- Naprawdę nie mogłem się doczekać. Chciałem wrócić ze zwycięstwem i się udało. Nie było łatwo, bo kiedy przegrywasz, to wszystko się komplikuje. Valladolid nie miało nic do stracenia, bo już jest zdegradowane. [...] Na szczęście przez cały czas jesteśmy w dobrej formie przed najważniejszymi tygodniami - powiedział Marc-Andre ter Stegen po powrocie do bramki FC Barcelony. O Niemcu jest głośno w katalońskich mediach.
REKLAMA
Zobacz wideo Ziółkowski przeprasza kibiców Pogoni Szczecin! "Czasem się nie kontrolujesz"
Marc-Andre ter Stegen wrócił do bramki FC Barcelony. "Był czujny"
"Ter Stegen miał słaby start w Valladolid, ale dobrze skończył. Niemiecki bramkarz wrócił po 223 dniach przerwy z powodu kontuzji kolana, a w szóstej minucie został pokonany po strzale Ivana Sancheza. W drugiej połowie, gdy Barcelona prowadziła już 2:1, odbił niebezpieczny strzał Latasy, który mógł wyrównać" - czytamy w tekście opublikowanym w "Mundo Deportivo" o godz. 23:50.
Dziennik nie ma większych pretensji o straconego gola i napisał o "zatrutym odbiciu", przez które "bramkarz nie miał szans zareagować". A "bardziej szczęśliwa" była jego interwencja po strzale Raula Moro w drugiej części.
"Zawsze pewny siebie Niemiec był decydujący w drugiej połowie, pomagając Barcelonie zdobyć trzy punkty" - podkreślono, nawiązując do szansy Latasy: "Napastnik strzelił potężnie, a ter Stegenowi udało się odbić piłkę na rzut rożny, wykonując świetną obronę lewą ręką". Później golkiper "był czujny, zatrzymując długą piłkę, o którą walczył zawsze wytrwały i niebezpieczny Moro". "Krótko mówiąc, dobry powrót Ter Stegena, pomimo początkowego strachu, który bramkarzowi udało się wykorzystać i obronić strzał, co uratowało jego drużynę" - podsumowano.
Marc-Andre ter Stegen chwalony za występ w meczu Real Valladolid - FC Barcelona. "Nie załamał się"
"Ter Stegen: od katastrofalnego początku do wybawcy Barcelony" - to z kolei kataloński "Sport". "Niemiecki bramkarz rozpoczął mecz w najgorszy możliwy sposób, ale pozostał stanowczy i uniemożliwił Latasie wyrównanie z bliskiej odległości" - doprecyzowano w artykule opublikowanym o 23:35.
Tam również zwrócono uwagę na powrót po 223 dniach Niemca, który "zrobił, co do niego należało, aby zapewnić ważne zwycięstwo. Obecność kapitana była doskonałą wiadomością, chociaż początek wcale nie był pozytywny dla niego i dla drużyny".
Zobacz też: W Legii był niewypałem. Niebywałe, co robi teraz. Fenomen
To za sprawą gwałtownie straconego gola, przy którym zachowanie bramkarza oceniono niejednoznacznie: "Piłka poleciała niemożliwie dla ter Stegena, chociaż wyglądało na to, iż zabrakło mu refleksu, ponieważ po prostu podskoczył, nie próbując się wyciągnąć, aby dokonać cudu".
Zauważono, iż dzięki doświadczeniu 33-latek "nie załamał się po bardzo trudnym (strzale i straconym - red.) golu". Co było widoczne po tym, jak jego bramkę zaczął szturmować Latasa. "Ter Stegen przypomniał sobie swoje dawne ja, broniąc strzał z bliska na piętnaście minut przed końcem. Obrona, która mogła wygrać tytuł ligowy. Barcelona była półprzytomna, myśląc o Interze, gdy Valladolid śmiertelnie ją przestraszył, ale ter Stegen udaremnił atak" - napisano.
Ta parada "dodała Niemcowi pewności siebie", a w dodatku przy kłopotach Barcelony "musiał być bardzo czujny". I ze swoich zadań wywiązał się znakomicie. "Jego twarz pod koniec meczu mówiła wszystko. Uśmiech od ucha do ucha na myśl o powrocie do gry, byciu zdecydowanym i zdobyciu złotych trzech punktów w obronie pierwszego miejsca w tabeli ligowej" - zaznaczono.
A kibice skandowali nazwisko kapitana. "Zasłużył na nie po trudnym początku. Każdy inny zawodnik mógłby się załamać, ale Ter Stegen zareagował jak wielcy. Wrócił na nogi i nadał drużynie twarz mistrza" - skwitowano.
W kolejnych dwóch meczach, z Interem Mediolan w Lidze Mistrzów oraz Realem Madryt w La Lidze, reprezentant Niemiec będzie odpoczywał - Hansi Flick już zapowiedział, iż do bramki wróci Wojciech Szczęsny.