Są Wielkie Szlemy w tenisie, jest Super Bowl w futbolu amerykańskim, a w wyścigach samochodowych jest właśnie 24h Le Mans. Robert Kubica, Phil Hanson i Yifei Ye dokonali czegoś, o czym śnią wszyscy kierowcy. Cztery lata po tym, jak Polak, Chińczyk, a także ich ówczesny partner Louis Deletraz przeżyli koszmar, gdy ich auto zepsuło się na ostatnim okrążeniu (byli na prowadzeniu), los oddał, co wcześniej zabrał. Głównym autorem tego sukcesu był właśnie Kubica, który przejechał aż 166 okrążeń (Hanson 112, a Ye 109).
REKLAMA
Zobacz wideo Jakub Błaszczykowski wzruszył młodego kibica. Przepiękne sceny. Mistrz
Kubica znów dokonał niemożliwego. Formuła 1 pod wrażeniem
To właśnie o nim mówiło się po wszystkim zdecydowanie najwięcej i to nie tylko w Polsce. Niemalże cały świat sportów motorowych był poruszony jego naznaczoną wieloma katastrofami historią. Od zniszczonych marzeń o mistrzostwie Formuły 1 przez heroiczny powrót do królowej wyścigów do beznadziejnego wówczas Williamsa, aż po triumf w Le Mans. Kubica stał się drugim po Fernando Alonso człowiekiem w historii, który wygrał zarówno wyścig F1, jak i właśnie słynne 24-godzinne zawody. O Polaku napisała choćby oficjalna strona F1.
Autorka tekstu Anna Francis przyjrzała się całej karierze naszego rodaka w motosporcie, począwszy od jego debiutu w Formule na Węgrzech w 2006 roku, gdy zastąpił kontuzjowanego wówczas Jacquesa Villeneuve. - W swoim zaledwie trzecim wyścigu w F1 Kubica zajął swe pierwsze miejsce na podium, finiszując na trzecim miejscu we Włoszech. Już wtedy przeszedł do historii jako pierwszy Polak z takim osiągnięciem - czytamy.
Koszmarny wypadek i ręka w strzępach
Później były m.in. jego losy w Kanadzie. Niesławne, gdy w 2007 roku doznał tam wypadku, który wyglądał absolutnie tragicznie, a także chwalebne, gdy rok później w tym samym miejscu wygrał swój pierwszy i jedyny wyścig F1. - Jego marzenia o tytule mistrzowskim były nieosiągalne w BMW Sauber i Renault, jednak od 2012 roku miał się ścigać w barwach Ferrari. Jednak jego już wcześniej wyboista droga, miała się jeszcze bardziej skomplikować. W lutym 2011 roku Kubica doznał strasznego wypadku w rajdach, a konkretnie w Ronde di Andorra. Barierka przebiła kokpit i potwornie poraniła prawą rękę Polaka, którego wyciągnięcie z auta zajęło ponad godzinę - pisze oficjalna strona F1.
Bolid Williamsa godny taczki z przebitym kołem. "Mimo to udało mu się"
Po latach spędzonych na rajdach i okazjonalnym jeżdżeniu bolidami Formuły 1 w testach, w 2019 roku Polak napisał kolejny rozdział swojej historii, dołączając do Williamsa jako partner George'a Russella. Wszyscy pamiętamy doskonale, jak żenującym tworem były wówczas bolidy tego zespołu, a na dodatek jeszcze Kubica służył tam adekwatnie jako dodatek do obiecującego Brytyjczyka. O równym traktowaniu nie było mowy. Mimo to F1 nie kryje do Polaka wielkiego szacunku.
- To był wyjątkowo trudny czas dla Williamsa. Nie udało im się choćby przygotować bolidu na start testów przedsezonowych, a później nie było wiele lepiej. Mimo to najlepszym wynikiem Kubicy był jeden punkt zdobyty w lipcu 2019 roku w Niemczech. W 20220 roku rozstał się z Williamsem i zakończył swój niezwykły, heroiczny powrót - czytamy.
F1 zaintrygowane przyszłością Kubicy
Co do samego triumfu w Le Mans w tym roku, zdaniem autorki tekstu jest to doskonały rozdział do jego pełnej wzlotów i upadków kariery. - Jego historia zaliczyła kolejny zwrot, gdy wygrał 24h Le Mans. To prawdziwy kamień milowy, za pomocą którego znów przeszedł do historii. Tym razem jako pierwszy Polak, który wygrał ten wyścig. Dzięki temu on, a także Hanson i Ye, są aktualnie na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej WEC na cztery rundy przed końcem. Z tyloma wzlotami i upadkami w jego karierze, to niezwykle intrygujące, by obserwować, co dalej przed Kubicą - podsumowuje F1.