Trener Mirosław Okniński skomentował słowa Denisa Labrygi, który wyzwał na pojedynek „Taazy’ego”. Popularny „Łowca Skór” nie gryzł się w język, ponownie wbijając szpilę w Głogowianina.
Kamil Mataczyński to zdecydowanie jedna z największych gwiazd świata freak fightów w ostatnich miesiącach. „Taazy” po udanym debiucie zwyciężył turniej w klatce rzymskiej podczas gali FAME na Narodowym, a ostatnio pokonał „Don Kasjo”. Było to o tyle imponujące, iż panowie mierzyli się w boksie na duże rękawice, czyli koronnej dyscyplinie Kasjusza Życińskiego.
Ten w geście uznania przekazał streamerowi pas „Króla”. Na pojedynek Mataczyńskiego tymczasem wyzwał niepokonany Denis Labryga:
– Gratuluję “Taazy”, coraz bliżej ci do bossa freak fightów. Zostałeś królem, ale gry jeszcze nie przeszedłeś. Żeby wygrać tę grę, trzeba pokonać bossa. A bossem freak fightów jestem ja. Taki byłeś na początku chętny no i co? Gdzie te twoje chęci. Na skróty idziesz? – napisał Głogowianin w social mediach.
Trener Okniński do Labrygi
Problemem (przynajmniej w teorii, bo freak fighty pokazały już, iż wszystko jest możliwe) w tym zestawieniu jest przepaść w warunkach fizycznych. Denis Labryga waży ponad 20 kilogramów więcej, więc wielu kibiców nie rozumie, dlaczego chce walczyć ze sporo mniejszym przeciwnikiem. Głos zabrał także trener Mirosław Okniński, który wbił szpilkę w Denisa i przypomniał mu, iż ten obiecał Mindzie rewanż.
– Jakbym był Labrygą, to bym się bardzo wstydził. Nie może zawodnik, który waży 120 kg wyzywać zawodnika ważącego 90 kg i mówić, iż jest najlepszy, bo pokona 30 kg lżejszego zawodnika. Labryga, wstydź się! Miałeś dać rewanż Mindzie w MMA i co? Nie ma cię.
„Taazy” odpowiedział już Denisowi, z którym swego czasu miał spięcie. Streamer przyznał, iż jest gotów stanąć do walki z Labrygą, jednak ten musiałby zejść do 90 kilogramów.