Trzaskowski ogłasza. Warszawa czekała na to od lat. "To był policzek"

3 godzin temu
- Dla kibiców, tutejszego środowiska siatkarskiego, miasta będącego stolicą kraju i dla nas samych to był trochę policzek - mówi Sport.pl Piotr Gacek. Wiceprezes PGE Projektu i cały klub od lat czekali na deklarację, jaką wygłosił ostatnio prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Bo przez duży problem z halą brązowi medaliści mistrzostw Polski stali się choćby dla niektórych obiektem żartów.
Mecze "u siebie" rozgrywane ponad 100 km od miasta będącego siedzibą klubu? Siatkarze Projektu coś o tym wiedzą. Mało tego, rywalizującemu z powodzeniem o medale mistrzostw Polski i biorącemu udział w Lidze Mistrzów zespołowi zdarzało się też przymusowo trenować poza Warszawą. Od dawna boryka się on z konsekwencjami braku w stolicy hali zbudowanej z myślą o rywalizacji sportowej, a dodatkowym utrudnieniem mogą być wciąż skutki pandemii COVID-19 i wybuchu wojny w Ukrainie. Wydaje się jednak, iż wreszcie pojawiło się światełko w tunelu.


REKLAMA


Zobacz wideo Lewandowski po 7 godzinach przesłuchań. Do sądu nie będzie musiał wracać


Agnieszka Niedziałek: Otworzył pan szampana po deklaracji Rafała Trzaskowskiego ze spotkania z koszykarzami Legii? Czy, biorąc pod uwagę dotychczasowe opóźnienia w budowie hali na Skrze, woli pan z tym poczekać?
Piotr Gacek: Takie wiadomości bardzo cieszą. Faktem jest, iż o tej hali słyszymy już od dłuższego czasu, a w pewnym momencie temat ucichł. Na pewno pomogło mistrzostwo Polski koszykarzy Legii. Myślę, iż adekwatnie potwierdzenie przez prezydenta Trzaskowskiego na tym spotkaniu rozpoczęcia budowy to już na tyle poważna deklaracja, iż choć nie strzelają u nas jeszcze korki od szampana, to patrzymy na tę sprawę optymistycznie i czekamy na upragnioną halę.


Wiadomo panu coś o tym, czy utrudnienia powodujące dotychczasowe opóźnienia już zniknęły? Mowa była choćby o protestach lokalnych aktywistów.
Informację o tym, iż budowa hali ma ruszyć w 2026 roku przeczytałem w mediach społecznościowych. Nie wiem więc, czy problemy, które były dotychczas przy tym projekcie, zostały zażegnane. Myślę, iż jeżeli pan prezydent złożył taką deklarację, to tak, ale szczegółów nie znam.
Kiedy w okresie pana pracy w klubie najmocniej dał o sobie znać brak stałej hali?
Działam przy warszawskiej siatkówce od 2018 roku. Moje pierwsze sezony były bardzo trudne przede wszystkim pod kątem finansowym. Problem hali był wtedy na drugim planie, bo na pierwszym była walka o przetrwanie klubu. To nie jest tak, iż problem hali jest od roku czy pięciu. Sportowa i kulturalna Warszawa boryka się z nim od zawsze. Dla mnie i dla klubu zaczęło to być bardzo dostrzegalne w momencie, kiedy pojawił się nowy właściciel i ustabilizowaliśmy sytuację, przez co mogliśmy się skoncentrować bardziej na rzeczach organizacyjnych i strategicznych.
Problem hali daje o sobie znać np. pod kątem budżetowania sezonu. Żeby to dobrze zrobić, to musimy mieć pewne założenia. Nie mając stałego obiektu i pewnych terminów jest z tym duży problem. Zależy nam, by jak najwięcej grać na Torwarze. W przypadku Areny Ursynów, mimo kompletu publiczności i - mówiąc kolokwialnie - dopychania kolanem dodatkowych kibiców, by było ich jak najwięcej, i tak zawsze dokładamy do organizacji meczu. Torwar daje nam szansę na zarobek, ale to hala komercyjna i jest ogromny problem z wolnymi terminami, bo jest dużo opłaconych znacznie wcześniej rezerwacji. W ostatnich latach mieliśmy kilka sytuacji, gdy graliśmy swoje mecze poza Warszawą, bo zajęte były zarówno Torwar, jak i Arena Ursynów. Dla kibiców z Warszawy, tutejszego środowiska siatkarskiego, miasta będącego stolicą kraju i dla nas samych to był trochę policzek. Nowa hala jest ważna dla komfortu drużyny i walki o wynik sportowy, ale przede wszystkim dla komfortu naszych kibiców i środowiska siatkarskiego w Warszawie.


W ostatnich latach był jeden mecz ligowy przeniesiony do Łodzi i jeden - gdy klub funkcjonował jeszcze jako Verva Warszawa Orlen Paliwa - do Płocka. W Łodzi Projekt w roli gospodarza miał też pierwotnie grać dwa spotkania grupowe Ligi Mistrzów w minionym sezonie, ale ostatecznie udało się tego uniknąć. Ale nie tylko z meczami jest problem, bo i trenować zdarza się poza miastem.
Tak, mieliśmy też takie okresy. Większość czasu trenujemy w Arenie Ursynów, ale ta też jest obiektem komercyjnym i ma pewne zobowiązania oraz umowy. Staramy się to lepić jak możemy, ale zdarzają się sytuacje, iż nie mamy dostępnej hali i musimy migrować po Warszawie, a kilka razy zdarzało się też trenować w podwarszawskich gminach. Nieraz graliśmy mecze w tygodniu, a nie w weekend, kiedy np. w Arenie Ursynów odbywały się eventy komercyjne. Wtedy jednak musieliśmy szukać zastępczej hali w weekend na treningi.
Na pewno nie jest to komfortowe dla drużyny. Trzeba przemieścić potrzebny sprzęt. Wiadomo, maszyny do zagrywki nikt nie będzie przewoził na kilka godzin do innego obiektu, więc odpadają wtedy pewne elementy treningu. A o ile się chce walczyć o mistrzostwo Polski, o najwyższe cele, to ten trening musi być funkcjonalny od początku do końca i taka migracja nie jest na pewno czymś dobrym czy odpowiednim. Robimy więc, co możemy. Spotykamy się często i prowadzimy rozmowy z dyrekcją Areny Ursynów i Torwaru. Jest duża przychylność ze strony kierownictwa obu obiektów, ale niestety i tak czasem musimy migrować.


Jak wygląda rezerwowanie hal przy takich problemach z ich dostępnością? Czekają państwo zawsze do momentu aż dostaną konkretne terminy czy próbują z wyprzedzeniem się wstrzelić, a potem ewentualnie dokonać modyfikacji?
Mamy już kalendarz na sezon 2025/26 i mamy już w większości zabukowane terminy w Torwarze i Arenie Ursynów. Kilka terminów jest pod znakiem zapytania, bo w LM podane mamy na razie takie szersze przedziały, w których będą rozgrywane mecze. Trudno wstrzelić się tu teraz z konkretną datą. Ale też wysyłamy do Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej (CEV) i do Polski Ligi Siatkówki informacje dotyczące naszej dostępności obiektów i staramy się to potem w razie potrzeby modyfikować.
Obiekt dostępny do gry i treningu, który dzielilibyśmy z koszykarską Legią, byłby idealnym rozwiązaniem. Myślę, iż bez problemu pogodzilibyśmy kalendarze obu drużyn i dogadali się. To ważne także z punktu widzenia profesjonalizmu, którego oczekujemy od samych siebie. Pod kątem zdobywania najwyższych trofeów ta baza jest niezmiernie ważna. Cały czas podgrzewamy troszeczkę ten temat, ale niebezpodstawnie. Gdy walczyliśmy o uratowanie klubu, to w rozmowach z zawodnikami pojawiały się pytania i wątpliwości dotyczące wiarygodności i realizacji kontraktu pod kątem finansowym. Dziś zawodnicy pytają mnie, czy będą mieli własną szatnię i treningi w jednym miejscu, czy też będą krążyć po Warszawie. Jak widać takie rzeczy roznoszą się pocztą pantoflową. Ważne też, byśmy nie tylko nie wstydzili się, ale po prostu mogli organizować imprezy międzynarodowe, bo do tej pory Warszawę omijały nieraz mistrzostwa świata i Europy. I to nie tylko w siatkówce, ale i w innych sportach drużynowych. To kolejny pozytywny aspekt tej decyzji, która - mam nadzieję - jest już podjęta.


Te pytania zawodników o halę pojawiają się często czy raczej sporadycznie?
Nie liczę tego, ale po prostu mówię, iż takie pytania są. Zrozumiałem, w jakim miejscu jesteśmy - sportowo i ogółem organizacyjnie wszystko jest super, ale ta informacja o problemach logistycznych i hali krąży wśród zawodników. Jedni pytają o to w formie żartu, a inni całkiem poważnie. Trudno mi powiedzieć, czy to była jedna osoba, cztery czy pięć, ale takie pytania były i zwróciło to moją uwagę.
Koszykarska Legia mecze LM może ewentualnie rozgrywać w Radomiu, z powodu bardzo ograniczonego dostępu do tej Torwaru. Projekt zwykle ma możliwość odbycia tam jednego treningu przed meczem, prawda?
Tak, jeżeli jest to możliwe i tak jest w większości przypadków. Niemniej jednak zdarza się również, iż musimy zagrać mecz bez treningu w tej hali, bo dzień wcześniej jest tam jeszcze jakaś impreza i montaż parkietu siatkarskiego zaczyna się dopiero w nocy. Są to sytuacje sporadyczne, ale zdarzają się.
Z największym wyprzedzeniem ten obiekt jest podobno rezerwowany pod koncerty i inne wydarzenia kulturalne.
Tak. Pamiętajmy też, iż okres pandemiczny zamroził wszystkie eventy sportowe i kulturalne, więc wszelkie zaplanowane koncerty zostały automatycznie przeniesione na późniejsze terminy. Potem był jeszcze wybuch wojny w Ukrainie, gdzie i Torwar, i Arena Ursynów były wyłączone czasowo ze standardowego użytkowania i kolejna porcja imprez została przełożona. To wszystko sprawiło, iż kalendarz obu obiektów bardzo się zagęścił. Nie wiem, czy wszystkie zaległości zostały już nadrobione. Jesteśmy już po spotkaniach i wierzę, iż większość meczów przyszłego sezonu zagramy w hali Torwar. Czekamy jeszcze na dokładny terminarz LM, bo bardzo ważne jest dla nas, by mecze tych rozgrywek grać w tej hali. Mam nadzieję, iż tak będzie, a jeżeli nie, to wtedy będziemy szukać innych rozwiązań.
Kilka razy mecze LM Projektu odbywały się w Arenie Ursynów, ale w ramach wyjątku, bo ta formalnie nie spełnia warunku wymaganej pojemności trybun.
Dwukrotnie dopuszczono nam ją warunkowo, w ramach wyjątku. Za każdy razem przed startem LM nie jest dopuszczona, a później musimy za pośrednictwem Polskiego Związku Piłki Siatkowej próbować ratować sytuację. Nie wiem, jak będzie tym razem, też czekamy na decyzję CEV.


Mówił pan, iż choćby przy komplecie publiczności za każdym razem dokładacie tam do organizacji meczu. Od jakiej frekwencji w hali Torwar jest szansa, by tego uniknąć?
Działalność klubu sportowego opiera się przede wszystkim na budowaniu budżetu pod kątem przychodów od sponsorów, ale też z dnia meczowego, czyli ze sprzedaży biletów i gadżetów w sklepie kibica. W każdym normalnym klubie, który aspiruje do walki o najwyższe cele, słupek w Excelu dotyczący przychodów z biletów jest bardzo istotny. Przy meczach w hali Torwar realnie możemy zaspokoić w jakimś procencie budowanie budżetu, bo jest możliwość otworzenia sobie części przychodowej. Przy Arenie Ursynów nie jesteśmy w stanie w jakimkolwiek stopniu choćby zbliżyć się do tego, aby wyjść na zero. Nie będziemy jednak diametralnie podnosić cen biletów tylko i wyłącznie dlatego, iż borykamy się z tego typu problemem. Staramy się po prostu robić wszystko, aby większość meczów grać w hali Torwar.
Słyszałam, iż przy ok. 2,5 tysiąca sprzedanych biletów można mówić o zwrocie kosztów organizacji meczu w tym obiekcie.
Trudno mi wskazać teraz tak dokładnie, ale myślę, iż pozwala na to liczba w przedziale 2,5-3 tys. Przypominam, iż korzystamy z hal niejako komercyjnie i nikt nie wynajmuje ich nam za symboliczną złotówkę. Tak, mamy stawkę przewidzianą dla klubów sportowych, ale płacimy nie tylko za dni meczowe, ale i treningowe.
Hala na Skrze ma mieć podobno pojemność 6-7 tysięcy. Uważa pan, iż będziecie w stanie wypełniać ją stale w satysfakcjonującym stopniu?
Jestem przekonany, iż prezentując wartość sportową, jaką prezentujemy i odnosząc sukcesy, jakie odnosimy - a mam nadzieję, większe jeszcze przed nami - jesteśmy w stanie ten obiekt zapełniać.


Przy każdym meczu?
Jestem przekonany, iż przy większości meczów tak będzie.


Według pana na papierze Projekt z przyszłego sezonu będzie mocniejszy niż ten z minionego?
Na pewno będzie troszkę inną drużyną, bo zmian trochę było. Jestem przekonany, iż będziemy drużyną równie mocną, groźną i taką, która w perspektywie całego sezonu będzie mogła ukształtować swoje DNA, swój charakter i swój styl gry. Na tym mi bardzo zależy. Możemy oczywiście oceniać na papierze, czy będziemy mocniejsi, czy słabsi. Na pewno będzie to robić mnóstwo ekspertów i znawców siatkówki. Ja liczę, iż ta drużyna będzie mocniejsza i iż będziemy grać jeszcze lepiej niż w poprzednich sezonach.
Ta drużyna będzie miała nowego trenera. 38-letni Fin Tommi Tiilikainen dla kibiców siatkarskich to postać anonimowa. Ma też niewielkie doświadczenie w pracy w Europie. Czy określiłby pan decyzję o zatrudnieniu go - mając na uwadze cele klubu - jako ryzykowną?
To była decyzja bardzo przemyślana. Tak naprawdę każda decyzja dotycząca zawodnika, trenera czy spraw biznesowych wiąże się z pewnym ryzykiem, a to ryzyko trzeba minimalizować odpowiednią analizą. Uważam, iż ją przeprowadziłem. Nie było w tym żadnego chaosu ani zrywu pod wpływem emocji. Dla niektórych nasz nowy trener to może być "no name", ale dla mnie nie jest. Pracował w Azji z wieloma zawodnikami. Przyglądałem mu się już od dłuższego czasu, odbyliśmy dużo rozmów i jestem bardzo optymistycznie nastawiony do tej współpracy. Jestem przekonany, iż to była dobra decyzja, a czas to zweryfikuje.
Skoro przyglądał mu się pan od dłuższego czasu, to już wtedy podjął pan decyzję, iż trzeba dokonać zmiany na tym stanowisku?
Od dłuższego czasu przyglądam się wielu trenerom i wielu zawodnikom. W temacie szkoleniowca została przeprowadzona analiza całego sezonu i nie trwała ona godzinę. Była naprawdę wielowątkowa i podsumowaliśmy wiele okresów naszej gry i taka decyzja została podjęta. Bardzo cenię Piotra Grabana. Za wkład, jaki wniósł do naszej drużyny - najpierw jako drugi trener, a później jako pierwszy. To nigdy nie zostanie mu zapomniane. Naprawdę trzymam za niego kciuki i wierzę, iż ta zmiana będzie dobra dla klubu, ale i dla Piotra. Nie zamykam się na to, iż kiedyś w przyszłości możemy się ponownie spotkać na siatkarskiej ścieżce. Zdobył serca kibiców, dużo osiągnął w naszym klubie i naprawdę wierzę, iż to dla niego kolejny krok w rozwoju.
Skoro analiza była wieloaspektowa, to czy należy rozumieć, iż o rozstaniu z nim nie zaważyły tylko wyniki sportowe?
Wiele aspektów braliśmy pod uwagę. jeżeli chodzi o wyniki sportowe w minionym sezonie, to na pewno mogliśmy osiągnąć więcej.


A co ze współpracą na linii trener-drużyna? Niektórym zawodnikom zdarzyło się kilka publicznych wypowiedzi, na bazie których można było odnieść wrażenie, iż sami sugerowali pewne zastrzeżenia.
Wynik sportowy określa cały szereg małych czynników. Jednym z nich jest praca i relacja drużyny z trenerem. Analizowaliśmy całość, ale każdy drobny czynnik ma wpływ na ten efekt końcowy. Podjęliśmy tę decyzję po analizie wszystkich aspektów. Po prostu w tym momencie pewna formuła się wyczerpała i stąd ta decyzja. Chcę zaznaczyć, iż nie obwiniamy tutaj absolutnie trenera. Niekontynuowanie współpracy ze szkoleniowcem kojarzy się wszystkim z tym, iż zdaniem klubu cała wina jest po jego stronie. Absolutnie nie. Bierzemy całą pracę drużyny, całą pracę trenera i określamy, jakie zmiany mogą mieć dobry wpływ na funkcjonowanie klubu. A ja uważam, iż ta zmiana również bardzo dobrze wpłynie na rozwój Piotra. W moim mniemaniu ma on duże możliwości, by w przyszłości być topowym trenerem.
Jakiś czas temu Projekt potwierdził odejście Artura Szalpuka. Od kilku dobrych miesięcy nieoficjalnie mówi się w środowisku, iż zastąpi go Bartosz Bednorz. Potwierdza pan?
Byłbym nie w porządku w stosunku do całego sztabu ludzi, którzy dbają o naszą klubową komunikację i przygotowują oficjalne komunikaty. Proszę śledzić nasze media społecznościowe, a na pewno będziecie państwo zadowoleni.
To może chociaż potwierdzi pan, iż za przyjmującego reprezentacji Polski przyjdzie inny przyjmujący reprezentacji Polski?
Zachęcam do śledzenia naszych social mediów.
Idź do oryginalnego materiału