Julia Szeremeta i Agata Kaczmarska w sobotę, a Aneta Rygielska w niedzielę. Znamy już grafik walk Polek o złote medale mistrzostw świata w boksie. W Liverpoolu zawodniczki naszej kadry robią furorę!
REKLAMA
Zobacz wideo Życie Szeremety zamieniło się w szaleństwo. Stanowcza reakcja trenera
Piątek był kapitalnym dniem dla reprezentacji Polski na MŚ w boksie. Mieliśmy w półfinałach trzy Polki i obejrzeliśmy trzy zwycięstwa! Teraz mamy aż trzy szanse na pierwszy od 17 lat złoty medal.
Tak wygląda plan finałowych walk MŚ z udziałem Polek:
O sukcesach naszych pięściarek rozmawiamy z Karoliną Koszewską, która przed laty była zawodniczką ze światowej czołówki, a dziś działa w zarządzie Polskiego Związku Bokserskiego.
Łukasz Jachimiak: Mieliśmy trzy Polki w półfinałach MŚ w boksie i mamy bilans 3/3, a więc mamy aż trzy szanse na złote medale. Liczyła pani, iż będzie aż tak dobrze?
Karolina Koszewska: To są naprawdę wspaniałe wiadomości. Wiedziałam, iż nie będzie łatwo, ale też wiedziałam, iż dziewczyny jak najbardziej mogą to powygrywać.
Była pani mistrzynią Europy i olimpijką w boksie amatorskim oraz mistrzynią świata w boksie zawodowym, a teraz jest pani w zarządzie Polskiego Związku Bokserskiego. Mając takie doświadczenia i teraz istotną pozycję widzi pani, iż ewidentnie nasze zawodniczki zaczynają rozgaszczać się na światowych salonach?
- Zdecydowanie. I duża w tym zasługa trenera Tomka Dylaka. On pracuje z kadrą już od jakiegoś czasu – przejął reprezentację w 2022 roku, czyli zaraz po tym, jak skończyłam karierę. Walczyłam do 2021 roku, do igrzysk w Tokio. Rok temu doprowadził Julkę Szeremetę do olimpijskiego srebra w Paryżu, pierwszego dla polskiego boksu medalu na igrzyskach od 1992 roku. A teraz kadra Dylaka zdobywa pierwsze medale MŚ też od wielu lat, od czasów Karoliny Michalczuk.
Jej ostatni medal – brązowy – to był rok 2012. Minęło 13 lat.
- Karolina zdobyła kilka medali MŚ. Miała też złoty.
Jasne, w 2008 roku. W sumie miała złoty, srebrny i dwa brązowe.
- To nasza jedyna mistrzyni świata w boksie kobiet w historii. A teraz mamy aż trzy finały. Kurczę, jak tak świetnie idzie, to wszystko na to wskazuje, iż na tych mistrzostwach zagrają nam "Mazurka Dąbrowskiego"!
Szczególnie cenne są finały Szeremety i Rygielskiej, bo 57 i 60 kg to kategorie, które znajdują się w programie igrzysk olimpijskich.
- Tak, ale z tego co wiem, to Agatka Kaczmarska ma chęć wrócić do rywalizacji w kategorii 75 kg, czyli najcięższej z olimpijskich. Ma czas, żeby to zrobić, do Los Angeles jeszcze trzy lata.
Rok temu mieliśmy na podium Julkę, teraz mamy trzy Polki, bo dziewczyny są w formie, bo cały czas zasuwają i mają coraz fajniejszą wewnętrzną, krajową rywalizację. W niektórych wagach jest naprawdę coraz większa konkurencja. A choćby taka Aneta Rygielska i Julka Szeremeta mogą na co dzień na kadrze razem sparować, bo to przecież tylko trzy kilogramy różnicy. Tak samo Kinga Krówka może trenować z Anetą, tu jest pięć kilo różnicy. A z kolei Wiktoria Rogalińska z kategorii 54 kg może sparować z Julką. Jest tych opcji sporo, naprawdę super mieć czołowe pięściarki świata w różnych kategoriach. Mamy fajną, mocną całą kadrę. A wtedy trzeba już tylko troszeczkę szczęścia i zawsze ktoś świetny wynik zrobi.
Wspomniała pani Krówkę – kilka brakowało, a ta 18-latka też weszłaby do półfinału. Zresztą, nie zapominajmy, iż Szeremeta to dopiero 22-latka.
- Jasne, kawał kariery jeszcze przed dziewczynami.
Wracając do kwestii olimpijskich – Szeremeta i Rygielska awansowały do finałów kategorii z igrzysk, a żadna nie zmierzy się w takim finale z Lin Yu-ting, choć jeszcze na kilka dni przed mistrzostwami z Tajwanu dopływały informacje, iż mistrzyni olimpijska w kategorii 57 kg wystąpi w Liverpoolu, tylko do końca nie było jasne czy w tej kategorii, czy w 60 kg, a więc tam, gdzie Rygielska. Jak pani patrzy na to, iż Lin Yu-ting jednak z przylotu do Anglii zrezygnowała, a działacze z Tajwanu zaskakiwali takim oto tłumaczeniem, iż zrobiła test dowodzący, iż jest kobietą i wysłała go do World Boxing, ale jako iż nie dostawała odpowiedzi, to zrezygnowała ze startu.
- Zacznę od tego, iż Lin Yu-ting nie znam, natomiast Imane Khelif, czyli drugą mistrzynię olimpijską z Paryża podejrzewaną o to, iż nie jest kobietą, pamiętam jeszcze z czasów swojej kariery. Ona w Paryżu wygrała kategorię 65 kg, a kiedyś startowała jako 19- czy 20-latka w wadze lekkiej. Wtedy nie było wokół niej kontrowersji, natomiast teraz oczywiście są coraz większe i wokół niej, i wokół Lin Yu-ting. To wszystko jest dziwne. Z jednej strony myślę sobie, iż gdyby rzeczywiście były mężczyznami, to miałyby za dużo testosteronu i to by wykazały testy antydopingowe. Z drugiej strony chyba one nie chcą wykonać testów płci. Tak to wygląda.
Zastanawiające jest, iż przez 13 miesięcy od igrzysk w Paryżu obie nie pokazały się na żadnych zawodach, iż nie stoczyły żadnej walki, prawda?
- Nie wiem, czy one nie chcą wykonać tych testów, bo nie, czy nie chcą zrobić testów, bo nie są kobietami. Jest to podejrzane. Ja nie mam stuprocentowej pewności, iż to są faceci i tak nie mówię, ale też nie wiem, czy to na pewno są kobiety. Generalnie jest w sporcie kobiet taki problem, iż ludzie za często oceniają po wyglądzie, iż patrzą na rysy twarzy, na jabłko Adama, na biodra, a jeszcze są tacy, którzy przerabiają te filmiki. Na takiej podstawie jak wygląda, to ja się nie chcę wypowiadać, bo widziałam różne rugbystki na igrzyskach olimpijskich, widziałam różne lekkoatletki, więc to nie jest tak, iż tylko w boksie zdarzają się takie po prostu mniej urodziwe kobiety.
Pamięta pani, jak wspomniana przez nas Karolina Michalczuk rok temu stawała w obronie Lin Yu-ting i Khelif? Mówiła wtedy: "Mnie też zarzucali, iż nie wyglądam jak kobieta, jak miałam krótkie włosy. Nasłuchałam się wiele i doskonale wiem, jak się człowiek czuje po takim czymś. To jest tak po ludzku przykre, iż jesteś oceniana na podstawie wyglądu"?
- No tak, ocenianie na podstawie wyglądu jest nie w porządku, ale skoro testy płci są teraz obowiązujące, to dobrze by było, gdyby Lin Yu-ting i Khelif te testy zrobiły. I jeżeli są w porządku, to wszystkim by gęby pozamykały. W każdym razie my się nie mamy czym przejmować – nasze dziewczyny poddały się testom, mimo iż wobec nich nie było absolutnie żadnych podejrzeń. Są piękne, utalentowane i teraz trzymamy kciuki za złote medale dla nich.