Trener Legii wściekły po kompromitacji. Kilka słów prawdy

3 godzin temu
- Znów straciliśmy głowę i trudno to akceptować. To nie jest pierwszy mecz, w którym dzieje się coś takiego. Rywale dostają od nas prezenty. Każdy z nas musi myśleć i patrzeć w lustro, robić coś sam ze sobą - mówił Inaki Astiz po niedzielnej porażce Legii Warszawa. Tak wkurzonego Hiszpana przy Łazienkowskiej jeszcze chyba nie było.
- Jesteśmy tutaj, żeby pomóc zawodnikom i dać im narzędzia. Ale na koniec najważniejsza jest głowa zawodników. Jestem pewien, iż oni potrafią grać. Pokazywali to już wielokrotnie. Ale musimy pracować nad aspektem mentalnym. W jaki sposób? Każdy powinien odpowiedzieć sobie na to pytanie - mówił wyraźnie wzburzony Inaki Astiz po meczu Legii Warszawa z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki ostro o Rajoviciu i Colaku: Za moich czasów w Legii byliby od podawania piłek


- Gra w Legii nie jest prosta. Presja w niej nie jest prosta. Ale każdy musi zacząć od siebie i przede wszystkim od siebie wymagać. Być może w kolejnym meczu trzeba będzie postawić na piłkarzy, którzy będą skoncentrowani przez 90 minut, a nie tylko 80. Bo przez to znów przegraliśmy. Kompletnie straciliśmy głowę i się rozpadliśmy - dodał Hiszpan.
W niedzielę Legia Warszawa przegrała z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza 1:2 i był to dla niej już piąty ligowy mecz z rzędu bez zwycięstwa. Co więcej, legioniści wygrali tylko jeden z ostatnich dziewięciu meczów. W tym czasie drużyna nie tylko zakopała się w środku ligowej tabeli, ale też odpadła z Pucharu Polski.
Po niedzielnej porażce, pierwszej w historii u siebie z tym przeciwnikiem, legioniści są dopiero na 10. miejscu w tabeli. Legia ma dziś sześć punktów straty do miejsca gwarantującego udział w europejskich pucharach i zaledwie cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.
- Inaczej wyobrażaliśmy sobie mecz z Bruk-Betem. W pierwszej połowie każdy latał, jak chciał, nie trzymaliśmy struktury. Po przerwie było lepiej i zdobyliśmy bramkę. Ostatecznie jednak znów straciliśmy głowę i trudno to akceptować. To nie jest pierwszy mecz, w którym dzieje się coś takiego. Rywale dostają od nas prezenty. Każdy z nas musi myśleć i patrzeć w lustro, robić coś sam ze sobą. To jest Legia i gra się tu o wygrane i tytuły - grzmiał Astiz.


Astiz wkurzony na konferencji prasowej
- Nie chcę analizować obecnego sezonu i podobieństw do rozgrywek 2021/22. Muszę skupiać się na aspektach taktycznych i technicznych. Może presja w Warszawie jest większa niż na wyjeździe? Zobaczymy, kto płynie tym samym statkiem, a kto nie. Każdy z piłkarzy musi myśleć, w którą stronę chce iść i czy chce pokazać charakter. W najtrudniejszych momentach powinni objawiać się adekwatni piłkarze i liderzy. Z tym, iż lider nie musi tylko krzyczeć, ale może nim być na boisku, brać grę na swoje plecy. Potrzebujemy każdego takiego zawodnika - dodał Hiszpan.
Astiz poprowadził Legię w trzecim meczu po tym, jak z klubu zwolniony został Edward Iordanescu. Hiszpan po remisie 1:1 z Widzewem w Łodzi przegrał z NK Celje i Bruk-Betem Termalicą. Astiz przyznał, iż wciąż nie wie, do kiedy będzie trenerem Legii.
- Ten klub dał mi wiele. Tu przeżywałem piękne chwile jako piłkarz, ale też jako człowiek, bo w Warszawie poznałem swoją żonę i tu urodziła mi się córka. Oddałem Legii wiele i jestem gotów, by wciąż jej pomagać. Ale jeżeli ktoś uzna, iż nie dam rady w roli trenera czy asystenta, wtedy odejdę. Nie do mnie należy ta decyzja - podsumował Astiz.
Kolejny mecz Legia zagra 22 listopada, kiedy podejmie Lechię Gdańsk w ekstraklasie.
Idź do oryginalnego materiału