Jeszcze niedawno były delikatne szpilki i złośliwości. Teraz jest wymiana ciosów bez żadnego ukrywania się. FC Barcelona oraz Marc-Andre Ter Stegen mają się nawzajem powyżej uszu. Klub z dziką euforią pozbyłby się Niemca byle jak najszybciej, ale ten złapał kontuzję pleców i tego lata jest niesprzedawalny. Ten z kolei już przed urazem nie chciał odchodzić, a gdy już doznał kontuzji, postanowił odegrać się na władzach klubu, nie zgadzając się na podpisanie raportu medycznego, który miał zostać wysłany do komisji La Ligi. Przez to klub nie może zwolnić środków z jego kontraktu i rejestrować nowych graczy.
REKLAMA
Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!
Barcelona na wojnie z własnym piłkarzem. Wszystko zaczęło się od kontuzji i Szczęsnego
Najnowsza odsłona coraz bardziej ognistego konfliktu to odebranie Niemcowi opaski kapitańskiej, o czym klub oficjalnie poinformował w czwartek 7 sierpnia. Dodatkowo wszczęto przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. Cała Katalonia jest tym niewątpliwie zmęczona, ale też zasadniczo większość kibiców mogła się tego spodziewać. Jad sączył się o wielu miesięcy. Dziennik "Sport" przeanalizował podstawy całego konfliktu. Początkiem całej sprawy jest oczywiście kontuzja Ter Stegena z zeszłego sezonu, ale prawdziwym casus belli dla Niemca był Wojciech Szczęsny.
- Gdy tylko Ter Stegen wrócił, niemal przy każdej okazji zgłaszał gotowość do gry, zwłaszcza w Lidze Mistrzów. Jednak Barcelona musiałaby wykreślić z niej Szczęsnego, by tak mogło się stać. Flick postawił sprawę jasno. Ter Stegen może bronić w końcówce sezonu w La Liga, ale Liga Mistrzów jest dla Polaka. Niemiec tego nie zaakceptował i postanowił w ogóle nie lecieć z drużyną na półfinał z Interem Mediolan. Co uczynił choćby kontuzjowany wówczas Jules Kounde - czytamy.
Ter Stegen nie ustąpi. choćby na krok
Solą nasypaną do rany było oczywiście także sprowadzenie Joana Garcii. Ter Stegen liczył na powrót do wyjściowego składu, tymczasem Barcelona miała już plan zakładający Garcię w roli numeru jeden i Szczęsnego jako zmiennika. Niemiec i z tym się nie pogodził, deklarując wolę pozostania w klubie. - Ostatecznie Ter Stegen poinformował Barcelonę o urazie pleców i po konsultacji z doktor Amelie Leglise zdecydował się na operację. Jego oświadczenie o trzymiesięcznej przerwie do reszty rozzłościło Barcelonę, bo ich sztab medyczny zapewniał o co najmniej czterech miesiącach bez gry. Tyle jest potrzebne, by legalnie użyć środków z kontraktu Niemca do rejestracji innych - podsumowuje "Sport".