To był niewiarygodny dwumecz. Przed tygodniem Real pokonał na własnym stadionie Atletico po golach Rodrygo oraz Brahima Diaza. Dla gości trafił za to - jak się później okazało - antybohater rewanżu Julian Alvarez. I choć w środę piłkarze Diego Simeone zdobyli bramkę już w 27. sekundzie meczu, to potem nie byli w stanie pokonać Thibauta Courtoisa. To, co wydarzyło się w serii rzutów karnych, na zawsze przejdzie do historii Ligi Mistrzów.
REKLAMA
Zobacz wideo "Jeśli to był romans, to się nie udał". Dlaczego Pudzianowski nie zawalczy w Fame?
Oto co Julian Alvarez powiedział po meczu do rodziny. Szczere wyznanie
Jako pierwszy do piłki w serii jedenastek podszedł Kylian Mbappe. I pewnie trafił. Potem tak samo uczynili Alexander Sorloth oraz Jude Bellingham. Drugim wykonawcą w drużynie Atletico był Alvarez, który też się nie pomylił. I wówczas stało się coś niewiarygodnego, gdyż sędziowie VAR dostrzegli, iż poślizgnął się tuż przed strzałem i zanim uderzył piłkę prawą nogą, dotknął ją lewą nogą i odgwizdano "podwójne dotknięcie". "Argentyńczyk miał pecha, bo pierwszy kontakt z piłką był niewielki" - napisał Dawid Szymczak ze Sport.pl.
Ostatecznie Alvarez, jak i Marcos Llorente, który po strzale z rzutu karnego trafił w poprzeczkę, zaprzepaścili szanse Atletico na awans. Ten pierwszy już na boisku był załamany. I choć nie wyszedł choćby do wywiadów, to jeden z dziennikarzy zauważył, jak tuż po meczu spotkał się z najbliższymi. - Kiedy wyszedł z szatni i spotkał się z rodziną i przyjaciółmi, powiedział, iż niczego nie zauważył. Poślizgnął się, ale niczego nie zauważył - stwierdził Pedro Fullana w programie "El Larguero".
Słowa zawodnika rozumie były arbiter międzynarodowy Iturralde Gonzalez, który zapewnia, iż to "normalne". - Kiedy upadniesz i przed tym tylko drasnąłeś piłkę, nie sposób tego zauważyć - przyznał. Niepocieszony z powodu tej jedenastki był na pomeczowej konferencji prasowej Diego Simeone. - Czy Alvarez dotknął piłki dwa razy? Kiedy Julian stawia stopę i uderza, to piłka nie rusza się choćby o milimetr. Ale cóż... Skoro VAR go zawołał... - mówił.
I nagle zwrócił się do dziennikarzy będących na sali. - Wy widzieliście to dotknięcie? Podnieś rękę, jeżeli uważasz, iż Julian dotknął piłkę dwa razy. [...] Dotknął ją? Vamos! Kto podniesie rękę? Nikt nie podnosi. Następne pytanie - zakończył.
Nie ma co ukrywać, iż Szymon Marciniak podjął kluczową decyzję, która prawdopodobnie zaważyła o awansie Realu Madryt do ćwierćfinału LM. "Ten mecz potwierdził, iż Marciniak to wciąż gwarancja jakości i mistrz zarządzania - meczem, emocjami piłkarzy, ego największych gwiazd. Będziemy zdziwieni, jeżeli UEFA w kluczowych fazach tego sezonu Ligi Mistrzów nie sięgnie po niego jeszcze raz. Przynajmniej jeszcze raz" - podsumował Dawid Szymczak.