Ta sama scena, a jakże inny występ! O ile ostatnim razem Wojciech Szczęsny na Estadio da Luz w Lizbonie wyraźnie fałszował i dopiero zgrywał się z resztą orkiestry, o tyle tym razem był już bezbłędny. Lepszego Szczęsnego w Barcelonie jeszcze nie widzieliśmy. Bez niego nie byłoby ani czystego konta, ani zwycięstwa 1:0, ani gigantycznej ulgi po ostatnim gwizdku. To był mecz, w którym absolutnie wszystko zrobił dobrze.