Trener Polaków zobaczył finał i nagle wypalił o igrzyskach. "Popełniamy największy błąd"

1 tydzień temu
- Mówienie, iż jedziemy na igrzyska już jako zwycięzcy, jest największym błędem, jaki możemy popełnić - przestrzega Nikola Grbić. Na bazie przegranej siatkarzy Jastrzębskiego Węgla w finale Ligi Mistrzów selekcjoner reprezentacji Polski robi wykład o podejściu do olimpijskiego występu w Paryżu. Wskazuje na bolesny przykład dawnej potęgi i dlatego przy jednym zagadnieniu apeluje: - Musimy unikać rozmawiania o tym.
W przegranym 0:3 finale LM przez Jastrzębski Węgiel sprawdziło się wiele rzeczy, które zapowiadał przed tym spotkaniem Nikola Grbić. Niestety, dla fanów polskiej siatkówki i Jastrzębskiego Węgla, przede wszystkim przewidział świetną grę Itasa Trentino, mimo niedawnego kryzysu. I o ile były takie fragmenty spotkania w Antalyi, kiedy mistrzowie Polski grali na styku i można było mieć nadzieję, iż wejdą wreszcie dobrze w mecz, to szkoleniowiec Biało-Czerwonych nie ma tu żadnych wątpliwości.
REKLAMA


Zobacz wideo Jurij Gladyr po dramatycznym półfinale mistrzostw Polski: Sport jest dla nich okrutny, a dla nas piękny


"W kluczowych momentach po prostu dociskali gaz". Grbić nie ma wątpliwości: zasłużyli
- Po powrocie Riccardo Sbertolego Trentino będzie innym zespołem. Dlatego będzie to trudne spotkanie. Ale myślę, iż Jastrzębski Węgiel ma wystarczająco doświadczenia i jakości, by grać na dobrym poziomie. To samo jednak można powiedzieć o zawodnikach po drugiej stronie. Nie ma tu oczywistego wyniku. (...) Jastrzębie potrzebuje dużo cierpliwość i jakości w... grze w siatkówkę. Ogółem, bo to nie jest tylko kwestia zagrywki, ataku czy gry na wysokiej piłce - analizował kilka dni temu Grbić.
I wspominał też, iż dodatkową motywacją dla włoskiego zespołu będzie fakt, iż finał LM jest dla Trentino ostatnią szansą na uratowanie sezonu po rozczarowujących wynikach we wszystkich krajowych rozgrywkach. Ekipa Fabio Solego zrobiła to w wymarzonym stylu - wywalczyła miano najlepszego klubu Europy po raz pierwszy od 13 lat, w międzyczasie przegrywając wszystkie trzy mecze o taką stawkę (2016 - 2021-22).
Ostatnio jednak Trentino przegrało z kretesem walkę o mistrzostwo Włoch, kończąc poza podium. Wieleosób budowało na tym przekonanie, iż jastrzębianie - świeżo po obronie tytułu w PlusLidze - zmierzą się z wciąż pogrążonym w kryzysie przeciwnikiem.
- Nikt nie trafia do finału LM przypadkowo. Trentino miało wcześniej kłopoty kadrowe, ale teraz zagrali w pełnym składzie i byli zdrowi. A w takiej sytuacji są jednym z najlepszych zespołów i nie jestem zaskoczony, jak zagrali w niedzielę. Spodziewałem się tego. Także dlatego, iż była to dla nich ostatnia szansa, by uratować sezon - zaznacza Grbić.


I mówi wprost, iż był to mecz pod dyktando ekipy z Italii. - jeżeli masz wysoką piłkę na wagę zwycięstwa i jej nie kończysz, to można mówić, iż było się blisko. Owszem, w niedzielę były momenty gry na styku, ale z mojej perspektywy - patrząc z zewnątrz - Trento cały czas kontrolowało to spotkanie. W kluczowych momentach po prostu dociskali gaz. Zasłużyli na to zwycięstwo - dodaje Serb.


Grbić mówi o największym możliwym błędzie. "Każdy będzie bardzo rozczarowany"
A zaraz potem odnosi się do rozbuchanych wcześniej nadziei, iż jastrzębianie gładko sobie poradzą w tym pojedynku. A przy tej okazji nagle zmienia temat, nawiązując do sytuacji własnej drużyny i zbliżających się coraz bardziej igrzysk w Paryżu.
- Przed tym spotkaniem słyszałem, iż wszyscy oczekiwali, iż Jastrzębski Węgiel wygra 3:0, iż to będzie łatwy mecz i iż jastrzębianie są faworytem. W podobnej sytuacji znaleźliśmy się my, jako reprezentacja. Wszyscy oczekują, iż już wygraliśmy. Zmierzymy się tam jednak z sześcioma czy siedmioma równie mocnymi zespołami jak nasz. Które są równie mocno zmotywowane i równie dobre. Jedna czy dwie piłki mogą zdecydować o tym, kto wygra. Mówienie więc, iż jedziemy tam już jako zwycięzcy jest największym błędem, jaki możemy popełnić - przestrzega szkoleniowiec.
Zapewnia on, iż rozumie oczekiwania. Przyznaje też, iż ma własne, ale zwraca przy tym uwagę, iż on również ma świadomość tego, jak trudno będzie o sukces.


- Musimy unikać rozmawiania o tym, bo im więcej o tym mówimy, tym więcej nakładamy presji i stresu na każdego. Pompujemy oczekiwania. jeżeli one się nie spełnią - a mogą się nie spełnić - to każdy będzie bardzo rozczarowany. W ostatnim naszym turnieju kadrowym wygraliśmy z Belgią, Kanadą i Chinami 3:2. 3:2, i to wygrywając w tie-breaku 16:14, 15:13 - nie 15:8! Byliśmy blisko porażek z tymi zespołami. Możecie sobie wyobrazić, jak będzie z Włochami, Francją, Brazylią, Słowenią. Możemy zmierzyć się w ćwierćfinale z jednym z tych zespołów. Nie tylko ja, mój sztab, zawodnicy i krajowa federacja muszą być tego świadomi. Wszyscy muszą być świadomi tego, jak trudne to jest - apeluje.
Dla wzmocnienia przekazu mistrz olimpijski z Sydney i brązowy medalista igrzysk w Atlancie sięga też do historii. Zapewnia, iż może podać od ręki wiele przykładów, gdy faworyt wcale nie stawał na najwyższym stopniu podium w tej prestiżowej rywalizacji. Stawia na jeden, dotyczący światowej potęgi lat 90.
- Włosi wygrywali wtedy ze wszystkimi, więc przed igrzyskami w Barcelonie i Atlancie uznawano, iż już je wygrali. Ale nie wygrali. Oczekiwania są czymś, co może nałożyć wiele presji, której nie jesteśmy w stanie kontrolować. Musimy skupić się na boisku i na tym, by być najlepszą wersją siebie, gdy nadejdzie adekwatny czas - podkreśla Grbić.


Liczenie na potknięcie nic nie dało. "Czasem lepiej być złym"
Za sprawą pytań wraca jeszcze na chwilę do sytuacji jastrzębian. Uwagę zwracało, iż w niedzielę zaprezentowali się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Za wyjątek można uznać Tomasza Fornala, który jako jedyny ciągnął grę zespołu w ataku. Grbić odniósł się tu do sfery mentalnej.


- W meczu takim jak ten wiele myśli krąży ci po głowie. Czasem chciałbyś grać lepiej, ale rywal ci nie pozwala. Wymaga to dodatkowej cierpliwości. I liczysz, iż rywal nieco obniży poziom i pojawi się szansa na powrót. Bardzo trudno było mierzyć się z tak grającym Trento. Nie jestem w stanie ocenić, czy Jastrzębie grało na 60, 50 czy 70 procent. Trudno to określić. Ale wiem, iż włoska ekipa zagrała bardzo dobrze. Każdą piłkę - nie tylko w bloku, ale i w obronie, bloku i na zagrywce. Naprawdę zasłużyli na to zwycięstwo - powtarza Serb.
Przyznaje on, iż trudne jest też zadanie trenera w takiej sytuacji, w jakiej w niedzielę był prowadzący Jastrzębski Węgiel Marcelo Mendez. Sam przerabiał takie sytuacje zarówno jako zawodnik, jak i jako szkoleniowiec.
- Trzeba dać wsparcie zespołowi, pomóc. Powiedzieć, co robić, a czego nie robić. Nie może być naraz dwóch emocji. Jak jest złość, to nie może być martwienia się. Czasem lepiej być złym niż martwić się o wszystko. To jest coś, co można zrobić poza zadbaniem o taktykę i przygotowanie fizyczne. Można zrobić wszystko, co jest w naszej mocy, a potem pozostaje czekać z boku, licząc na to, iż słowa te dadzą efekt - podsumowuje Grbić.
Czy z jego doświadczenia wynika, iż łatwiej pogodzić się z porażką 0:3 w spotkaniu o tak dużą stawkę niż z wynikiem 2:3? Jastrzębianie bowiem po tie-breaku przegrali rok temu finał LM z Zaksą Kędzierzyn-Koźle i byli tym bardzo przybici.


- Myślę, iż rozczarowanie ogółem jest takie samo, ale jeśliby już porównywać te dwie sytuacje, to sądzę, iż teraz cierpieli mniej. Nie mieli takiej szansy jak poprzednio. To, co w takiej sytuacji staramy się zrobić, to odciąć się od tego. To już przeszłość, którą zostawiamy za sobą i skupiamy się na tym, co przed nami - kwituje trener Polaków.
Idź do oryginalnego materiału