Ulubieniec Trumpa pocałował jego podobiznę. A potem zalał się krwią

2 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Christian Hartmann


Colby Covington galę UFC Fight Night w Tampie rozpoczął od pocałowania podobizny Donalda Trumpa w usta, a kilkanaście minut później zalał się krwią w oktagonie. 36-latek to zagorzały sympatyk prezydenta-elekta Stanów Zjednoczonych, który jednak minionego weekendu nie zaliczy do udanych.
Prezydent-elekt Stanów Zjednoczonych Donald Trump praktycznie od zawsze polaryzuje ludzi i nie inaczej jest w przypadku sportowców. Niektórzy go uwielbiają, a inni nie znoszą. Do pierwszego grona bez wątpienia zalicza się zawodnik mieszanych sportów walki Colby Covington.

REKLAMA







Zobacz wideo Wstrząsające fakty z życia Artura Szpilki. "Nie zapomnę tego"



W 2018 roku Covington został tymczasowym mistrzem UFC w wadze półśredniej i spełniając obietnicę złożoną przed walką, pojawił się w Gabinecie Owalnym, gdy prezydentem był Trump. Fighter zjawił się tam z pasem i czapką "Make America Great Again", a następnie fotografował się z ówczesnym włodarzem Białego Domu.
Colby Covington najpierw pocałował Donalda Trumpa, a potem zalał się krwią
Covington bez wątpienia był szczęśliwy, gdy Trump wygrał listopadowe wybory z Kamalą Harris. Co o tym świadczy? M.in. to, w jaki sposób zameldował się na ostatniej gali UFC Fight Night w Tampie. 36-latek pojawił się w hali z naszyjnikiem, na którym próżno szukać np. krzyża. Była za to głowa Donalda Trumpa, którą to Covington pocałował w usta, a wszystko pokazał na Instagramie szef UFC Dana White.





W walce wieczoru na gali w Tampie Colby Covington zmierzył się z Joauqinem Buckleyem. Walka była niezwykle dramatyczna i krwawa, ale z ewidentną przewagą Buckleya, który rozbijał starszego o sześć lat rywala. To wszystko doprowadziło do rozcięcia łuku brwiowego Covingtona już w pierwszej rundzie.
W drugiej rundzie Buckley przełamywał rywala, którego twarz stawała się coraz bardziej czerwona od wypływającej krwi. Finał nastąpił w trzeciej rundzie, w której po interwencji lekarza uznano, iż dalsze kontynuowanie walki z takim rozcięciem jest niebezpieczne dla zdrowia Covingtona. Tym samym Buckley wygrał przed czasem i awansował do czołowej szóstki wagi półśredniej w UFC.



A Covington? Była to dla niego druga porażka z rzędu i trudno się spodziewać, żeby sympatyk Donalda Trumpa doczekał się walki o mistrzostwo UFC.
Idź do oryginalnego materiału