Niedługo przed Świętami Bożego Narodzenia zakończyła się długa saga związana z przejściem Marka Papszuna do Legii Warszawa. Dotychczasowy szkoleniowiec Rakowa Częstochowa pragnął pracować w stołecznym klubie, ale oficjalnie przeniósł się tam dopiero 19 grudnia. Wojskowi odpadli już z Pucharu Polski i Ligi Konferencji. Inaczej sytuacja wygląda w Rakowie, który przez cały czas będzie grał na trzech frontach.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki z mocnym przesłaniem w sprawie piłkarzy Legii: Współczuję im. Cierpią na tym ich bliscy
Świerczewski zdążył dobrze poznać Tomczyka
Teraz dowodzenie nad Rakowem przejmuje Łukasz Tomczyk. Poprzednio ten szkoleniowiec pracował w Polonii Bytom. Nie dość, iż najpierw awansował z klubem do Betclic 1. Ligi, to zostawił go na drugiej pozycji właśnie w tych rozgrywkach. Gra Polonii naprawdę mogła imponować.
Nie jest to przypadek, iż Tomczyk otrzymuje szansę w PKO Ekstraklasie. To dla niego zdecydowanie największe wyzwanie w trenerskiej karierze. Właściciel Rakowa Michał Świerczewski nie raz pokazywał, iż nie boi się odważnych rozwiązań. Tomczyka śledził od dłuższego czasu.
- Panowie znają się od dawna. Nie jest to relacja przyjacielska, ale tematy zawodowe łączą ich od dawna. Tak więc etap, na którym Michał Świerczewski poznaje człowieka, z którym chce pracować, nie był tym razem konieczny. Jedynie można powiedzieć, iż gdy było wiadomo, iż Marek Papszun chce odejść, Michał wielokrotnie rozmawiał z Łukaszem Tomczykiem, przygotowując się na to, iż dołączy do klubu. Chciał, żeby nowy trener był gotowy od pierwszego dnia - powiedział w rozmowie z Weszło Dawid Płaczkiewicz z Champions Football Agency, który jest agentem Tomczyka.
Płaczkiewicz zdradza szczegóły. "Parę zmian było koniecznych"
Słowa Płaczkiewicza tylko potwierdzają, iż Tomczyk od dawna był na radarze Rakowa. W pewnym momencie był choćby przymierzany do roli asystenta Papszuna. Ostatecznie od razu został pierwszym trenerem "Medalików".
Czytaj także: Flick pokazał, jakim jest człowiekiem. Oto co zrobił w Boże Narodzenie
Okazuje się, iż do ostatnich chwil przed prezentacją trenera były dogrywane szczegóły jego kontraktu. W umowie musiało dojść do kilku zmian.
- Do piątku przed konferencją prasową doszlifowywaliśmy pewne rzeczy, zapisy. Wiadomo, iż kontrakt jest obwarowany różnymi warunkami, więc jako adwokat przeprowadzałem dogłębną analizę z prawnikami Rakowa. Parę zmian było koniecznych, żeby zabezpieczyć interesy klienta. To nie tylko finanse, ale też sprawy wizerunkowe, kwestia roli w klubie, decyzyjności w różnych kwestiach. To trochę trwa - skwitował Płaczkiewicz.

2 godzin temu












