W niedzielny poranek (21 września) oczy biegowego świata zwrócą się ku stolicy Niemiec, gdzie wystartuje 51. edycja BMW Berlin Marathonu. Na trasie uznawanej za jedną z najszybszych na świecie, zobaczymy m.in. Aleksandrę Lisowską. Triumfatorka maratonu na mistrzostwach Europy w 2022 roku, w Berlinie powalczy o poprawę własnego rekordu Polski (2:25:52), ustanowionego przed dwoma laty w Walencji.
W imprezie weźmie udział ponad 55 tys. uczestników ze 160 krajów. Magnesem dla biegaczy z całego świata jest również obecność Berlina w prestiżowym cyklu Abbott World Marathon Majors skupiającym dodatkowo sześć największych biegów maratońskich na świecie w Tokio, Bostonie, Londynie, Sydney, Chicago i Nowym Jorku.
Rekordowa obsada
Tegoroczny maraton w Berlinie zgromadził absolutnie światową elitę. 21 września na starcie pojawią się zawodnicy z absolutnego topu. Kenijczycy Sabastian Sawe (rekord życiowy 2:02:05) i Rosemary Wanjiru (2:16:14) przewodzą stawce, a obok nich pobiegnie m.in. Milkesa Mengesha z Etiopii – ubiegłoroczny zwycięzca, który ustanowił w Berlinie rekord życiowy 2:03:17.
fot. SCC EVENTS / Jean Marc Wiesner
Na liście startowej znalazło się 10 biegaczy z czasami poniżej 2:05:00 oraz sześć maratonek z rekordami lepszymi niż 2:19:00. To sprawia, iż tegoroczna edycja jest uznawana za najmocniej obsadzoną w całej historii Maratonu Berlińskiego. Organizatorzy mogą spodziewać się bardzo szybkiego biegu na płaskiej trasie, która aż 13 razy była areną bicia rekordów świata. Dokonywali tego m.in. Etiopczyk Haile Gebrselassie i Kenijczycy Wilson Kipsang, Dennis Kimetto czy Eliud Kipchoge.
Wyjątkowym osiągnięciem organizatorów jest także ściągnięcie do Berlina obojga rekordzistów Japonii. Kengo Suzuki (rekord 2:04:56) oraz Honami Maeda (2:18:59) wystartują razem, co poza ich ojczyzną nie zdarzyło się od co najmniej 25 lat.
Polscy kibice najmocniej trzymać będą kciuki za Aleksandrę Lisowską, która w niedzielę walczyć będzie o poprawienie własnego rekordu kraju wynoszącego aktualnie 2:25:52.
– Jestem pozytywnie i bojowo nastawiona, bo wiem, ile pracy włożyłam w te przygotowania. Oczywiście mam z tyłu głowy pogodę, ponieważ wygląda na to, iż akurat w dzień maratonu może być najcieplej we wrześniu. To jedyna rzecz, która trochę mnie niepokoi. Ale wiem też, iż niezależnie od warunków dam z siebie maksimum i będę walczyć do końca. A cel jest jasny: wrócić z nowym rekordem życiowym i pokazać, iż ciężka praca zawsze się opłaca – powiedziała nam Aleksandra Lisowska.
Zapowiada się szybki bieg kobiet
Największą faworytką wśród kobiet pozostaje wspomniana Rosemary Wanjiru. Zadebiutowała w Berlinie trzy lata temu, uzyskując 2:18:00. Teraz legitymuje się rekordem 2:16:14 i ma chrapkę na poprawienie najlepszego tegorocznego wyniku na królewskim dystansie, który od kwietnia wynosi 2:15:50.
Tak na marginesie, to rekord świata uzyskany przez Etiopkę Tigst Assefę w kategorii 'women only’ podczas maratonu w Londynie. W Berlinie panie pobiegną z mężczyznami, dlatego o pobiciu tego rekordu nie może być mowy.
fot. SCC Events | Petko Beier
Do grona kandydatek do podium zaliczają się również Etiopki: Dera Dida (2:18:32), Degitu Azimeraw (2:17:58), Mestawut Fikir (2:18:48) i Tigist Girma (2:18:52). Groźna będzie także wspomniana rekordzistka Japonii, Honami Maeda, która wraca po kontuzji.
Niestety, zabraknie jednej z liderek europejskich biegów długodystansowych Norweżki Karoline Grøvdal. Utytułowana biegaczka musiała wycofać się z rywalizacji w ostatniej chwili z powodu choroby. Jej nieobecność otwiera drogę do tytułu najszybszej Europejki w Berlinie m.in. Niemkom Domenice Mayer (rekord 2:23:47), Deborah Schöneborn (2:24:54) i Fabienne Königstein (2:25:48).
Maraton Berliński wystartuje w niedzielę o godz. 9:15. Transmisję zawodów będzie można oglądać na antenie Polsat Sport 3.
red
fot. w nagłówku Łukasz Szeląg