- Real Madryt w atmosferze skandalu awansował do ćwierćfinału Pucharu Króla. Czwartkowy mecz z Celtą Vigo rozstrzygnął się dopiero w dogrywce. Tej mogło jednak być, gdyby nie kontrowersyjna decyzja sędziego z pierwszej połowy. Zamiast karnego dla Celty, mieliśmy bramkę Kyliana Mbappe. Od tamtego momentu oglądaliśmy pełen zwrotów akcji thriller i aż siedem bramek - relacjonował dziennikarz Sport.pl Błażej Winter.
REKLAMA
Zobacz wideo "Piłkarski poker" w prawdziwym życiu. Polały się łzy
Real to "komfortowa drużyna". Komentują mecz z Celtą
Real Madryt chciał w dobrym stylu pokonać Celtę Vigo i pomóc kibicom zapomnieć o ostatniej klęsce z FC Barceloną w Superpucharze Hiszpanii (2:5). Długo wydawało się, iż to plan, który się powiedzie. Madrytczycy prowadzili 2:0 po golach Kyliana Mbappe i Viniciusa, ale w drugiej połowie roztrwonili prowadzenie i do rozstrzygnięcia meczu potrzebna była dogrywka.
Dopiero w 108. minucie rezerwowy Endrick wyprowadził Real na ponowne prowadzenie. Potem dołożył jeszcze jednego gola, a w międzyczasie do bramki trafił Federico Valverde. Gospodarze wygrali 5:2 i zameldowali się w ćwierćfinale Pucharu Króla. Wciąż są w grze o to trofeum.
"Przetrwać harakiri. Nie próbuj tego w domu. Z 2:0 na 2:2... za dwa absurdalne błędy. Niezrozumiałe. Camavinga i Asencio, w tej kolejności. To nie był genialny Real Madryt, ale miał trochę blasku" - komentował dziennikarz madryckiego dziennika "AS" Sergio Lopez.
Czytaj także:
Sensacyjne doniesienia ws. Neymara. To już chyba jest koniec
"Finałowe 5:2 nie może ukryć niedociągnięć Realu, dla którego sezon w takim przypadku będzie długi" - czytamy w dzienniku "Marca", który pisze też wprost - "ten Real jest inny", zaznaczając iż zwykle to Madrytczycy przyzwyczaili kibiców do tego, iż to oni w końcowych minutach odrabiają wynik, a nie trwonią przewagę.
Czytaj: Lewandowski bohaterem Barcelony. Wystarczyło jedno
"Real Madryt pokonuje Celtę w dogrywce i po skandalu z sędzią" - pisze z kolei kataloński dziennik "Mundo Deportivo", pijąc do kontrowersji związanych z sytuacją w polu karnym. Wydawało się wówczas, iż Andrij Łunin faulował Williota Swedberga. Sędzia nie przyznał jedenastki.
W słowach nie przebiera inne katalońskie medium - dziennik "Sport", który w ocenie meczu pisze tak:
"Real Madryt stracił płomień rywalizację i aurę. Nie ma planu i nie ma systemu. To komfortowa drużyna, która żyje dzięki iskrom swoich gwiazd i ciężarowi koszulki. To on skłonił Munuerę Montero i VAR do przyjrzenia się tarczy i kolorowi koszulki, zanim odgwizdał rzut karny na korzyść Celty. Żadna nie waży tyle, ile ta biała Realu Madryt na Bernabeu" - czytamy.
Kolejny mecz Realu już w niedzielę 19 stycznia. W domowym starciu zagra z Las Palmas. Trzy dni później na Santiago Bernabeu przyjedzie RB Salzburg. Tego dnia wybrzmi hymn Ligi Mistrzów.