W Rosji i Białorusi trąbią po klęsce Sabalenki. Wskazali najważniejszy moment

2 godzin temu
Zdjęcie: fot. Screen: https://www.youtube.com/watch?v=e6ejEHxrRoY


Aryna Sabalenka kompletnie rozczarowała i już w II rundzie odpadła z turnieju WTA 1000 w Dosze. Jej pogromczynią okazała się Rosjanka Jekaterina Aleksandrowa, która ograła liderkę światowego rankingu 3:6, 6:3, 7:6(5) w pojedynku, trwającym ponad 2,5 godziny. Sensacja wywołała niemałe poruszenie w białoruskich i rosyjskich mediach, które szeroko rozpisują się na temat tego, co wydarzyło się w Katarze.
Sabalenka jechała do stolicy Kataru z poczuciem dużej szansy. Białorusinka rok temu nie wystartowała w Dosze, więc nie miała do obrony żadnych punktów do rankingu WTA. W przeciwieństwie do Igi Świątek, która w Katarze broni tytułu i aż 1000 pkt. Sabalenka mogła jej zatem zdecydowanie odskoczyć, zwłaszcza gdyby Polce coś się nie powiodło.


REKLAMA


Zobacz wideo GKS Katowice walczy o utrzymanie w PlusLidze. Łukasz Usowicz: Pokazaliśmy, iż dalej wierzymy


Aleksandrowa zaszokowała Katar i pół świata przy okazji też
Oczywiście Białorusinka przez cały czas może powiększyć przewagę, jeżeli Świątek nie obroni tytułu. Jednak nie zrobi już tego w takim stopniu, jak prawdopodobnie planowała. Aryna odpadła z katarskiej rywalizacji już w II rundzie, ograna przez Rosjankę Jekaterinę Aleksandrową. W tym starciu było wszystko. Emocje, zwroty akcji, walka do samego końca i... kot, który w drugim secie znikąd pojawił się na korcie, wywołując śmiech na twarzach większości zgromadzonych. Paradoksalnie jego pojawienie było swego rodzaju punktem zwrotnym, bo to właśnie po tej sytuacji szala zaczęła przechylać się w stronę Rosjanki, która wygrała 3:6, 6:3, 7:6(5).


Rosjanie i Białorusini nie mogą uwierzyć
Porażka liderki światowego rankingu wstrząsnęła rosyjskimi i białoruskimi mediami, które rozpisywały się o tym spotkaniu. Rosyjski portal ru.tennistemple.com podkreśla, iż Aleksandrowa potwierdziła kapitalną formę, którą pokazywała już przed startem w Dosze. Po raz drugi w ciągu roku ograła też panującą aktualnie liderkę rankingu.
- Aleksandrowa pokazała świetną dyspozycję już w austriackim Linzu, gdzie zdobyła tytuł rangi WTA 500. W tym spotkaniu tylko to potwierdziła. Od drugiego seta narzuciła Sabalence bardzo wysokie tempo i nie wstrząsnęło nią choćby prowadzenie rywalki 4:2 w decydującym secie. To jej piętnaste zwycięstwo w karierze nad zawodniczką z Top 10 rankingu i drugie nad liderką. W marcu 2024 roku w Miami pokonała Igę Świątek - czytamy.


Sabalenka sama jest sobie winna?
Portal championnat.com wskazuje, iż Sabalenka sama jest sobie winna. Pogrążyła ją ogromna liczba błędów, często popełnianych w kluczowych momentach. - choćby w wygranym pierwszy secie Sabalenka miała problemy z wykorzystywaniem dobrych okazji i dawała się zaskoczyć. Zapłaciła za to jednak dopiero w kolejnych setach. Aleksandrowa potrafiła odważnie ruszyć do ataku, gdy wymagała tego sytuacja. Z kolei decydujący tiebreak był naznaczony mini-przełamaniami. Sabalenka nie wygrała w nim wymiany po swoim serwisie, a i tak Aleksandrowa potrzebowała aż trzech piłek meczowych - pisze rosyjski portal.


Natomiast białoruski sport5.by wskazuje, iż Aleksandrowa to w tym roku prawdziwy kat Białorusinek. - Sabalenka przegrała drugi raz z rzędu, licząc także porażkę w finale Australian Open z Madison Keys. Aleksandrowa zrobiła z nią to samo, co w ćwierćfinale w Linzu z inną Białorusinką Alaksandrą Sasnovich, choć tam wygrała o wiele szybciej (6:3, 6:2) - czytamy. Rosjankę czeka teraz walka o awans do ćwierćfinału z Belgijką Elise Mertens.
Idź do oryginalnego materiału