie w barwach Pogoni Szczecin. Ewentualny transfer do Widzewa byłby jednym z największych powrotów do ligi w ostatnich latach. Na razie temat jest owiany tajemnicą, ale jedno jest pewne: Adamczuk niczego nie wykluczył.

Idź do oryginalnego materiału