W drodze na Wembley. Rozpoczęła się decydująca faza

6 miesięcy temu

Dla mnie wszystko jest jasne. Wiem, gdzie będę w przyszłym sezonie. Zostaję w Barcelonie! – powiedział w ostatnim wywiadzie (YouTube, kanał Meczyki) Lewandowski, ucinając pojawiające się plotki na temat jego wątpliwej przyszłości w barwach Dumy Katalonii. Wyczekiwana deklaracja zbiegła się z awansem Barcy do ćwierćfinału Ligi Mistrzów po wyeliminowaniu włoskiego Napoli. Polak był jednym z bohaterów rewanżowego meczu. Strzelił trzeciego gola dla swojego zespołu, ostatecznie podcinając skrzydła ambitnym Włochom. Warto odnotować, iż było to 94. trafienie „Lewego” w elitarnej Champions League. Lepsze liczby „wykręcili” jedynie Cristiano Ronaldo (140) i Leo Messi (129). Czy 35-letni napastnik przekroczy magiczną barierę stu goli? Niewykluczone. Bo na dogonienie Argentyńczyka czy Portugalczyka raczej nie ma szans.

Los nie był łaskawy dla FC Barcelona,

bowiem Katalończycy w ćwierćfinale zmierzą się z Paris Saint-Germain. „Bogacze” z Paryża od dobrych kilku lat są żądni pierwszego w historii Pucharu Ligi Mistrzów, ale wciąż – ku irytacji arabskich szejków rządzących klubem – coś staje im na drodze. Czy tym razem będzie inaczej? Szalenie zależy na tym jednemu zawodnikowi, który prawdopodobnie już niedługo przeniesie się do Realu Madryt. To Kylian Mbappé, wybitny francuski snajper. Bardzo silny, bardzo szybki, z nieprawdopodobnym instynktem w polu karnym. Głośny transfer do stolicy Hiszpanii ma być na ostatniej prostej, a lepszego scenariusza na pożegnanie z poprzednim klubem niż wygrana w Champions League nie sposób napisać.

Jeszcze bez 25-latka w ataku, Real ostrzy sobie zęby na wyśrubowanie rekordowej liczby triumfów w Lidze Mistrzów. „Królewscy” po najważniejsze w klubowej piłce trofeum sięgali aż 14 razy, będąc hegemonem rozgrywek. W 2024 roku zadanie nie będzie jednak łatwe, bo już w kwietniu na drodze Realu stanie zwycięzca poprzedniej edycji, Manchester City. Hiszpańsko-angielski szlagier zapowiada się wyśmienicie. Brytyjskie media nazwały go choćby przedwczesnym finałem.

FC Barcelona is going to Wembley.

The Champions League is coming home. pic.twitter.com/wDCO4e5OWs

— Pain.𝕏 (@GBarca_) March 13, 2024

Zaciętej walki nie powinno zabraknąć

także w hiszpańsko-niemieckim starciu. Choć Atletico Madryt trzykrotnie meldowało się w finale (1974, 2014 i 2016 rok), nigdy nie sięgnęło po tytuł. Takiej sztuki dokonali za to ich najbliżsi rywale z Dortmundu. Kibice Borussii wciąż chętnie sięgają pamięcią do 1997 roku. Niemniej, zamiast żyć przeszłością, woleliby dopisać złotymi zgłoskami nowy rozdział do bogatej historii swojego klubu. Przy wsparciu fanatycznej publiczności ze słynnej „żółtej ściany” – jak określa się owianą niejedną legendą trybunę za bramką na Signal Iduna Park – zawodnicy BVB nie powinni obawiać się żadnych rywali.

Wielki finał Ligi Mistrzów zaplanowano na 1 czerwca. Areną będzie legendarne dla angielskiej, ale i całej światowej piłki, londyńskie Wembley. To doskonała okazja dla Arsenalu, żeby zagrać „u siebie”. Gwoli ścisłości, równie okazały stadion „Kanonierów” mieści się w innej części Londynu, kilkanaście kilometrów dalej. Nie zmienia to faktu, iż dostanie się miejscowych do finału byłoby rewelacyjną sprawą dla zespołu prowadzonego przez Mikela Artetę. 41-letni trener, a zarazem były piłkarz Arsenalu, musi najpierw poradzić sobie z Bayernem Monachium, gdzie z kolei kapitalnie w ataku poczyna sobie angielski napastnik Harry Kane. O sile linii obrony londyńczyków stanowi ostatnio Jakub Kiwior. Hiszpański trener – ku zaskoczeniu niektórych angielskich gazet – odważnie stawia na reprezentanta Polski, co w większości przypadków wychodzi drużynie na dobre. Natomiast w Bayernie jest – delikatnie mówiąc – nerwowo. Wielce prawdopodobne, iż Bawarczycy po raz pierwszy od 2012 roku nie zdobędą krajowego mistrzostwa, po które pewnie kroczy Bayer Leverkusen. Dlatego też wszystkie siły w Bayernie są skupione na „europejskiej rekompensacie” i zwycięstwie w Champions League. Sęk w tym, iż podobny plan ma pozostała siódemka…

I used to fear Bayern but now they have Kane.
No trophies for Harry Kane this season.
The Perfect Revenge is to beat Barcelona at Wembley, we shall be there. pic.twitter.com/dpQvhH1LDa

— VILLIE 🇺🇬 (@Villie_St) March 15, 2024

Idź do oryginalnego materiału